Text 7 of 13 from volume: Wiersze Laury Kurek
Author | |
Genre | poetry |
Form | drama |
Date added | 2019-10-22 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1000 |
Na tej oto obczyźnie gryzę wdowi chleb.
Niebo, ptak, czereśnie- leżę na wznak,
oko moje formatuje krajobraz w trzęsawiskach.
Wieś moja bliska, i lody z zielonej budki
smaki dzieciństwa, jak Litwa co nie zginie.
Likierek podpijany u wujostwa i rózgi.
Wcirusy ileż tego było, za ucho tarmosili, bili.
Płytkie sadzawki i komary, noce i dnie, nenufary.
Kościółek biały, pierwsze wino, ułański śpiew.
Baby w głupich czapkach nieprzystojne i ja.
Cały na niebiesko w mundurze i berecie krzywym,
za plecami śmierć, mogiła ciemna nad oceany.
Nie zdążę na ojczyźniany piaszczysty brzeg,
żal żem ruszył po dolary, iżem szczezł niepochowany.
ratings: perfect / excellent
Czy wśród pierwszych osadników byli Polacy? A dlaczego nie?
Wieś moja bliska i lody z zielonej budki,
smaki z dzieciństwa jak Litwa, co nie zginie.
(patrz 1. strofa - cytuję z pamięci)
Które to już pokolenie naszych śle swoje wyrazy tęsknoty zza Atlantyku?
Nie zdążę na piaszczysty ojczyźniany brzeg,
żal, żem wyruszył po dolary...
(patrz ostatnie linijki)
W pogoni za tym sianem zawsze jesteś robiony w konia.
Absolutnie
Bacz, do jakiego celu zmierzasz, żeby potem nie opłakiwać swojej utraconej Litwy, ojczyzny mojej
mogiła ciemna nad oceanami
nie zdążę na ojczysty brzeg
(cytat z pamięci - patrz finalne linijki)
Liryka patriotyczna najwyższej próby
ratings: perfect / excellent