Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2019-12-11 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1065 |
Poniedziałek, 18.05.15`
Płock. Anna nigdy tu nie była. Jakoś się nie trafiło. Chciała początkowo jechać pociągiem, ale jak zobaczyła w rozkładzie jazdy ile miałaby przesiadek, a nie tylko Płock miała w planie... Zdecydowała się więc na swoje Clio.
Trochę pobłądziła w mieście, ale była na czas w restauracji. Umówiła się telefonicznie ze związkowcami w „Wieży Ciśnień”. No, już ja ich tam „pocisnę”, pomyślała, rezerwując stolik na dwunastą, na co najmniej godzinę.
Trochę dziwaczna budowla, ale ma coś w sobie. Jakiś klimat. Kolejowy.
Zamówiła sobie kawę i kawałek tortu. Ale nawet nie zdążyła skosztować swojego „Szwarcwaldu”, kiedy podszedł do niej pierwszy z umówionych na rozmowę związkowców.
– Pani Anna Kownacka?
Stał przed nią góra czterdziestolatek, dosyć spasiony, w brązowym garniturze. Prezentował się nawet nieźle, ale na Annie nie sprawił dobrego wrażenia. Od razu. Jeszcze młody, a facjata nalana... Gładko ogolony, twarz mu się prawie świeciła. Jeszcze parę latek, a będzie można o nim powiedzieć „stary knur”, pomyślała.
– Pan Artur, jak sądzę? Sawicki? Proszę, niech pan siada. Umówiłam się z panem tutaj, w lokalu... – jej rozmówca rozparł się wygodnie na krześle, – ...bo to neutralne miejsce. Można swobodnie porozmawiać... Zamówiłam sobie kawę i coś do kawy. Pan także chce coś sobie zamówić?
– Czemu nie? Kawkę i jakąś brandy... O, właśnie...
Podeszła do nich kelnerka, chuda i jakaś wymizerowana, z płaskim, służbowym uśmiechem.
– Kawa i ciastko dla pani. – Postawiła zamówienie przed Anną. – Pan coś zamawia?
– Taa... Kawę ze śmietaną i pięćdziesiątkę Stocka.
– Proszę.
– Tak... – zaczęła Anna, gdy kelnerka odwróciła się na pięcie i odeszła. – Ładna pogoda, maj, myślałam nawet, czy nie usiąść na tarasie... Nie za wcześnie na alkohol?
– E, przecież nie jestem w pracy...
– Nie. Jest pan... – Anna uśmiechnęła się do niego ironicznie.
– No...
– Jest pan związkowcem, w trakcie rozmowy z wysłannikiem z Centrali. A tu alkohol...
– No, bez przesady, pani Aniu... Rozumiem, oczywiście, że będziemy rozmawiać o sprawach związkowych...
– Ano właśnie. – Anna dziabnęła kawałek tortu. Mm... Smaczny. – Związkowych... Pan wie, niedługo wybory, druga tura...
– Tak, tak, oczywiście.
– A mogę panu zadać niedyskretne pytanie?
– To znaczy?
– Ja, na przykład, głosowałam na Dudę. A pan?
– Też. Jasne, że na Dudę.
– No, to myślimy podobnie, widzę...
– No pewnie...
– To dlaczego, niech mi pan powie... – Anna wiedziała już wszystko co chciała, zdecydowała się od razu, jak go tylko zobaczyła. Dobry ten tort... – Dlaczego sabotujecie naszego wspólnego kandydata? Dlaczego, pomimo kilku telefonów i maili, nie rozwiązaliście nadal problemu? Wiadomo, jakiego.
– No... To musi trochę potrwać... Nie da się tak od razu...
– W waszej dyrekcji są ludzie nam przychylni, wie pan...
– No, nasi.
– Właśnie. Ale zapewne znajdą się i tacy, którzy chcieliby coś na tym ugrać. Albo zwolennicy obecnego Prezydenta. Po pierwsze. Wybory. Mieliście oczyścić to wszystko przed wyborami. Niech jakiś pismak coś zwęszy... Wie pan, co będzie? Smród. No. Albo, niech wejdzie do was, czy do zakładu pracy, kontrola z NIKu. I co?... To wyjdzie. Prędzej, czy później.
