Text 255 of 255 from volume: stopniowo
Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2019-01-16 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1240 |


https://www.wallpaperup.com/
napadało myśli
spod oczu drażni bielą
poranek z rumieńcem
soplami lodu co uklękły w oknie
wspinam się to przygasam
z opornikiem diagnozuję światło
cieniolubne kwiaty przerosły wieczór
tylko cisza została w cieniu
modnie w nic nie wierzyć
w oceanie żółw z oczami z plastiku
bonusy na miłość u operatora telefon
z informacją o darmowym milczeniu
ratings: perfect / excellent
W rezultacie taki Ktoś żyje raczej wyłącznie poza Czasoprzestrzenią, do której przynależy tylko fizycznie, duchem grawitując Bóg wie gdzie.
Powiadają, że tylko Poeci noszą głowę w chmurach
Niech potem nie marudzą, że los im nie sprzyja
ratings: perfect / excellent
Pozdrawiam!
ratings: perfect / excellent
szczególnie Emilii:)
Co więc tutaj w tym oto przed nami "roztargnionym" mamy? Misz-masz obrazków i impresji:
drażni bielą
poranek z rumieńcem
/i/ soplami lodu co uklękły w oknie
/i dalej/
cieniolubne kwiaty przerosły wieczór
tylko cisza została w cieniu
i na finał cały czterowers ostatniej strofy.
Jedyne, co podlega schludnemu porządkowi - to ten tekst i dołączona doń fotografia, na której piękny i roztargniony kwiateczek wcale nie wie, że dookoła wszędzie sroga zima, i nie pora na żadne wynurzenia