Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2018-11-14 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1216 |
`Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.
Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim urywanym oddycha oddechem,
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.
I lubię ten wstyd co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania,
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.
Lubię to - i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej ucieka skrzydlata,
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.`
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Moje widzenie słów Mistrza:
Czar jakiś czy marzenie, gdy tak słów dobranie.
Smaku nic im ująć ni wielkiej słodyczy.
Uniesień przemożnych ni rad tu nie trzeba,
gdy uczuć nie ma na już w klatce ani też na smyczy.
Więc twórzmy ten akt razem. Niech uniesień siła
będzie przewodnikiem. W sercu wciąż niech będzie biła
żarem niepojętym, radością bez końca,
czy za oknem księżyca twarz czy też i blask słońca.
Te rozkosze niebytu, ten stan pożądania,
co wniwecz obracają czas i przestrzeń niemałą.
Żądze i pragnienia górą niezdobytą oddech zabierają...
Tylko rzecz jedyną widać - jedyną wręcz i stałą.
Zapomnienia czas trwa w sobie, nie widząc niczego,
poza ócz kochanych blaskiem pożądania
świecących, jak gwiazdy dwie bliskie, gorące
i oddechy spieszne, z rozkoszy, z czerpania
Grześ
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Dech nam zapiera
wierszyk Tetmajera,
lecz Grześ nasz go goni,
wznosząc z brudziem tonik :)