Author | |
Genre | horror / thriller |
Form | prose |
Date added | 2019-06-15 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1636 |
Powierzchnię podłogi zakłóca delikatna szata wirujących śnieżynek. Nieustannie zmieniają swoje położenie, lecz wiele z nich wędruje do innego świata, zamieniając się w wodę. Wewnątrz jest nieco cieplej. Od strony wejścia widać ciemniejsze smugi. Wiatr nawiewa nieustannie maciupeńkie krainy śniegu. Niczym pies pasterski, zagania zimne owieczki do niewiele cieplejszej komnaty. Niektóre osiadają na meblach niczym srebrzyste gwiazdki.
Tyle, że zimne. Na tym odludziu nawet pasują.
Drzwi są otwarte. Zlodowaciałe. Ruszyć się nie mogą, żeby chociaż poskrzypieć zawiasami o swoim uwięzionym losie... lecz z drugiej strony, przed kim miały by się żalić? Przecież już nikt nie słucha.
Nawet bałwan, który stoi na zewnątrz.
Blisko niego, na oblodzonej gałęzi, siedzą dwa kruki. Nie mają zamiar odfrunąć. Czekają.
Na progu, w okowach futryny, przycupnęła figurka. Gdyby nią popukać o drewniane boki, można by usłyszeć głuche stukanie. Nie cała jest otulona: gęstą śnieżną poświatą. Tu i ówdzie widać trochę kolorów. Jakby chciała zapomnieć o tym, co przed chwilą nastąpiło w jej smutnym świecie. Najbardziej przygnębiający jest fakt absolutnego bezruchu oraz otwarte oczy, niczym zepsuta migawka aparatu fotograficznego, która już nigdy nie zaprosi obrazów, by zagościły w krainie matrycy.
Dziecko jest zamrożone. Odczuwało zimno tylko na początku. A później... mroźne powietrze, utuliło niewielkie ciałko, w kołysce błogiego odpływania. Niektóre śnieżynki przysiadły na powierzchni ust. Jeszcze tak niedawno zadawały pytania, mówiły słowa, których nie chciano słuchać. Aż wreszcie zamilkły na zawsze. W szklistych martwych oczach, odbija się światło.
{Jakiś czas temu}
–– Jesteś naszą największą zakałą i zmartwieniem. Masz siedem lat a rozumu tyle, co w psiej kupie . Same utrapienie z tobą. Czy kiedykolwiek zmienisz swoje postępowanie? Dasz nam trochę radości?
–– Ależ tato...
–– Cicho bądź. Jestem twoją matką i myślę tak samo jak twój ojciec. Sprawiasz nam same kłopoty. Jesteś nieusłuchana, bezczelna i masz sieczkę w głowie zamiast rozumu. Czy ty w ogóle pojmujesz, co do ciebie mówię? I nie patrz tak na mnie tym swoim tępym krowim wzrokiem. Przyrzeknij poprawę, bo dostaniesz po tyłku.
–– Słuchaj co matka mówi. Widzisz ten pasek na ścianie?
–– Tak... ale ja nie wiem, co to jest sieczka... nic złego nie zrobiłam.
–– Nie wiesz co to: sieczka? Dobre sobie! Nie dosyć, że jesteś jak jesteś, to jeszcze sobie żarty stroisz ze swoich rodziców? Za chwilę wyjeżdżamy. Jakiś czas nas nie będzie. Zostaniesz za karę sama w domu.
–– Za jaką karę?
–– Za jaką karę? Co to w ogóle za pytanie? I nie dłub w nosie, bo ci ten paskudny palec utniemy i wyrzucimy przed dom, żeby zamarzł.
–– Co ja takiego złego zrobiłam?
–– Jeszcze się głupio pytasz? Drzwi nie będą zamknięte na klucz. Nie chcemy, żebyś siedziała jak we więzieniu. Może ktoś cię odwiedzi i rozumu nauczy. Z ciebie przy każdej sposobności, świrnięty bachor wyłazi. Aż przykro patrzeć. Jeszcze nam oczy wylecą od twojego widoku.
–– Nic ze mnie nie wyłazi i nie chcę zostać sama. Będę się bać.
–– Przestań pyskować! Możesz sobie nie chcieć, ale zostaniesz.
Siedzi na progu kiedy odjeżdżają. Ma wrażenie, że nie ma dla niej miejsca w domu. Natłok myśli, strasznie ją gnębi i przytłacza. Nie bardzo wie, za co jej tak nie lubią. Czuje się odtrącona i niepotrzebna. Macha im ręką bardzo długo, chociaż zupełnie niepotrzebnie. Nawet nie spojrzeli w jej stronę, by zobaczyć jak im kiwa na pożegnanie. Nie zdają sobie sprawy, że przegapili ostatnią szansę, by zobaczyć ją żywą. Jest coraz dalej od nich, chociaż siedzi ciągle w tym samym miejscu.
Rodzice odjechali, lecz chłód ich serc pozostał. Na pewno nie cały, bo wtedy by po nią wrócili, ale w dostatecznym stopniu, by zacząć przeobrażenie w coś na kształt: człowieka. W mroźną mgłę o ludzkim kształcie. Dziewczynka nie odczuwa lęku i chłodu. Chociaż wokół jest zima, powietrze nie jest aż tak mroźne a ona ma na sobie odpowiednie ubranie. Patrzy ciekawie na dziwną, migotliwą postać, która przy niej siada i ją przytula. Słyszy jakby słowa:
–– Nie siedziałbym przy tobie, gdyby nie wieczna zima w sercach twoich rodziców.
Po jakimś czasie owa postać wstaje i zaczyna wolno spacerować wokół budynku. Temperatura powietrza diametralnie spada. Wszystko wokół zaczyna nagle zamarzać. Ból i łzy zostają zamrożone a myśli które tak bolały, zatrzymują się w pół kroku i tak już zostają, niezdolne do zadawania ran. Dziewczynka przestaje cierpieć.
Dziwny stwór, zamienia swoją mgłę w zwykłego bałwana i zaczyna cierpliwie czekać, by móc powrócić jeszcze bardziej zimny, w to samo miejsce, które niedawno opuścił.
*
Policja została zawiadomiona przez przypadkowego turystę, jakiś czas później, kiedy aura się zmieniła i było o wiele cieplej. Znaleziono martwe dziecko siedzące na progu. Ciała rodziców leżały przy ścianie. Sztywne i zamrożone. Kruki stukały dziobami po ich szklistych oczach.
Została jeszcze jedna zagadka do wyjaśnienia. Część ziemi nadal pokrywał zlodowaciały śnieg. Wyryte były na nim: dwa duże serca. Wewnątrz nich wyrosły wiosenne kwiatki. Niektórzy w utworzonym kształcie widzieli małe serduszko.
Sprawiało wrażenie... jakby chciało coś powiedzieć... lub już powiedziało.
ratings: perfect / excellent
Świat stanął w miejscu, odkąd Adam zerwał jabłko z Drzewa Wiadomości - a potem Ewa je sobie zjadła.
Tam, gdzie są zimne serca, tylko bałwan ze śniegu może jeszcze jakoś dzieciom pomóc
ratings: very good / very good