Wąż i tęcza

W czwartek Rammstein zagrał w Chorzowie. Jakby kto nie słyszał, to taka dyskotekowa kapela niemiecka, popularna dwadzieścia lat temu, ale chłopaki jeszcze grają, choć obecnie specjalizują się w inscenizacjach i skandalach. Jeden z kawałków był o uchodźcach, a w trakcie jego,  muzycy wsiedli do pontonów i popłynęli unoszeni na rękach przez polskich fanów. Podczas rejsu wyciągnęli flagi. Flagę Polski, którą poniewierali jak…, no tak, jak się niegdyś wyraziła Krystyna o fladze UE, oraz flagę tęczy LGBTQ osadzoną na solidnym drągu, dzięki czemu górowała ona ponad wszystkim. Polscy fani piali z zachwytu!

Palikot ma rację: parady równości powinny się teraz odbywać codziennie, a ich uczestnicy powinni dać się obić. W ten sposób opozycja mogłaby zbudować swoją martyrologię.

Zdaje się, że wystarczy skoncentrować się na kilku miastach. No, nie ma sensu organizować parad w Warszawie, bo suweren wie, że stolica to ogólnopolski ściek dla cwaniaczków, lemingów i dewiantów. Nie ma sensu w Gdańsku, bo wiadomo czyja to kolebka. Ale weźmy taki Lublin, Rzeszów, Kielce, oprócz Białegostoku. Zresztą, wystarczy sobie przypomnieć, gdzie były pogromy – to klucz do powodzenia. Sympatyków LGBTQ możnaby wozić autokarami z parady na paradę, coś w rodzaju tournee. Da się zrobić. Ale, co tam parady? Pielgrzymka LGBT – to by było coś! Z Gdańska do Kostrzynia, gdzie Owsiak urządza doroczne „Róbta co chceta”. Wyobraźmy sobie jak tęczowe chłopaki i dziewczyny rozbijają obozowisko na trasie pielgrzymki LGBT… Setki, może tysiące tęczowych namiotów. Przy każdym tęczowa flaga. A nocą… Sodoma! Prawdziwa Sodoma. I Lucyfer w powietrzu. Ostry zapach nasienia gryzie w nozdrza. Mmm. A w krzakach powstańcy z okolicznych wiosek z koktajlami Mołotowa, czekają aż zapadnie noc. To zemsta za Nerona. Halo! Teraz Przystanek Jezus! To katolicki las i ziemia. Alleluja i do przodu!

W tym miejscu muszę przywołać fakty, bowiem satanizm tym się różni od innych religii, że odwołuje się do faktów, a nie mitów i urojeń. Otóż Neron wśród cesarzy Rzymu był kimś w rodzaju Kazimierza Odnowiciela w polskim poczcie. Mianowicie: zastał Rzym drewniany, a zostawił murowany. Niepalny i odporny na apokalipsę świętego Jana, której z utęsknieniem wypatrują chrześcijanie. Lew z nimi! A światu wolność od religii.

Na koniec: nie ma żadnej ideologii LGBT, a co najwyżej ruch środowisk homoseksualnych i trans płciowych, nazywanych osobami nieheteronormatywnymi, na rzecz tolerancji i równouprawnienia. Ideologia, to może być faszystowska, czy marksistowsko-leninowska, a tutaj mamy do czynienia z seksualnością, co leży w sferze obyczajowości. Podciągać to pod ideologię mogą jedynie totalne zjeby. Oczywiście nie brak takich, wszak zdecydowana większość każdego narodu, to matoły. Intelektualne kaleki o wąskich horyzontach i niskim ilorazie inteligencji, za to wielkiej podatności na populizm. Dlatego ciągle wybuchają wojny. Wojna polega na tym, że garstka cwaniaczków chowa się po bunkrach, czy centrach dowodzenia, a mięso się napierdala, bo mu wmówiono, że musi. Z pobudek patriotycznych. Za siebie i za inne matoły. Zginąć w ten sposób to honor. Wojna to element polityki, no i można się na niej nieźle obłowić. Zatem z pewnej perspektywy, nieobcej dla dość licznych członków każdego narodu, wojna jest sposobnością. Do tego dochodzą uzależnieni od adrenaliny. I mamy zaczyn. Prawych i sprawiedliwych.

No i jeszcze te kobiety z od dawna suchymi pochwami i bolesnym kalafiorem w miejscu swędzącego oczka, a różańcem w lewej ręce i naklejką o wolnej strefie w prawej. Dla nich życie jest już tylko mglistym wspomnieniem. Dzikuny nie mogą się doczekać.

Panie, wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Ale nie na tym świecie, bo sprowadzą pożogę.