Author | |
Genre | romance |
Form | prose |
Date added | 2019-11-19 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1531 |
Rozdział 8
Minęło kilka dni. Emily często spotykała się z przyjaciółkami i chłopakiem. Starała się nie umawiać z Jacksonem sam na sam, unikać intymnych sytuacji. Tego dnia spotkali się w barze chłopaka. Rozmawiali, śmiali się. Emily dobrze się bawiła. Siedzieli z Jacksonem przytuleni na sofie, naprzeciwko pozostałych. W pewnym momencie poczuła jak ręka chłopaka spoczęła na jej udzie. Głaskał ją, odbywał wędrówki palcami w górę i w dół. Spojrzała na niego. Siedział jakby nigdy nic, a ona poczuła, że się czerwieni. Jackson poczynał sobie coraz śmielej. Włożył rękę pod jej spódniczkę, dotarł do majtek. Emily poruszyła się niespokojnie i zacisnęła nogi. Co on robi? Szturchnęła go lekko.
Głupkowato się uśmiechał. Zaczął wiercić palcem w jej kroczu, obrysowywał łechtaczkę. Ponownie zacisnęła nogi i poprawiła się na sofie, lekko muskając ręką jego krocze. Zrobiła to celowo. Teraz ona się z nim „pobawi”. Zdziwiła ją jej odwaga. Przecież siedzą ze znajomymi w barze, a oni zachowują się jakby prowadzili erotyczną grę. Ponownie, trochę dłużej, musnęła go palcami. Podskoczył jak oparzony. Odchrząknął. Udawał zainteresowanego wywodem Toma o wyższości gitary elektrycznej nad basową, ale Emily widziała, że nie może się skupić. Spodobało jej się to jak zareagował na jej dotyk. Delikatnie położyła dłoń na jego męskości. Przeszedł go dreszcz, poruszył się niespokojnie. Z cichym westchnieniem, jedną ręką (drugą wciąż trzymał w kroczu dziewczyny) zabrał jej dłoń i położył na jej kolanie. Przekornie- znów musnęła jego krocze, a potem położyła na nim rękę. Zrobił się czerwony na twarzy. Ta zabawa zaczynała się jej podobać. Zachwycało ją to, że ma nad jego ciałem taką władzę. Pozostali, pogrążeni w rozmowie zdawali się nie zauważać ich dziwnego zachowania. Emily pomyślała, że to dobrze, że te stoły są tak wysokie, że nie widać co wyprawiają ich ręce.
Jackson mocniej zaczął uciskać palcem jej łechtaczkę i wargi sromowe, bawił się nimi, masował drapał. Emily czuła, że robi się wilgotna. On też to czuł. Spojrzała na niego. Uśmiechał się szeroko i udawał, że słucha rozmowy reszty. Jaki z niego dobry aktor! Ona nie mogła się skupić, nie wiedziała na jaki temat toczy się rozmowa. W pewnym momencie poczuła, że już nie wytrzyma. Nagle wstała. Spojrzeli na nią z zaskoczeni.
- Ja...muszę do toalety- powiedziała i szybko wyszła.
- Ja też muszę- zerwał się Jackson.
- Też do toalety?- spytał Tom. Wszyscy porozumiewawczo się uśmiechali.
- Pierdol się- odpowiedział i ruszył w stronę Emily.
Stała na zapleczu, trochę zagubiona. Rozglądała się.
- Do gabinetu- powiedział i złapał ją za rękę. Szybko zaprowadził ją do biura.
Ledwo weszli- zaczął szaleńczo całować dziewczynę.
- Nareszcie. Myślałem o tym od samego spotkania. Prawie oszalałem.- Wziął dziewczynę we władanie.
Całował po całej twarzy, stęskniony. Jego ręce rozpoczęły wędrówkę po jej ciele. Nagle wziął Emily na ręce i posadził na swoim biurku. Zrzucił wszystko co na nim leżało, żeby było więcej miejsca (na szczęście ostatnio robił porządek i pochował dokumenty). Szybkim ruchem ściągnął koszulkę z dziewczyny i przywarł ustami do jej piersi. Słyszał jak cicho westchnęła. Lizał je, przypominał sobie ich słodki smak. Musiał z sobą walczyć, żeby nie rozebrać jej całkowicie- wtedy od razu by ją wziął, nie mógłby się powstrzymać. Wziąłby ją na biurku, szybko i gwałtownie. Emily nie tylko ochoczo reagowała na jego pieszczoty, ale sama zaczęła go dotykać. Jackson ściągnął koszulkę. Zauważył zachwyt w oczach dziewczyny i pomyślał, że te godziny spędzone na siłowni opłaciły się.
