Author | |
Genre | romance |
Form | prose |
Date added | 2019-11-22 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1119 |
Rozdział 9
Przez kilka kolejnych Emily dość rzadko widywała się z Jacksonem. Oboje byli zajęci: on otwierał nowy biznes (który, jak na razie chował przed nią w tajemnicy), ona znalazła dorywczą pracę przy korepetycjach.
Dziewczyna pomyślała, że zrobi mu niespodziankę i pewnego wieczoru, poszła do jego baru. Był tam i chyba świętował, pił alkohol. Przy jego stoliku siedział Tom i jeszcze trzech innych mężczyzn, których Emily nie znała. Już chciała wyjść, żeby im nie przeszkadzać, gdy Jackson ją zauważył.
- Emily, skarbie, a co ty tu robisz?
- Chciałam cię tylko odwiedzić, ale widzę, że jesteś zajęty, więc zgadamy się później- uśmiechnęła się.
W tym momencie odezwał się jeden z jego kolegów. Były łysy, dość potężnie zbudowany. Nie wzbudził jej sympatii, z resztą, tak jak inni przy stoliku (oczywiście oprócz Toma).
- Jake, ty łajdaku. Nie mówiłeś, że masz nową lalę. Poznaj nas z sobą. Chodź tu, słoneczko.
Emily zdenerwowała się i już miała mu odpowiedzieć, że słoneczko to jest na niebie, gdy odezwał się Jackson.
- Emily, poznaj proszę moich kumpli. Toma oczywiście znasz. Ten łysol to Steve, to jest Greg, a to Sean. Znamy się już szmat czasu. Poznajcie, to Emily- mój osobisty skarb.
Chłopacy zarechotali, obrzucając ją dziwnymi spojrzeniami.
- Skarb co? I jak długo masz zamiar ten diament szlifować?- zaśmiał się Sean. On patrzył najbardziej dociekliwie. Mierzył ją wzrokiem. Był sporo starszy od reszty, Emily poczuła się zagrożona. I zła. Traktowali ją jak obraz na wystawie.
- Oj, bardzo długo!- zaśmiał się Jake.- Na pewno nie starczy ci życia, żeby na nią czekać.
Znów się zaśmiali. I patrzyli jakby na coś czekali. Emily poczuła się głupio. Było jej przykro, że oni tak się zachowują, a Jackson zamiast ich uspokoić- śmieje się razem z nimi.
- Dołącz do nas skarbie- zrobimy ci miejsce- dodał Steve i przesunął się, żeby dodatkowe krzesło ustawić obok niego.
- Przestań! Pani może przecież usiąść mi na kolanach- lubieżnie uśmiechnął się Sean. Emily zachciało się płakać.
- Spierdalać stare zboki, już mówiłem, że ona jest moja. Chodź skarbie, nie słuchaj ich- chciał ją przytulić i pocałować.
- Nie, raczej dziękuję. Cieszę się, że dostarczyłam wam tyle radości, ale niestety muszę już iść. Myślę, że bez problemu znajdziecie innego skarba, który będzie dla was rozrywką. A ty- spojrzała na Jacksona- jak dojdziesz do siebie, to odezwij się. Gdy szła w stronę wyjścia, kumple Jake`a śmiali się, a on sam patrzył na nią zszokowany. „Aha- czyli aniołek ma też różki.... I dobrze`- pomyślał. - `Oj, z Emily na pewno nie będzie się nudził.”
„Z kim on się przyjaźni?”- rozmyślała Emily, idąc do domu. Do Toma nic nie miała, był w stosunku do niej w porządku, ale reszta? Nawet Jackson się śmiał. Domyślała się, że oni wszyscy wiedzą z jakimi dziewczynami spotykał się do tej pory, ale mogli się powstrzymać od komentarzy.
Zastanawiała się czy kiedyś przestanie tak ją zadziwiać to, jakie związki miał do tej pory. Wiedziała, że nie powinna być zazdrosna, ale była. Czuła, że że w porównaniu z jego byłymi dziewczynami wypada słabo. Zresztą, co tu porównywać. Emily starała się nie oceniać ludzi, bo wiedziała jak często jest to krzywdzące, ale była ciekawa: jak można tak żyć? Ludzie powinni być sobie bliscy, a nie traktować się przedmiotowo. Cały czas pamiętała w jaki sposób patrzył na nią ten Sean. To było obrzydliwe, przecież on był z 10-15 lat starszy od niej. Uważała, że Jackson powinien stanowczo zareagować na ich zaczepki, a nie śmiać się razem z nimi.
Cieszyła się, że ona zachowała zimną krew i nie dała się sprowokować. Ich zdziwienie było bezcenne. Myśleli, że mogą sobie z niej żartować, a ona będzie cicho. „Ale im pokazała!”- uśmiechnęła się do siebie.