Author | |
Genre | prose poetry |
Form | prose |
Date added | 2018-09-19 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1547 |
Nie wszystkie członki
Żyć z jedną nogą?! Można. Nie można tylko skakać, uprawiać sumo, defilować w żołnierskiej kolumnie, tańczyć w „Jeziorze Łabędzim” albo w „Dziadku do orzechów”. I nie można stać prosto na starcie biegu maratońskiego. Biegać można, nawet bez dwóch nóg…
Z jedną ręką można żyć. Nie można tylko złożyć rąk do modlitwy, skrzyżować ich na piersi, podpisać się pod czymś obiema rękami, zarzucić komuś na szyję, przytulić się ściśle bez najmniejszej szczeliny. Jedną ręką można pomalować ścianę, założyć majtki, nastawić czajnik, pomacać kurę, pomachać chustką na pożegnanie, utrzymać loda na patyku, jabłko, szklankę, łyżkę.
Dyskusyjna pozostaje kwestia medycyny wschodniej, która opiera się na mudrze gestów. Jeśli chcesz wiedzieć, dotykasz kciuki do palców wskazujących a resztę prostujesz. Jeśli chcesz przywrócić w sobie spokój lub pokonać Parkinsona, to zaginasz palec wskazujący i przyciskasz go kciukiem, pozostałe rozciągasz. Jeśli masz szum w uszach, zginasz środkowy palec i dociskasz do niego kciuk. Resztę wyprostuj – to ważne. Gdy walczysz z otyłością przytrzymaj kciukiem serdeczny palec i niezbyt mocno przyciśnij, resztę wyprostuj. Możesz też chcieć mieć zdrową skórę, to połącz opuszki kciuka i małego palca, resztę wyprostuj.
Jeśli chcesz żyć, to zegnij mały i serdeczny palec i przyciśnij je kciukiem. I SIĘ WYPROSTUJ!!! Możesz to zrobić jedną ręką.
Uroda
Upiór. Kreski w miejscu dawnych brwi. Sztucznie błyszczą na bladej skórze. Niedokończone, nierówne, nietworzące żadnego łuku. Wygląd manekina o nieostrych rysach twarzy wwierca się w wyobraźnię jak sztylet.
Czasami pokazuje umalowane paznokcie. Zwykle na czerwono. Nosi resztki lakieru dopóty nie zedrze go codzienność. I pierścionek ze sztucznym rubinem. Mdły już, wiekowy.
Wczoraj na twarz położyła sobie obierki z ogórka, pod oczy – zużyte saszetki herbaty. Na co Starej odmładzanie, skoro jej skóra to papier, wygląda jakby zakładała co dzień pośmietną maskę.
W młodości miała dwa warkocze. Potem upinała włosy w kok rozłożyście, żeby wypełniał ramy spuchniętej głowy. Teraz okręca je na wałkach w nadziei, że wskrzesi siebie. Zagląda w lustro o metalicznych zaciekach, nie pozwala mu na przedśmiertne pękniecie; chuchnięciem osusza kilka kropel pary wydobytej na świat. Zapiera jej dech, gdy widzi w lustrze Starą.
ratings: perfect / excellent