Go to commentsRozdział 12
Text 12 of 18 from volume: A jednak Cię kocham
Author
Genreromance
Formprose
Date added2019-11-23
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1196

Rozdział 12


Przez kilka dni Emily i Jackson nie odzywali się do siebie. Chłopak chciał dać jej trochę czasu, wolał się nie narzucać. Czekał na kontakt od niej. W międzyczasie otworzył studio, zatrudnił kilka osób do pracy i ogarniał kolejną, ważną dla niego sprawę. Obiecał sobie, że nie popuści temu gnojowi, który skrzywdził Emily. Uruchomił swoje kontakty i czekał, aż otrzyma jakieś informacje. Zdjęcie już miał. Derek- goguś pierdolony! Włosy przylizane, koszula, skórzane półbuciki, wystrojony jak manekin na wystawie. I taki ktoś spodobał się Emily? Przecież ten laluś i on, Jackson, zupełnie się różnią. Są jak ogień i woda. Jackson nie zna się na modzie, nie śledzi najnowszych trendów. W zasadzie ma dwie pary butów: glany i trampki. Gdy jedne się rozwalą, kupuje drugie i tyle. Ma jakieś 2 garnitury, kilka par spodni i całe mnóstwo koszulek z nazwami ulubionych zespołów.

Jeśli chodzi o wygląd, to zdecydowanie bardziej do Emily pasowałby ten gnojek. Jackson jeszcze bardziej się wkurzył. I dlatego tym bardziej postanowił, że go znajdzie.

Emily też nie odzywała się do Jacksona. Było jej bardzo wstyd za tę sytuację u niego w domu. Chciała dowiedzieć się czy on chce nadal się z nią spotykać, ale na razie dała mu czas, żeby ochłonął. Ta niepewność ją zabijała. Domyślała się, że po tym co powiedziała i zrobiła, nie będzie chciał mieć z nią nic wspólnego, ale nie będzie chciał jej zranić mówiąc o tym.   Ona wolałaby nawet najgorsza prawdę, niż taką niepewność. Czy wypadałoby, żeby sama do niego pojechała? Zrobiła już małe rozeznanie i wiedziała, że wieczorem nie pracuje i powinien być w domu. Miała nadzieję, że uda im się porozmawiać. Przez cały dzień bardzo denerwowała się tą rozmową. Z jednej strony- chciała mieć to już za sobą, z drugiej- bała się jej przebiegu. Wieczorem, bardzo zdenerwowana, pojechała do Jacksona. Na drżących nogach podeszła do drzwi i zadzwoniła. Otworzył jej kompletnie zdziwiony. Był rozczochrany, miał lekki, kilkudniowy zarost.

- Cześć- powiedziała niepewnie.

- Cześć skarbie. Coś się stało?- spytał zdezorientowany...- Czemu płaczesz?

- Tak, stało się! Bo ty... bo się nie kochaliśmy i...-  wybuchnęła płaczem.

Jackson wziął ją za rękę i wprowadził do domu.

- Hej, Emily... przestań proszę!- Nie lubię jak płaczesz.

- Ja też nie - zaczęła się jąkać.

- To czemu to robisz?- uśmiechnął się lekko i popatrzył na nią.

- Bo... bo się nie odzywasz, a ja... ja już tak nie mogę. Powiedz mi w twarz, że już mnie nie chcesz i wychodzę.

- Ale kto ci powiedział, że cię nie chcę? Emily? O co chodzi?

- Ty! Ty mi powiedziałeś! Swoim zachowaniem, bo się nie odzywasz! A ja czekałam- uderzyła go lekko ręką w klatkę piersiową.

- Ej, skarbie! Chwila. Nie odzywałem się, bo myślałem, że potrzebujesz czasu. Dlatego nie chciałem ci się narzucać ani cię popędzać. Myślałem, że się tego domyślisz.

- Hm...