– Ja to wszystko rozumiem, pani Aniu. Ale nie da się tak od razu...
– Że do tej pory to nie wyszło, to wasze szczęście.
– No bo są pewne powiązania, sama pani rozumie... – Uśmiechnął się do niej, a ona pomyślała: jasne, jasne... – To nigdzie nie wyjdzie. Mamy bardzo dobre relacje z Radą, Zarządem, Dyrekcją... Ba, z Kościołem też. Ludzie są za nami. Sami nas zresztą wybrali...
– No, pewnie trochę im w tym pomogliście, co?
– Trochę...
– Pewnie, pewnie... Panie Arturze... – Anna wzięła do ust kolejny kawałek tortu. Wyborny. – Pan mnie nie słucha. Mieliście to definitywnie zakończyć przed pierwszą turą. Idzie druga, a wy nic. Jak ktoś to zwęszy... Teraz... To pan wyleci i tak, z hukiem, pańscy koledzy też... – Mmmm, pycha. – Ale kto wygra wybory, co?
– No...
– Jest pan tylko trybikiem. Który można wymienić, jak źle pracuje... Ważą się losy wyborów, a wy tu...
– Pani Kownacka... – Jej gość błysnął złością. – To nie jest pani teren. My tu mamy wszystko poukładane. Tak jak trzeba. I niech się pani odczepi od tego, dobrze pani radzę.
– O, jest już pana kawka i „coś” do kawki... – zauważyła z ironią.
Kelnerka postawiła przed Arturem Sawickim zamówienie i poszła sobie sennie w kierunku baru.
– Nie za wcześnie?
– Nie.
– Widzę, poukładaliście tu sobie wszystko. Ręka rękę myje, co? Dyrekcji to pasuje, bo mają was na pasku. Jak będą jakieś protesty...
– He, he... Tutaj? Coś się pani chyba poprzestawiało... To żyła złota dla wszystkich.
– ...Kiedykolwiek, to was nacisną, aż pierdniecie. Mają na to kasę. Ale to śmierdzący interes. A idą wybory... Do sejmu też...
– Już pani mówiłem, pani Kownacka. Tu, w Płocku, jest wszystko dobrze ustawione. Wszystko. I dobrze działa. Układy towarzysko – rodzinne. I niech się pani odczepi, dobrze? – Związkowiec łyknął całą brandy.
– Czyżby? – Anna popiła trochę kawy.
– A skąd idą dotacje na Toruń, co? Jak pani myśli?
– O?
– A ci tam, u was, na samej górze, to niby nie dostają od nas kasy? Co? Kupa siana tam idzie co miesiąc.
– O jednym zapomniałeś, chłopczyku. Są sprawy ważne, są i ważniejsze. Wybory są ważniejsze. Wystarczy parę procent w tę, albo we wte. I co? Ma wygrać Komorowski? Tego chcesz, pacanie ty? – Spojrzała na niego z nieukrywaną już złością. – A najważniejsze będą jesienią.
– A co mi tu, babo jedna...
– Słuchaj, ty głupi gnoju... Knurze obleśny... Chciałam to załatwić elegancko, po cichu... – Anna wyciągnęła ze swojej sporej torebki dwa dokumenty. – Tu jest twoje podanie o trzymiesięczny urlop bezpłatny, a tu rezygnacja z członkostwa w NSZZ „Solidarność”. Brakuje tylko twojego podpisu. Ale tego już nie ma. – Anna podarła obie kartki formatu A4, wpatrując mu się prosto w oczy z nieskrywaną pogardą. Położyła rozdarte fragmenty na stole i sięgnęła znowu do swojej dużej torebki, właściwie torby. – Teraz, to masz to. –Wręczyła mu jakiś dokument.
– A co to niby jest? – Trochę zdezorientowany związkowiec, ale nadal wściekły, zaczął się wczytywać w podane pismo. – Co to za bzdury jakieś...
– Związek cofa ci rekomendację, „panie Przewodniczący”. Słyszysz ten tytuł ostatni raz. I zawiadamia twoją szacowną „Dyrekcję”, że zostałeś dyscyplinarnie wyrzucony z „Solidarności”. Za karygodne i nielicujące z eposem NSZZ...
