Author | |
Genre | common life |
Form | article / essay |
Date added | 2018-11-22 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2070 |
Niechęć do małżeństwa i posiadania dzieci
W ostatnich latach w krajach europejskich zauważa się wyraźny spadek liczby zawieranych małżeństw. Ta tendencja dotarła także do Polski — w latach transformacji ustrojowej — i nabiera na sile. Młodym nie spieszno już do stawania na ślubnym kobiercu, do zakładania rodziny. Czy to dobrze? Pewnie z niektórych względów tak, ale tylko dla samych młodych... póki młodzi jeszcze. Zaś dla społeczeństwa, państwa, tendencja ta na dłuższą metę jest szkodliwa. Bardzo szkodliwa.
Taki przysłowiowy `luz-blues` w związkach partnerskich, jaki się coraz bardziej ostatnio uwidacznia, nie nastraja optymistycznie. Bo też przyszłość młodych nie rysuje się optymistycznie. Właśnie ze względu na ich wolne związki. Młodzi dziś jeszcze o tym nie wiedzą. Wiedzą o tym ich rodzice, i truchleją, kiedy myślą o ich przyszłości. Rodzice wiedzą, jak ważne w podeszłym wieku jest poczucie bezpieczeństwa, pomoc najbliższych, rodzina. A co czeka ich dorosłe dzieci, kiedy one, zamiast budować zawczasu swoją przyszłość — na starsze lata, pędzą za karierą, za dobrobytem, za łatwym życiem — na dziś? Młodzi rzadko zwracają uwagę na to, że lata szybko lecą. Takie to już młodości prawo. A w życiu niestety tak już jest, że i oni, ani się obejrzą, a starość i ich dopadnie. I co wtedy? Jak będą żyć bez rodziny? A przecież to właśnie rodzina jest i powinna być — największą wartością w życiu człowieka.
To rzecz oczywista, że świat poszedł do przodu, że się zmienił. Że w ostatnich dziesięcioleciach nastąpił ogromny postęp cywilizacyjny. A co za tym idzie, zmieniły się też potrzeby człowieka, priorytety. Myślę jednak, że jakkolwiek świat by się jeszcze nie zmienił, to wartość rodziny nie zmieni się nigdy. Zawsze pozostanie wartością nadrzędną. Człowiek bez rodziny nie może być w pełni szczęśliwy. Człowiek bez rodziny, prędzej czy później, skazany jest na cierpienie... Najpóźniej na starość.
Skąd się wzięły te moje dzisiejsze refleksje? Ano stąd, że przyszło mi dzisiaj wysłuchiwać lamentowania pewnej znajomej Niemki, którą przypadkowo spotkałam w mieście. Kobieta żaliła się, jak to ciężko jest jej żyć na starość w samotności, w chorobie, bez rodziny, bez dzieci. Szlochała mi w mankiet, że gdyby mogła cofnąć czas, na pewno miałaby, jak nie męża, to przynajmniej dzieci. Smutna jest jej starość rzeczywiście. Wiem, bo często ją spotykam i wysłuchuję jej skarg. A takich jak ona, jest tutaj niestety bardzo dużo. I kobiet, i mężczyzn.
Kiedy przed laty przyjechałam do Niemiec, nie mogłam się wręcz nadziwić, że tu tyle starszych osób żyje w pojedynkę. Także i młodych. Młodzi ludzie, jak już żyją w parach, to zwłaszcza w wolnych związkach, na tzw. „kocią łapę”. Na 10 par, tylko 3 pary są małżeństwem, a tylko 1 z nich ma dzieci, i to najczęściej tylko jedno. Statystyka jest zatrważająca. A teraz podobnie dzieje się w Polsce.
Jak będzie wyglądać przyszłość naszych narodów, jak tak dalej pójdzie? Może w końcu dojść do tego, że nasze europejskie nacje w niedalekiej przyszłości zostaną wyparte przez nacje arabskie. To całkiem realna perspektywa. Wszak to przede wszystkim narody arabskie żyją w formalnych związkach... i płodzą dzieci na potęgę.
Odnośnie do posiadania dzieci i zawierania związku małżeńskiego, posiadanie dzieci ze względu na późniejsze profity, czyli opiekę na starość, to straszny egoizm. Nie chciałabym, żeby moje potomstwo zamiast korzystać z życia, musiało się mną zajmować, dlatego każdy już za młodu powinien sam o własną starość zadbać.
Czy rodzina jest wykładnią szczęścia? Nie dla każdego i to należy uszanować. Tak jak potrzebę życia w wolnym związku, bo tak jest łatwiej i wygodniej w przypadku rozstania, gdy rozwody są bardzo kosztowne. Żyje się raz, dlatego warto żyć pięknie, nie dlatego, że religia tak nakazuje, czy etyka, ale dla siebie.
