Author | |
Genre | romance |
Form | prose |
Date added | 2019-11-23 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1172 |
Rozdział 11
- Nie, proszę, nie, nie- wierciła się na łóżku. Płakała.
- Kurwa, Emily! Co się stało?- zdezorientowany, szybko założył majtki, zapiął spodnie i znalazł się na łóżku obok niej.- Skarbie, o co chodzi?- próbował ją przytulić, ale wyrywała się i odpychała go. Złapał jej ręce w swoje i na siłę przytulił ją do siebie. Z czasem jej upór słabł. W końcu sama się w niego wtuliła. Nadal płakała. Jackson nie pytał o nic (na razie) i głaskał ją po włosach., próbując ją uspokoić.
Minęło trochę czasu, Emily przestała już tak płakać. Wyszeptała:
- Przepraszam.
- Skarbie, nie masz za co przepraszać. Jednak coś się stało i chciałbym, żebyś mi to wyjaśniła.
- Nie chcę do tego wracać.
- Posłuchaj. Jeśli się z tym nie uporasz, nigdy nie pójdziemy o krok dalej. Poza tym- przestraszyłem się. Czy to ja coś źle zrobiłem?
- Nie, nie- zapewniła Emily.- To tylko moja wina.
- Zdawało mi się, że chciałaś. Że byłaś gotowa.
- Bo chciałam. I byłam gotowa, ale.... nie mogłam.
- Ok, zrozumiałbym i na razie skończył temat, gdybyś normalnie powiedziała, że nie. Wtedy bym wiedział, że się rozmyśliłaś. I czekałbym dalej. Ale to co się teraz stało... Chciałabym wiedzieć co cię spotkało, żeby ci pomóc się z tym uporać. Skarbie, chciałbym, żebyś mi zaufała.
- Boję się, że potem nie będziesz chciał mnie znać.
- Nie ma takiej rzeczy, której byś nie zrobiła ani takich słów, które byś powiedziała, żeby sprawiły żebym chciał cię zostawić, rozumiesz?
- Tak... Jackson, ja kiedyś... Ktoś próbował mnie zgwałcić- znów się rozszlochała
- Kurwa- choć domyślał się, że ma jakieś złe doświadczenia związane z seksem, nie miał pojęcia, że przeżyła coś takiego.
- To było 4 lat temu, zanim się tu sprowadziliśmy. Byłam na imprezie urodzinowej koleżanki, bawiłam się dobrze. W pewnym momencie pojawił się przy mnie on. Derek. Zaczęliśmy rozmawiać, był naprawdę sympatyczny, 3 lata starszy. To był dla mnie cud, że taki chłopak jak on: przystojny, dowcipny, zamiast na jakąś seksowną dziewczynę, zwrócił uwagę na mnie. W pewnym momencie rozbolała mnie głowa i chciałam iść do domu, ale Derek zaproponował, żebyśmy poszli na górę, tam jest ciszej, no i będziemy mogli dalej rozmawiać. Jaka ja byłam głupia i naiwna! Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że na „górę” idzie się, żeby uprawiać sex. Na górze, w sypialni gościnnej, najpierw spokojnie rozmawialiśmy, potem atmosfera robiła się coraz bardziej intymna. Derek mnie pocałował. Było fajnie, mój pierwszy pocałunek w życiu, ale nie byłam gotowa na nic więcej i nie chciałam posuwać się dalej. On nie rozumiał słowa „nie”. Szarpał mnie, siłą przytrzymał na łóżku. Mówił, że powinnam się cieszyć, że taki facet jak on w ogóle spojrzał na takie nic jak ja. Zaczęłam płakać i krzyczeć, żeby mnie zostawił, ale on tylko szyderczo się śmiał. Usiadł na mnie, jedną ręką unieruchomił mi ręce nad głową i podarł ubranie. W momencie, gdy rozpiął spodnie, jakimś niezwykłym zbiegiem okoliczności do pokoju weszła moja koleżanka. Krzyknęła i kazała Derekowi się wynosić. Straszyła policją. Derek spokojnie zapiął spodnie. Powiedział, że i tak nikomu nic nie powiemy, a nawet jeśli- on wszystkiemu zaprzeczy i jeszcze znajdzie świadków, którzy potwierdzą, że sama chciałam się z nim przespać. No i dodał jeszcze, że głupia byłam, bo on takiej jak ja kijem by nie tknął, tylko założył się z kumplami, że się ze mną prześpi.
- O Boże, Emily- przytulił ją jeszcze mocniej.- Tak mi przykro. Oczywiście, zgłosiłaś wszystko na policję.
- Nie...
- Nie?! Kurwa, dlaczego?- spojrzał na nią.
- Nie chciałam, bałam się. Zresztą, przeprowadzaliśmy się tutaj. Rodzicom też nie powiedziałam, sama sobie z tym poradziłam.