Widząc jej wahanie, położył jej dłoń na swojej wytatuowanej klatce piersiowej. Obserwował jej twarz gdy dotykała go, położył jej dłoń na swojej klatce piersiowej. Poznawała go. Palcami obrysowywała jego mięśnie, sutki, dłonią zjechała ja brzuch, zahaczyła o skraj spodni. Głęboko wciągnął powietrze. Cieszył się, że aż na tyle się odważyła, że się nie boi. Zamknął oczy. Uczucie było niezwykłe. Świadomość, że ona go dotyka, że jej się podoba- cholernie go podniecała. Gdy poczuł jej wargi na swoim sutku- głośno westchnął i jedną dłonią oparł się o biurko. Drugą rękę włożył we włosy dziewczyny. Językiem drażniła to jeden, to drugi sutek. Lizała je, kąsała. Wędrowała ustami po całej jego klatce piersiowej, obrysowowywała tatuaż. Był w niebie. Czuł, że zaraz dojdzie, a tego jeszcze nie chciał. Złapał jej twarz w dłonie i pocałunkami zaczął dziękować za przyjemność, którą mu sprawiła. Przesunął ją głębiej na biurku i położył na nim. Teraz on zamierzał sprawić, żeby była w raju. Widział jaka była pobudzona. Mokra w środku. Chciał poprowadzić ją na skraj szaleństwa. Pomału zdjął jej majtki i podciągnął spódniczkę do samych bioder. Przeważnie wolał gdy kobiety były „tam” ogolone, ale widok jej jaśniutkich włosków na łechtaczce jeszcze bardziej go podniecił. Pomyślał, że Emily musi się czuć naprawdę dobrze, skoro pozwala mu na tak wiele. Kucnął przed jej rozwartymi nogami. Patrzyła z zaciekawieniem, ale i lekkim strachem. Chciała zacisnąć uda, ale nie pozwolił jej na to. Zaczęła go odpychać.
- Jackson, co Ty robisz? Przestań, tak nie można.
- Można. I to jak. Zaufaj mi.
- Jake... - nadal się wahała.
- Zaufaj, skarbie- powiedział.
Zaufała.
Gdy dotknął językiem jej łechtaczki- szarpnęła się. Zaczęła wić się na biurku. Wyrywać.
- Nie walcz z tym, poddaj się- uspokajał ją. Wiedział, że dziewczyna może mieć jakieś uprzedzenia, ale chciał nauczyć ją przyjemności. Domyślał się, że jej ojciec mógł jej nakłaść do głowy jakieś bzdury o seksie, ale Emily była dorosła, więc sama mogła o sobie decydować.
Sądząc po tym jak na niego reagowała- podobało jej się to. I to bardzo. Jemu też. Ale chciałby więcej. Zaczął ją tam lizać. Czuł jaka jest mokra. Jej sok miał lekko słonawy smak. Wylizywał go. Emily nadal się opierała, wiła na biurku i jęczała. Napierał coraz mocniej. Słyszał jej przyspieszony oddech. Podniecała go jej reakcja. Wziął ją za rękę i położył na jej piersi. Natychmiast ją cofnęła. Ok. Na to jeszcze nie jest gotowa. Niedługo- pomyślał. Smakował ją dalej. Emily nadal cicho pojękiwała. Widział, że dochodzi. Kątem oka zauważył, że dziewczyna zaczyna dotykać swojej piersi. Delikatnie muskała swoje sutki. Krępowała się, ale ciekawość była większa. Jackson pomyślał, że jeszcze nauczy ją sprawiać sobie przyjemność. A on chętnie będzie się temu przyglądał.
Całował ją coraz mocniej, natarczywie, gwałtownie. Jego język penetrował ją w środku. Dłońmi zaczął ją prowadzić, pokazywał jak ma reagować na pchnięcia języka. Delektował się nią, jednocześnie doprowadzając na skraj szaleństwa. Wsuwał język. Wysuwał. Wsuwał. Wysuwał. Poczuł, że sam ma erekcję. Żeby nie pobrudzić spodni, nadal kucając, rozpiął spodnie. Penis natychmiast wyskoczył. Duży, czerwony, naprężony. Jackson pomyślał o tym jak będzie wspaniale zanurzyć go w niej, poczuć jaka jest gorąca i ciasna. Mało brakowało a przekroczyłby granicę, której jeszcze przekroczyć nie wolno.