– Ty kur... Ty myślisz, że ci to ujdzie na sucho?... Ty wredna babo...
– Stul pysk, szczeniaku. Ja byłam w Związku, kiedy ty jeszcze obrywałeś pały w podstawówce... Ale długo byłeś przy korycie, poradzisz sobie...
– Mam układy. Załatwię cię, ty wściekła suko...
– W Toruniu? Dobrze, że mi powiedziałeś. Miałam tam być o piętnastej, ale jadę teraz... – Anna sięgnęła do swojej torby po inne jeszcze dokumenty. – Co prawda, umówiłam się tu z twoimi koleżkami, jeden ma przyjść o wpół do, drugi o pierwszej, ale równie dobrze sam im to powiesz i wytłumaczysz, nie? I daj im to, przy okazji... – Położyła na stoliku papiery. – Ty tłusty wieprzu...
– Ty... Ty szmato... Ja cię...
– Toruń cię nie obroni, miernoto... Złodziejaszku drobny... Kraść też trzeba umieć. Są sprawy ważne, ważniejsze i najważniejsze. A ciebie już nie ma. Jednej mendy mniej.
– Zgnoję cię, ty... Zobaczysz...
– To nie były twoje prywatne pieniądze, zapomniałeś o tym, tylko sponsorów. Legalne, opodatkowane... Sponsorów. A ty byłeś jedynie pośrednikiem, dupku. Byłeś przy korycie, ale się urwało. Zapomniałeś o kolejności dziobania w stadzie, ty... Głąbie jeden... No, idź już, idź... Spokojnie dokończę sobie kawkę...
Piątek, 05.06.15`
(...)
Ha, ha, ha, i co teraz, panie komo-rowski? Panowie liberałowie? Rozliczymy wasze złodziejskie „panowanie”.
Komorowski, ty się lepiej prezentujesz... jak nic nie mówisz.
No, panie Komorowski... Na pana miejscu to nie wypowiadałbym głośno słowa `idiota`!
PANIE KOMOROWSKI -----------TWOJ CZAS SZKODZENIA POLSCE MINOŁ WIEC (...)W KUBELEK I DZIEKUJ BOGU ZA EMERYTURKE JAKA DAJA CI POLACY.
...czerwona bolszewia, która przyszła do Polski ze wschodu to była dzicz i hołota. Ty o tym nie wiesz, bo kto ci miał to powiedzieć ? Może twoi przodkowie pomagali w „utrwalaniu władzy ludowej” ? bo moi nie....
Bez wątpienia prezydentura „Żyrandola” stanowiła swoiste „ukoronowanie” procesu budowania III RP, w oparciu o opcję rosyjską. Dawała najmocniejszą gwarancję zachowania wpływów środowiska „ojców założycieli” III RP. Ten establishment zachwiał się obecnie, poczekajmy do jesieni, może upadnie całkowicie?
Normalność zwyciężyła.
Już rzygać mi się chce, jak widzę te tysiące jadowitych wpisów...
(...)
Poniedziałek, 29.06.15`
1.
Znowu to cholerne zebranie związkowe! Cykliczne, z datą ustaloną już dawno temu przez kilka Związków. Iść, czy nie iść? I znowu się wykłócać z portierem? Jakbym już nie miała ciekawszych zajęć. Diabli nadali!
Anna ustaliła telefonicznie, że zjawi się już po zebraniu i poczeka na nich przed wejściem do budynku. Przy okazji zrobi sobie spacer po parku w Oliwie. Poogląda kwiaty, pospaceruje sobie po alejkach, potem skrótem przy cmentarzu i już. Będzie na miejscu.
Stanęła właśnie przy drzwiach do Oddziału i zapaliła papierosa. Dochodzi czwarta, więc pewnie zaraz skończą i będą wychodzić.
Nie spodziewała się żadnych „newsów”. Co tu może się zmienić? Że są trochę zastraszeni? To jedynie kwestia personalna. Wszystko inne funkcjonuje normalnie, ludzie pracują i tyle.