- Emily, dlaczego Ty jesteś taka niepewna? Czy naprawdę co chwilę mam cię zapewniać, że chcę z tobą być? I ciągle o tym rozmawiać? Jeśli tak, to trochę dziwne- zdenerwował się.- Kurwa. Gadamy, gadamy, wyjaśniamy, analizujemy. Ja tak nie umiem. I nie chcę się zastanawiać czy jeśli napiszę do ciebie sms`a z pytaniem: „Co porabiasz?” to będziesz zadowolona, że o tobie myślę, czy zła- bo cię kontroluję. No kurde. Nie umiem czytać w twoich myślach, więc jeśli mi o czymś nie powiesz- nie będę wiedział. Myślałem, że potrzebujesz trochę czasu, nie chciałem cię popędzać, a wychodzi na to, że powinienem. Cholera! Wiesz, że też nie mam doświadczenia w takich sprawach, w związkach, staram się, ale jest to dla mnie skomplikowane. Zawsze miałem jasną sytuację, a teraz dosłownie nie wiem co robić. Chciałbym być z tobą tak po prostu, tu i teraz. Bez analizowania, myślenia: „co by było gdyby?” albo zastanawiania się co poszło nie tak, rozumiesz? Chciałbym cieszyć się tym, co jest między nami. Emily- spojrzał jej w oczy.- Musisz ze mną rozmawiać o tych czego pragniesz, czego oczekujesz, co czujesz, ale bez ciągłej analizy, wyrzutów...

- Wiem, ja... Przepraszam. Ta sytuacja...

- Wiem, że to było dla ciebie ciężkie, więc rozumiem po części twoje zachowanie.

- Jesteś na mnie zły?- spytała.

Jackson spojrzał na nią. Siedziała na kanapie, z podkulonymi nogami, zgarbiona. Tusz rozmazał jej się na twarzy. Wyglądała jak jedno wielki nieszczęście. Ale podobała mu się taka. Miał ochotę scałować te łzy.

- Nie, skarbie. Na pewno nie na ciebie. Zostawmy to już. Zrobić ci coś do picia?

- Nie.

- To może coś zjesz? Masz na coś ochotę?

- Tak, na ciebie- powiedziała cicho.

Jackson stanął jak wryty, spojrzał na nią.

-Emily, spokojnie. Może potrzebujesz trochę więcej czasu?- spytał ją.

- Nie!- powiedziała stanowczo.

- Ale, zastanów się, nie chcę naciskać.

- Jestem pewna.

- Ale….

- Nie chcesz mnie?- zapytała ostro, po czym po mału zaczęła rozpinać guziki swetra. Gdy rozpięła wszystkie, zdjęła sweter i rzuciła go na fotel. Przeciągnęła się leniwie, wydając z siebie cichy pomruk. Jackson nadal stał, urzeczony. Wyglądał jak dzikie zwierzę czatujące na swoją ofiarę. Emily językiem oblizała usta. Nie spuszczali z siebie wzroku. Dziewczyna wstała, lekko pociągnęła koszulkę, robiąc większy dekolt.