Zaczął się dotykać, góra-dół, góra- dół. Coraz mocniej i mocniej, żeby dojść razem z nią. Jednocześnie językiem nadal brał ją w posiadanie. Nagle poczuł, że nie wytrzyma dłużej, wytrysnął. W tym samym momencie usłyszał krzyk rozkoszy Emily. Jednocześnie doszli oboje. Podczas gdy dziewczyna jeszcze leżała na biurku, ciężko dysząc i próbując się uspokoić, Jackson wstał, zapiął spodnie i szybko wytarł ręce w chusteczki leżące na biurku. Cholera, musi pamiętać, żeby zawsze mieć przy sobie gumki. Nie lubi być nieprzygotowany.
Pomógł jej usiąść. Miała rozkojarzone, zamglone spojrzenie. Oczy jej błyszczały. Wyglądała na zadowoloną, ale jednocześnie trochę zawstydzoną.
- Skarbie, jak się czujesz?- Jackson z troską głaskał ją po włosach.
- Chyba dobrze- odparła niepewnie.
- Martwisz się czymś? Minę masz niepewną...
- Nie, jest dobrze...
- Emily, porozmawiaj ze mną. Znów się chowasz.
- Jackson, chyba teraz nie bardzo jestem w stanie, żeby rozmawiać- roześmiała się nerwowo.
- Powiedz mi co czujesz- powiedział stanowczo.- Nie możesz ciągle zamykać się w sobie. Widziałem, że ci się podobało, ale chciałbym usłyszeć to od ciebie.
- Podobało mi się- wyszeptała dziewczyna i ukryła twarz w dłoniach.
- I wstydzisz się tego?
- Nie, tylko...
- Emily. Widzę, że coś jest nie tak. Nie wyglądasz jak dziewczyna, która przed chwilą przeżyła zajebisty orgazm.
- Przepraszam, ze nie spełniam twoich oczekiwań- powiedziała ze złością.
- Ej, a co to za tekst?- teraz Jackson też był zdenerwowany.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj, tylko wytłumacz o co ci chodzi.
- Już mówiłam, o nic. Muszę już iść.
- Nigdzie nie pójdziesz, dopóki tego nie wyjaśnimy- Jackson ustał przy biurku, tak, żeby nie mogła wstać.- Musimy o tym porozmawiać. Powiedz mi- co jest nie tak? Bo ewidentnie coś się stało. Tylko szczerze.
- Jackson.... Bo ty pomyślisz, że ja jestem jakaś zacofana, ale to co się stało przed chwilą i wcześniej...
- Zrobiłem coś nie tak?- Pomyślał, że może był za bardzo agresywny.
- Nie, nie. To ja... Nigdy wcześniej nie... Nie czułam tego co teraz. Musisz wiedzieć, że mój tata jest pastorem i...
- Wiem o tym. Ale wiem też, że jesteś dorosła i możesz sama decydować o sobie.
- Nie rozumiesz. Ja...
- Chyba nie powiesz, że uważasz tak jak twój tata- do ślubu rączki grzecznie przy sobie, a potem sex tylko po ciemku, w łóżku, grzecznie, szybko itd.? Emily...
- Nie wiem Jackson, wszystko tak upraszczasz. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nie musiałam tego robić. A teraz tyle się dzieje. Dla mnie trochę za szybko. I czemu tak od razu szufladkujesz mojego tatę? Owszem, jest pastorem, ale nie jest zacofany. Może po prostu pewne kwestie trzeba przemyśleć?
- Chcesz powiedzieć, że przed każdą akcją powinniśmy usiąść i zastanawiać się czy możemy, czy to właściwe itd.? To chore- prychnął.
- Widzisz. Dla ciebie to „akcja” jedna z wielu, które miałeś i zapewne będziesz miał. Dla mnie to jest bardzo ważne.
- Emily, mówisz tak, jakbym bzykał się z każdą napotkaną laską. Obrażasz mnie, ale najbardziej obrażasz siebie. To, co między nami się dzieje jest dla mnie cholernie ważne. Dlatego tak się kurwa staram- Jackson naprawdę się zdenerwował.
- Nie musisz krzyczeć.
