Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2019-03-05 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1775 |
*To był Balzak!*
W Paryżu ten sam profesor Aleksander von Humboldt był gościem znanego psychiatry. Pewnego razu poprosił on swego gospodarza, by pokazał mu jakiegoś pacjenta. Żeby nie wzbudzać w chorym niepotrzebnego niepokoju, doktor obiecał, że zrobią to podczas jutrzejszego obiadu. Poza domownikami w różnych miejscach przy stole zasiedli dwaj nie znani uczonemu panowie. Jeden z nich, zamyślony i cichy, cały czas milczał. Drugi, zażywny, elegncki mężczyzna dobrze już po czterdziestce, mówił bez przerwy, przeskakując z tematu na temat i żywo gestykulując. Kiedy obiad dobiegł końca, ten pierwszy nisko się skłonił i szybko wyszedł, a grubasek jako ostatni nawet w drzwiach wciąż jeszcze coś opowiadał.
- Twój wariat sprawił mi wielką przyjemność, - zauważył Humboldt, kiedy tylko został sam na sam z psychiatrą.
- Ale czym? - zdziwił się doktor. - Toż on cały czas milczał.
- Nie może być! Kim zatem był ten dziwaczny gaduła?
- To był Balzak *)!
.........................................................
*) Honore de Balzac (1799 - 1850) - obok Dickensa i Tołstoja jeden z największych twórców nowoczesnej powieści europejskiej
*4 typy ludzi*
W swoich podróżach po Ameryce Łacińskiej Humboldt spotkał na zabitej wiosze miejscowego mędrca, który wyjaśnił mu swoją teorię czterech typów ludzi:
1. ci, którzy coś wiedzą, i wiedzą to, co wiedzą;
2. ci, co coś wiedzą, ale wcale tego nie wiedzą - tacy ludzie śpią, i należy ich obudzić;
3. ci co niczego nie wiedzą, lecz o tym wiedzą - i takim trzeba pomóc i ich dalej kształcić;
4. oraz ci, co nic nie wiedzą i którzy nie mają o tym zielonego pojęcia - to głupcy, a wówczas nikt już takiemu nie pomoże.
*Trzeba było odmówić*
Pewnego dnia po Berlinie rozeszły się słuchy o śmierci Humboldta. Jeden z antropologów napisał wówczas do przyjaciela, że chciałby zmierzyć czaszkę zmarłego profesora. List ów przeczytał także sam Humboldt, który napisał w odpowiedzi:
*Niestety, nie mogę Panu dostarczyć mej czaszki, ponieważ jeszcze mi się przyda, jednak zapewniam, że w przyszłości będzie do Pana dyspozycji w całej rozciągłości.*
ratings: perfect / excellent
Kolejna - tym razem amerykańska - anegdota (zasłyszana przeze mnie latem w 1998 r. na Beachview St.):
W Nowym Jorku pewna młoda sprzątaczka wynajęła przy V Alei pokój bez okien, wyłożyła jego ściany dźwiękochłonnymi matami, na jednej z nich zainstalowała półki, a na nich rozstawiła stosy używanych talerzy - po czym rozreklamowała swój lokal jako "gabinet odreagowania". Jej oryginalny business zrobił oszałamiającą wprost karierę.
Kwadrans dzikich wrzasków i wściekłego ciskania talerzami kosztował sporo, ale ludzie ustawiali się tam - i ustawiają się tak przed tym gabinetem do dzisiaj! - w ogonkach.
Śmiejmy się jak najczęściej! Ile wlezie!