- Ok., rozumiem. Mam sobie iść- podeszła do drzwi, kołysząc biodrami. Nie zdążyła nawet ich otworzyć  gdy Jackson znalazł się przy niej. Stęsknieni siebie całowali się, prawie wysysając ze swoich ust powietrze. Emily wyzbyła się wstydu i lęku. Ochoczo oddawała pocałunki, dotykała go, poznając ciało. Zdarła z niego koszulkę. Gdy poczuła, że uginają się pod nią kolana, Jackson wziął ją na ręce i nie przestając całować, zaniósł do sypialni. Położył ją na łóżku. Ściągnął jej spódniczkę, palcem sprawdzając czy jest już mokra w środku. Była. Cholernie podniecało go, że tak szybko na niego reagowała. Całował ją po całym ciele, robiąc znaki językiem. Pomrukiwała cicho. Uwielbiał to jaka jest chętna. I to, jak sam na nią reaguje. Dłońmi i ustami doprowadzał ją do szaleństwa. Dziewczyna nie pozostawała bierna. Jej palce, z początku delikatnie, potem coraz śmielej poznawały jego ciało. Palcem kreśliła koła na jego klatce piersiowej, dotykała tatuaży. Wzięła sutek do ust. Jackson znieruchomiał nad nią. Pieściła jego sutki, drażniła, tak jak kiedyś on ją... Zniknęła nieśmiałość. Z zachwytem obserwowała uczucia malujące się na twarzy Jake`a. Wiedziona instynktem złapała za pasek jego spodni, rozpięła je. Ściągnęła spodnie (na tyle na ile mogła) i wtedy... zawstydziła się. Widząc jak się zarumieniła, chłopak roześmiał się i sam się rozebrał. Myślał, że Emily jednak się wycofa, a z drugiej strony miał nadzieję, że tego nie zrobi. Dziewczyna wpatrywała się w widoczny dowód jego podniecenia. Jackson wiedział, że nie jest mały- wszak wiele razy to słyszał, ale widząc zachwyt w jej oczach- poczuł się dumny jak paw. Z pewnym wahaniem- dotknęła go. Głośno jęknął. Widząc jego reakcję, zaczęła dotykać go mocniej. Pokierował jej ręką i pokazał jak sprawiać mu przyjemność. Pieściła go: góra- dół- góra- dół. Robiła to z coraz większym zapałem. Penis jeszcze bardziej urósł w jej dłoniach. Uśmiechnęła się. Bawiła się nim jak zabawką- i bardzo jej się ta zabawa podobała. Jemu też. I to jak! Gdy już poczuł, że dłużej nie wytrzyma i wytryśnie na jej rękach, z szuflady nocnego stolika wyjął prezerwatywę i nałożył ją. Dziewczyna zaczerwieniła się. Ona nie pomyślała w ogóle o żadnym zabezpieczeniu... Jackson znów zaczął ją całować, dłońmi odbywając wędrówkę po jej ciele. Dziewczyna oddychała coraz szybciej, widział, że zaraz dojdzie. Celowo przedłużał chwilę, kiedy w nią wejdzie, ale sam też już nie dawał rady. Rozszerzył jej nogi i zrobił ruch, żeby w nią wejść. Wstrzymała oddech, ale nie ze strachu, tylko z oczekiwania. Jednym gwałtownym ruchem przerwał jej błonę dziewiczą, pokonał barierę. Krzyknęła z bólu. Wycofał się na chwilę, chciał, żeby przestało ją tak boleć, żeby się uspokoiła, przyzwyczaiła. Po krótkiej chwili rozluźniła się. Ponownie zaczął się poruszać: tył- przód- tył- przód. Początkowo po mału, potem coraz mocniej i szybciej. Gwałtownie. Zaczęła pojękiwać. Pokazał jej jak odpowiadać na pchnięcia, ruszali się jednocześnie w rytm muzyki ich ciał. Poruszali się coraz szybciej i szybciej. Oddychali ciężko, sapali. Czuł, że dziewczyna już dochodzi. Jej ciche jęki przerodziły się w krzyki. Jackson też był bliski spełnienia. Paznokcia wbijała w jego ramiona. W końcu- cała zesztywniała. Krzyknęła głośno i opadła na łóżko. Widząc jej zadowoloną twarz, sam doszedł. Krzyknął. Nie poznawał głosu, który wydobył się z jego gardła. Taki chrapliwy, ostry, Ściągnął prezerwatywę, związał i rzucił na podłogę. Zauważył, że Emily płacze. Przytulił ją do siebie.

- Hej, coś się stało? Bardzo bolało?- spytał z troską.

- To było… cudowne- uśmiechnęła się przez łzy.

- Uff, no to mi ulżyło. Myślałem, że coś ci zrobiłem.

- Zrobiłeś! Pomogłeś mi się przełamać  A to między nami, to było… nie wiem, brak mi słów – roześmiała się.- Czuję się taka podekscytowana, ale i zmęczona.

- No właśnie, zmęczona. Idziemy spać- chłopak przykrył ich kołdrą i przytulił do siebie.

Dziewczyna zasnęła natychmiast, ale Jackson długo nie mógł zasnąć. Myślał o tym, co łączy go z Emily. Sex był co prawda nieziemski, a on znów miał na nią ochotę, ale zastanawiał się do czego właściwie zmierza ich związek. On nie chciał się wiązać na stałe (ba! dopóki jej nie poznał, w ogóle nie wyobrażał sobie związku z kimkolwiek), ale wiedział też, że spotkania tylko na przyjemności, na sex, też nie wchodzą w grę. Nie z nią. Nigdy by się na to nie zgodziła, z resztą, zasługiwała na to, żeby ktoś ją kochał i opiekował się nią. Problem w tym, że on nie potrafił kochać. I nie chciał. Miłość oznaczała słabość i cierpienie. A on już się w życiu nacierpiał, a i nie wyobrażał sobie, żeby mógł skrzywdzić  Emily. Ona była bardzo uczuciowa, więc musiał być delikatny, ale z drugiej strony- on taki nie jest. Nie chciał nic w sobie zmieniać, lubił siebie takiego jakim był- nieskomplikowany. Z nią wszystko jest inaczej. Zaczynało mu się podobać to coś między nimi, ale nadal nie chciał się wiązać.Spojrzał na nią. Spała przytulona do niego. Czy mu na niej zależało? Tak. Mógłby ją pokochać. Nie! Na pewno nie!