Niby zaczął się już sezon urlopowy, wakacje, ale na parkingu tyle samochodów co zawsze. W szkołach teraz przerwa, dwumiesięczna. Każdy szkolny budynek jest pełen życia w czasie nauki, a jak przychodzą wakacje, to, normalnie, pustynia Gobi. Ale nie tutaj.
Strzepnęła popiół z papierosa i spojrzała na drzwi wejściowe. Wchodzić, nie wchodzić? I ciekawe, który to ma dzisiaj służbę. Zresztą, co to mnie...
Anna podeszła do przeszklonych drzwi wejściowych i zajrzała do środka. Oj, znowu ten „nowy”. Goguś jeden. Siedzi i coś czyta chyba. Cofnęła się, żeby jej nie zobaczył. Poczeka jeszcze parę minut, niedługo powinni już tu być.
Aha. Żebym nie zapomniała im powiedzieć, że rozprawa jest przesunięta na początek października. Nie dość, że to się tam w tych cholernych Sądach wszystko wlecze niemiłosiernie długo, to jeszcze teraz mają oczywiście urlopy! Nie za dobrze mają, cholery jedne?
No i druga sprawa. Wyjazd integracyjny do Wdzydz. Piątek, sobota, niedziela. Ale to załatwia Grażyna, całe szczęście. Pewnie już ich informuje i przypomina. Niech się wykaże. Co to, ja mam zawsze wszystko robić?
A może wejść? Co? Zobaczyć, jak ten nowy zareaguje? Kiedy Duda wygrał już wybory i będzie niedługo prezydentem... No... Pół roboty już odwalone, a jeszcze jak wygramy parlamentarne, to ci rura zmięknie, „gajerze” ty jeden...
To co: wejść, nie wejść? Hm... E tam...
Drzwi się otworzyły, na ten dźwięk Anna obejrzała się i ujrzała wychodzącego portiera. Ich oczy się spotkały.
– Dzień dobry – powiedział (po prostu!), wyciągnął papierosa z paczki i zapalił go sobie.
– Dzień dobry – odpowiedziała mu Anna.
Starali się nie patrzeć na siebie nawzajem. Oboje byli trochę zaskoczeni swoją obecnością teraz i tutaj i oboje o tym wiedzieli. Stali tak, parę metrów od siebie, nic nie mówiąc. Anna poczuła się trochę głupio, chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała właściwie, o czym miałaby z nim rozmawiać. Hm. O pogodzie? E tam... Jak zwykle w garniturze. Co to, hotel jakiś, pięciogwiazdkowy, czy co? Lepiej ubrany niż ochroniarze w ekskluzywnych sklepach.
Podeszła do kosza i zgasiła papierosa.
Kiedy oni wreszcie skończą to zebranie?!
2.
(…)
Ludzie! Co on bredzi, ten prosty elektryk! Że przeskoczył przez płot i sam obalił komunę? A gdzie Gwiazda, gdzie Walentynowicz, bracia Kaczyńscy?... A potem ten NARCYZ, fatalny prezydent, BOLEK po prostu, utajnił esbeckie teczki, bo to było w jego interesie...
Jeszcze nie „upchnęli” w Polsce tych pierwszych półtora tysiąca muzułmanów, a już planują przyjąć następne dziesięć tysięcy. Imigranci? To przecież terroryści z ISIS, żadni imigranci. Niech lepiej wydadzą jakiś poradnik, jak mamy uniknąć poderżnięcia gardła podczas pomocy tym biednym „terrorystom”.
Wysłać z powrotem tych syryjczyków ich wrogom, problem sam się rozwiąże.
A ja bym ich przyjął. Dostaną zasiłek, mieszkanie, papiery... I będą mogli się osiedlać w całej Jewropie. Błyskawicznie wyjadą na zachód. I po problemie. Jan Pietrzak proponował w czasach głebokiej komuny, żebyśmy wypowiedzieli wojnę Ameryce i następnego dnia się poddali...
…ostatnio bredził, że będą rozmieszczać emigrantów w całym naszym kraju. I jeszcze uzasadnia to, że „na zachodzie jest dużo polskich emigrantów”! Co za bzdury! Sprowadzanie muslimanów to zupełnie co innego! Menda jedna. Niech sam sobie sam przygarnia ten muzułmański pomiot! Potwierdza się: UE to IV Rzesza po prostu!