- Nie krzyczę... - gdy zauważył, że Emily ma łzy w oczach, trochę się uspokoił.- Przepraszam, chyba rzeczywiście krzyczałem. Posłuchaj mnie. Oboje musimy czegoś się nauczyć. Ja lubię sex, nie wiążę go jednak z żadnymi głębszymi uczuciami. Jest dla mnie fajną rozrywką, przyjemnością, jednym ze sposobów rozładowania napięcia. Jeśli ktoś mnie kręci, a ja kręcę tego kogoś, to czemu nie? Zawsze wtedy zasady są jasne- tylko sex, sama przyjemność itd. Żadnych uczuć. Chcę to zmienić dla ciebie, bo wiem, że tak nie umiesz, że dla ciebie to ma znaczenie. I cenię to w tobie, szanuję. Szczerze mówiąc, jeszcze bardziej mnie to kręci. Staram się powstrzymywać, ale jestem tylko facetem. A z drugiej strony- w zasadzie czemu mielibyśmy się powstrzymywać? Jesteśmy dorośli, jesteśmy razem, to normalne, że kiedyś zaczniemy uprawiać z sobą sex. Wiem, że to dla ciebie nowość, staram się hamować i być cierpliwy, żeby pokazać wszystko na spokojnie, chociaż cholernie dużo mnie to kosztuje. Ale zależy mi na tobie, więc się powstrzymuję. Ale nie jestem święty. Tylko, że ty też musisz coś od siebie dać. Mamy zajebistą chwilę, jesteś chętna i to bardzo, przecież widziałem, przeżywasz super orgazm. I teraz, zamiast całować się, śmiać czy cokolwiek, odbywamy taką rozmowę. Tak jest za każdym razem. Jeśli naprawdę uważałabyś, że wszystko dzieje się za szybko, to byś mnie powstrzymała, a nie była taka chętna. Kurwa! Staram się, naprawdę, ale jestem tylko facetem. Kręci mnie moja dziewczyna, mam na nią ochotę, ja ją też kręcę. Nad czym tu się zastanawiać?
- Wiem, że to moja wina.
- Nie, Emily. To nie tak. Jesteśmy różni, musimy iść na kompromisy, nauczyć się być razem.
- Albo się rozstać- powiedziała cicho. Nie wyobrażała już sobie życia bez Jacksona, ale przecież tak bardzo się różnili...
- Bzdura. Zależy mi na tobie i tak łatwo z ciebie nie zrezygnuję- pocałował ją w czubek głowy.- No, a teraz uśmiechnij się do swojego faceta.
Emily uśmiechnęła się. Tak bardzo jej na nim zależało, ale bała się, że przez swoje zachowanie straci go. Starała się zmienić, ale cały czas w głowie miała nauki przekazane jej przez tatę. Poza tym- sama czuła, że wszystko dzieje się za szybko. Owszem, to co robił Jackson, co jej pokazywał- podobało jej się i to bardzo, ale musi się przyzwyczaić, przemóc, oswoić swój lęk.
- No, dosyć już rozmyślań, ubieramy się i wychodzimy- Jackson pomógł jej wstać z biurka. - Gdzie są te twoje słodkie różowe majtki? - O, tu są, schowały się- zaśmiał się.- Chyba, że ich nie zakładasz, jak dla mnie to lepiej- zaśmiał się.
- Oddaj je, ty wariacie!- Emily chciała wyszarpać je z jego ręki.
- Najpierw fant! Nie ma nic za darmo. Myślę, że jakiś buziak, dwa, góra sto pięćdziesiąt i oddam te twoje hm.... super majtaski- przytulił dziewczynę.
- A, to nie. To weź je sobie, jakoś dam radę- ona również się śmiała.
- Oj, diablico! Ja ci dam latać po mieście bez majtek. Zasłużyłaś na karę- pocałował ją.
Był to spokojny pocałunek, delikatny, pojednawczy. Pełen ciepła i bliskości. Jackson pomyślał, że w tym momencie nie potrzebuje więcej. I sam się sobie dziwił. Mógłby tak trzymać Emily i całować jeszcze długo. Jasne, że chciałby czegoś więcej, ale tak też mu się podobało.
Gdy wyszli już z biura (Emily udało się odzyskać bieliznę), przyjaciół już nie było. Carla zostawiła kartkę: „Nie ma to jak dobry sex w biurze. Tu nic nie było słychać, hehe :)”
- Jackson, myślisz, że było nas słychać?
- To jak słodko jęczałaś? Nie, myślę, że nie słyszeli- uśmiechnął się. Przecież gra muzyka, wszystko zagłuszyła.
- To skąd wiedzą?
- Skarbie, nie wiedzą. Mogą się domyślać, ale nie wiedzą. Znasz Carlę lepiej niż ja. Przecież ona żartowała.
- Uff, już się bałam.
- Ale rzeczywiście. Muszę pamiętać, żeby nasz pierwszy raz odbył się gdzieś na odludziu, bo jak będziesz tak głośno krzyczeć i jęczeć...- zaśmiał się.
- Ach, ty!- Emily przytuliła się do niego. - Lubię cię wariacie!
- Ja ciebie też- odpowiedział Jackson.
I to coraz bardziej, a to mi cholernie nie odpowiada- pomyślał.
ratings: perfect / excellent
Prawda, że akurat tutaj niczym?
Jeżeli dosłowność jest tożsama z aktem, to po co o tym pisać??