W końcu i Jackson zasnął. Gdy się obudził, był sam w łóżku. Zastanawiał się czy Emily wyszła, ale po chwili usłyszał szum prysznica. Uspokoiło go to. Założył slipki i wszedł do łazienki. Stała tyłem, myła właśnie ramiona i piersi. Natychmiast mu stanął. Poczuł się jak szczeniak: tak szybko na nią reagował. Zdjął majtki i dołączył do niej. Delikatnie dotknął pleców. Podskoczyła. Zaczął całować jej łopatki, lekko podgryzając skórę. Znów zaczęła szybciej oddychać, ale stała bez ruchu. Palcami gładził jej włosy. Uwielbiał je, ale w tym co chciał teraz zrobić, mogły mu przeszkadzać. Zaplatał je w warkocz, delikatnie, niby przypadkowo dotykając jej szyi, pleców, karku. Owinął warkocz wokół dłoni, przyciągnął ją do siebie i przytulił. Poczuł, że drży. Ponownie zaczął całować jej plecy, składając drobne, delikatne pocałunki. Mruczała z rozkoszy. Oparł jej dłonie o ścianę, kolanem rozstawił jej nogi. Torował sobie drogę w dół pleców.  Kucnął za nią, trzymając ją za biodra. Emily spojrzała na niego pytająco, ale Jackson, uśmiechając się tajemniczo, gestem pokazał jej, żeby odwróciła głowę.

- Zamknij oczy.

- Jackson- wyszeptała Emily.

- Trzymaj się maleńka.

Dziewczyna mocniej oparła się o ścianę. Chłopak palcami rozdzielił jej pośladki i dotknął ich środka językiem. Jęknęła i szarpnęła się.

- Cśśśś, spokojnie- wyszeptał.

Jak mogła być spokojna, kiedy poczuła nagły wstrząs. Dreszcz przeszedł po całym jej ciele, aż po koniuszki palców. Chciała zacisnąć pośladki, ale jej na to nie pozwolił.

- Jackson, to niewłaściwe, tak nie można- sprzeciwiała się, jednocześnie jęcząc z rozkoszy.

- Można tak i to jest właściwe. Nic nie mów, czuj.

I czuła. Każdą komórką, cząstką swego ciała. Jęki nie ustawały, wręcz przeciwnie, stawały się coraz głośniejsze. Gdy poczuła, że dłużej już nie da rady stać, Jackson odwrócił ją do siebie i założył jej dłonie na swoim karku, a nogi podniósł i oplótł nimi swoje biodra. Wszedł w nią. Jednym ruchem wypełnił ją całą. Poruszał się w tę i powrotem, rytmicznie. Starała się za nim nadążać, dopasowała się. Ogarnęło ich szaleństwo, a ciężkie oddechy się uzupełniały. Patrząc sobie w oczy- jednocześnie doszli. Emily opadła na chłopaka. Pocałował ją w czoło, a potem postawił na dywaniku i zaczął wycierać ręcznikiem. Dziewczyna nie doszła jeszcze do siebie, stała, trzymając się zlewu. Wzrok miała nadal lekko zamglony. Jedno spojrzenie na nagą dziewczynę i Jackson poczuł, że znów jest gotowy. Nie chciał jednak, aby była zbyt obolała, więc spróbował się otrząsnąć. Wziął ją za rękę i w milczeniu zaprowadził do łóżka.

- Emily, skarbie, powiedz coś, bo zaczynam się martwić…- uśmiechnął się.

- Kocham Cię- weszła mu w słowo dziewczyna.

- Że coś się stało z twoim językiem- dokończył.- Co???- dopiero dotarło do niego co powiedziała.- Emily, nie możesz mnie kochać- powiedział stanowczo.

  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
No to już widać że Jackson ma problemy emocjonalne. Może teraz ten tekst znajdzie szerszą rzeszę odbiorców, wśród tzw. normalnych. A jak jeszcze dodasz opis maszynki do robienia tatuaży i napiszesz że to boli...
Nie oceniam już, może nie czuję się kompetentny. Na pewno nie trzeba anulować. A co do Pani Emilii, która na pewno sie gdzieś tutaj snuje- Pora ściągnąć portki i sprawdzić, czy nie ma tam miejsca na tatuaże.
© 2010-2016 by Creative Media