- Emily...
- Myślałam, że to wszystko minęło, ale...jednak nie.
- Skarbie. Jak on się nazywał? Derek jak?
- Derek Owen. Ale dlaczego pytasz? Jackson...- spojrzała na niego zaniepokojona.
- Nic, tak tylko z ciekawości- chłopak wyglądał na wkurzonego, zacisnął ręce w pięści.
- Nie kłam. Co ci chodzi po głowie?
- Emily... chyba nie myślisz, że puszczę mu to płazem?
- Nie rób nic, proszę!- dziewczyna przeraziła się.- To było już dawno. Nawet nie wiem gdzie teraz mieszka, itd. Poza tym- przeprosił mnie już za to wielokrotnie.
- Co??? Przeprosił Cię? I wybaczyłaś mu i sprawa zamknięta!?- krzyknął.
- Wiem, że powinnam iść na policję, powiedzieć rodzicom. Ale postaw się w mojej sytuacji.
- Cholera, właśnie próbuję! Jakiś koleś chce ci wepchnąć fiuta na siłę, obraża cię, a potem, bojąc się, że pójdzie do kicia- przeprasza i ty mu wybaczasz?! Tak po prostu? No kurwa! A nie pomyślałaś o innych dziewczynach? Przecież mógł to robić jeszcze innym dziewczynom. Skarbie! I ty też powinnaś iść na policję! Kurwa! Aż nie mogę w to uwierzyć! - zdenerwowany, zaczął krążyć po pokoju. Emily też wstała, otulając się kocem.
- Jackson. Dlatego właśnie nie mówiłam nikomu.
- A twoi rodzice? Im też nie mówiłaś?
- Nie...-wyszeptała.- Zauważyli, że coś jest ze mną nie w porządku, bardzo się wtedy zamknęłam w sobie, więc powiedziałam, że się w kimś zauroczyłam, a on mnie odrzucił. Nie mogłam powiedzieć im prawdy.
- Emily!- krzyknął.
Dziewczyna rozpłakała się. Jackson wziął ją w ramiona i czekał, aż się uspokoi.
- Skarbie, przepraszam. Nie miałem pojęcia, że przeszłaś coś takiego...
- Wiem, spokojnie. Przepraszam za dziś.
- Mówiłem już- nie masz za co przepraszać. Nie jesteś niczemu winna.
- Źle się czuję, że to zepsułam.
- Nic nie zepsułaś, nie zadręczaj się.
- Wiem, ale...
- Nie, już dosyć gadania. Idziemy spać.
Widząc zdumioną minę dziewczyny, dodał:
-Spać. Powiedziałem spać- uśmiechnął się.- Ale masz brudne myśli. Boję się przy tobie zasnąć.
- Ok, to idę do domu- ona też się uśmiechnęła.
- Poczekaj, bo cię puszczę.
Gdy już leżeli w łóżku (Emily pożyczyła koszulkę od Jacksona, na szczęście była za duża, dla niej jak koszula nocna), oboje czuli się dość nieswojo. Dla Emily wiadomo- wszystkie takie sytuacje były nowe, ale Jackson również nie często spał z dziewczynami. Przeważnie nie było takiej potrzeby, zawsze, wszystkie jego związki opierały się na konkretnych zasadach. Prawie wszystkie...
Poranek również był krępujący. Obudzili się przytuleni do siebie. Zauważyła, że w nocy zdjął koszulkę. Wstała, ubrała się i nie wiedząc co robić, rozglądała się po mieszkaniu. Widać było, że to mieszkanie samotnego faceta- uśmiechnęła się. W kuchennym zlewie był stos naczyń do mycia, w łazience leżał stos ciuchów przygotowanych do prania. Niewiele myśląc, zaczęła sprzątać.
Gdy kończyła właśnie zmywać naczynia, poczuła, że Jackson ją obejmuje. Odchyliła głowę i przytuliła się do chłopaka
- Hej, nie musiałaś... Wiem, że tu taki burdel, ale nie spodziewałem się gości, a ostatnio nie miałem nigdy na nic czasu...
- Spokojnie, nic się przecież nie stało- odwróciła się do niego.- Muszę już jechać- powiedziała.
- Muszę czy chcę?
- Nie wiem- zakłopotała się.
- Dobrze, odwiozę cię.
- Nie, nie trzeba...
- Skarbie, daj mi trzy minuty.
Gdy dziewczyna była już w domu, rozpłakała się. Pomimo tego, że zaprzeczał, Emily wiedziała, że zawiodła Jacksona. O tym co się stało powiedziała tylko jemu. Z jednej strony jej ulżyło, z drugiej- było jej wstyd. Jak ona mogła być wtedy taka naiwna i głupia? Ciągle to sobie wyrzucała. I teraz jeszcze ta sytuacja z Jacksonem.... Myślała, że już się z tego wyleczyła... Jak ona teraz spojrzy mu w czy? Bała się, że on nie będzie chciał już mieć z nią nic wspólnego.