Przeczytałam Twoje rozważania z zaciekawieniem :)
Ja tu żadnego egoizmu nie widzę. To samo życie. Pewnie jesteś młodym człowiekiem i starość dla Ciebie to rzecz tak odległa, że aż nieprawdopodobna.
Tu nie chodzi też tylko o opiekę na starość, bo jeśli za młodu żyje się zdrowo, higienicznie, to i na starość zachowuje się zdrowie... Tu chodzi przede wszystkim o radość życia. Bo czyż nie jest wspaniale, kiedy młodzi korzystają z pomocy starszych, o, chociażby w wychowywaniu dzieci, a starsi czują się potrzebni? To starsi pomagają przede wszystkim... A wszyscy mogą być szczęśliwi.
Pewnie, że nie dla każdego rodzina jest wykładnią szczęścia... I nikt młodych na siłę do zakładania rodziny nie zmusza. Ale... ale starość przyjdzie nieuchronnie, a jak się będą czuć wtedy — nie wiedzą. Bo siłą rzeczy, wiedzieć nie mogą.
I wcale tu nie chodzi o religię, czy etykę.
Nie wyciągaj pochopnych wniosków odnośnie do adwersarza, ja nie wyciągam i nie wnikam, kto ile ma lat, bo wielu starców można śmiało nazwać głupcami :)
ratings: perfect / excellent
zakleszczeni w swojskości i w swoich schematach rodzinnych 2 plus 1 szybko wymierają, a Amerykanie - otwarci na wszystkich ludzi, skąd by nie pochodzili - mnożą się jak te króliki.
Europa w swojej strasznej konserwie staje się powoli wyspą bezludną
Z punktu widzenia rozwoju ludzkości nie ma to jednak żadnego znaczenia. Wiele narodów już wyginęło, a świat istnieje i ludzkość też. Trzeba się tu pokłonić - choć to jest dla nas przykre - panu Darwinowi. Jesteśmy tylko cząstką przyrody i, póki będziemy mieli co jeść, przetrwamy jako ludzie. Nie wiadomo czy czarni, żółci, czy może zieloni, ale przetrwamy.
Ale w tym masz rację, ludzie inteligentni się nie nudzą. Nawet kiedy żyją w samotności.
Tak, tu też sie z Tobą zgadzam, wiele starszych osób można nazwać głupcami. Niektórych nawet do potęgi. Młodych nie inaczej.
Emilio, my, kobiety, chyba wrażliwiej czujemy temat. Mnożenie narodów na potęgę nie jest chwalebne... Ale odwrotnie też nie jest. Ba, jest wręcz bardzo niebezpiecznym trendem. Przyszłość świata nie wygląda w tym względzie ciekawie.
Marian, i ja też się z Tobą zgadzam... Tyle, że narodów już nie będzie... będzie przyroda. :) Nasza Planeta Ziemia może w końcu postawić kropkę nad i... a Wszechświat jej w tym pomoże . ;)
nie chcemy rodzić w kraju, gdzie np. dla młodych (ale też i dla emerytów!) nie ma żadnych perspektyw lepszego godziwego życia,
gdyż życie to jest dla większości z nas z dnia na dzień jedynie s u r v i w a l e m.
Oprócz wody i siana pracowity koń potrzebuje też przestrzeni. Dla zaharowanych Polaków ta przestrzeń to kierat 12.godzinnej zwykle pracy i dla przeciwwagi kołowrotek praca-dom, praca-dom, praca-dom etc., etc., etc.
i tak aż do grobu. Na urlop czy na wczasy statystycznych Nowaków - a jest ich u nas blisko 300.000 - mimo strasznego zapracowania nie stać. Polski nauczyciel zarabia średnio P O Ł O W Ę tego, co nauczyciel w UE,
chociaż pracy nie ma o połowę mniej, a dokładnie tyle samo, co np. kolega Niemiec czy Hiszpan
Samo wprowadzenie 500plus oraz wsparcia w postaci corocznego we wrześniu 300 zł na wyprawki szkolne NIE POPRAWIŁO dzietności Polek (patrz statystyki urodzeń w 2020 r.)
Przerażające jest to, że lekarze i nauczyciele tak mało zarabiają. Pamiętam wypowiedź ministra PiS K. Szczerskiego. Sugerował, że nauczyciele mogą płodzić dzieci i dzięki temu zasilić swój domowy budżet 500 złotymi z budżetu państwa... No czy nie cham?!