Jackson też myślał o tej sytuacji. Kurwa! Jak ona mógł nie domyśleć się co spotkało Emily? Ten jej strach przed bliskością, niechęć do seksu.... A on, idiota, nalegał. Myślał, że chodzi tylko o to, że jest dziewicą. Ale jest wkurwiony! Najchętniej zabiłby tego skurwysyna! Znajdzie gnoja i zabije. Ciekawe ile dziewczyn skrzywdził tak jak jego Emily. Jego dziewczyna. Cały czas czuł się dziwnie myśląc o niej w ten sposób, ale przychodziło mu to już znacznie łatwiej. Nawet, gdy rozmawiał z kumplami, czasem wtrącił coś o niej i stawało się to dla niego coraz bardziej naturalne i normalne. I gdy już wszystko zaczęło się układać, dowiedział się czegoś takiego. Wiedział, że ona była całkowicie niewinna tej sytuacji. Skąd? Po prostu wiedział. Znał ją. Kurwa! Nie mógł sobie wybaczyć, że był taki ostry, stanowczy. Będzie próbował się zmienić, dla niej.
Sejm to juest studio hipokryzji. Pani Witek zasłania się opozycją, która przecież nie złożyła wniosku formalnego. Bo nie miała weny. Patrzyła się w kąt, tam gdzie skrzydło nietoperza wysyła jej znaki. Kody. To temat na co najmniej doktorat. ale i tak już wiele opisano. Tego sie nie mozna nauczyc.
W jednym się muszę zgodzić z Panią Emilią. Takiego nasycenia w opisie podróży walenia po niebie burzy, nie wytrzymam nawet ja. A jestem znany z tego, ze potrafię wytrzymać wiele.
W tej narracji i Emily (Dickinson??), i Jackson (Michael?!) są tak naprawdę wydmuszkami, nikim. Tyle o nich wiemy, że on ma spodnie, ona - koronkowe majtki. Świat wewnętrzny - ten unikalny rys osobisty, który KAŻDEGO CZŁOWIEKA wyróżnia spośród tłumów - tutaj tego nie ma. Między biurkiem, łóżkiem a tym porno ze szczętem gdzieś zapodziały się w kompletnym niebycie czas i przestrzeń, rodzice, koleżanki, entourage, zima to czy kwiecień - pozostał teatrzyk cieni i ich pościelowe być albo nie być.
Takich tekstów mamy na całym świecie zalew. Czytamy tę makulaturę najczęściej w złudnej nadziei, że po łebkach - i nitce - do jakiegoś ciekawszego kłębka jednak cudem jakimś dojdziemy.
A tu kicha
Jak łatwo Państwu pisać, że coś jest dnem, że bez sensu, że płytkie i w ogóle gówno... Szkoda, że nie pomyślą Państwo ile mogło kogoś kosztować podzielenie się swoim wytworem, częścią siebie z kimś innym, jak trudno mogło być się tak otworzyć... Może to było jak przełamanie siebie? Cholernie trudne? Ale nie, Państwo, znawcy, pięknie krytykują. Mają Państwo prawo, oczywiście. Ale takie komentarze też mogą ranić. Państwo, tacy artyści, a nie wykazują się empatią, nie potrafią wczuć w drugiego człowieka, tylko zjadą od góry do dołu. Przykre. Niemniej, za konstruktywne krytyki dziękuję, za złośliwości i dosrywanki typu: "Czemu nie mają na imię Jaś i Małgosia"- nie dziękuję, bo to zwykłe czepialstwo i złośliwość. Może to co piszę jest słabe, jak Państwo uważają, ale wolę jak jest słabe i nie krzywdzę nikogo swoimi słowami i komentarzami, niż jakbym miała pisać super (tak, jak Państwo zapewne uważają, że piszą), a być tak niemiłym dla drugiego człowieka. Oczywiście, nikogo nie zmuszam do czytania tego badziewia, moich wypocin, dna itd. Pozdrawiam.
Bo krytykować z klasą też trzeba umieć! :)
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ twórcy ci to wręcz PODRĘCZNIKOWE przykłady, rodzaj kanonu, który wyznacza poprzeczkę. Kto próbuje pisać tego typu prozę, koniecznie powinien poznać ten pisarski dorobek, żeby nie wyważać dawno otwartych drzwi.
Dlaczego? Bo literackiego warsztatu nie nauczymy się od szewca czy od cioci Meli.
Wszystkim nam-Piszącym zależy przecież na tym, by słowo, z którego utkane jest nasze dzieło, było pełne wyrazu