Syryjscy imigranci w Austrii buntują się i żądają 2000 euro miesięcznie i paszportów. Bo jak nie, to zaczną strajk głodowy i zaczną umierać, na złość austriakom... Dobre sobie... To niech sobie gŁodują, pewnie zbliża się ramadan...
Kopacz – wykopacz. Kiedy wreszcie ktoś ja wykopie ze stanowiska, które ją po prostu przerasta. I ile ona jeszcze namiesza? Dobrze, że idą wybory.
Mało czasu do wyborów, ale martwię się, co oni jeszcze spieprzą, rozwalą i rozkradną.
Już nas strzygą jak te barany przez nasz proniemiecki „rząd”. „Miemcy” przeholowali z islamistami i podsyłają ich do nas. Ciekawe, czy dadzą im „miemiecki” socjal?
Głosuj na PO, a będziesz obywatelem drugiej kategorii we własnym kraju.
W rządowej TVP funkcjonariusze w roli dziennikarzy walą w PiS jak w bęben. Milczą o mafii PO, sitwie i układach. Najlepszy sposób na to – bojkot oficjalnej telewizji . Mamy TV Trwam i Radio Maryja. Mamy Nasz Dziennik i inne, tam przynajmniej nie kłamią.
Jak wybierzecie PO i PSL, będziecie płacić podatek KATASTRALNY. Masz mieszkanie warte 500 000? Rocznie zapłacisz 5000. Bo co było do ukradzenia, to już rozkradli, teraz wezmą się za dojenie własności prywatnej, żeby ratować budżet!
Musi nastąpić zmiana władzy, bo tego chcą Polacy. To żaden chwilowy kaprys. To powszechne przekonanie, że jedynie PiS może coś w tym kraju zmienić na lepsze. Rząd PO-PSL doszedł już do ściany.
Ludzie są zmęczeni Tuskiem & co. Rządy PO-PSL po prostu zaczęły już śmieszyć ludzi, a tego nie przeżyje żadna formacja polityczna.
To po prostu utajona ŻYDOKOMUNA! Tak jak były już (całe szczęście!) prezydent.
Najwyższy czas przewietrzyć Polskę z tego odoru „ośmiorniczek”...
Wreszcie wychodzą na jaw ich wszystkie ciemne „sprawki”...
Jestem dumny z PIS. To partia, to ludzie, którzy słuchają Polaków. Głosuję na PIS!!!!!!!!!!!!
Trzeba skończyć z okradaniem Polaków i Polski przez rządy PO i PSL!
Ciemniactwo i kołtuństwo rodem z PO chciałoby Polski uzależnionej od Angeli, ale im się to nie uda!
...zastanawiałem się, na co ty wydajesz te marne kilka srebrników, które dostajesz za pisanie tych swoich jadowitych paszkwili i chyba już wiem. Na kosmetyki. Żeby móc zakamuflować swoją prawdziwą fizys, ty toksyczna żmijo...
(...)
3.
Że też trafił nam się taki „wódz”! Naprawdę mamy szczęście. Bieruta, Gomułkę, Gierka czy Jaruzela mogliby zastąpić jacyś inni (nic by się od tego nie zmieniło), no, ale kto mógłby zastąpić Jego? Nikt. Kabareciarze się z niego nabijają, widownia śmieje się i klaszcze, ale to akurat nic nie zmienia. A on – zmienia. Wymyśla jakiś problem, raczej znajduje, umiejętnie, omawia go, napiętnowuje, żeby potem mieć z czym walczyć. A to wszystko tak trafia publice do przekonania, że sama wierzy, że ta walka jest potrzebna, niezbędna, życiowo ważna. No, jego publice, wiadomo. A jak to się jeszcze podleje dobrą propagandą, to wszyscy wierzą jego słowom. No, prawie wszyscy. Wystarczająco wielu. Jak to się nazywa... Dialektyka? Heglowska? Jakoś tak, nie pamiętam. Wszystko co najgorsze, cały nasz białostocki Ciemnogród, skupiony w jednej osobie. Pojemny umysł. A w opozycji same pionki, nie ma żadnej figury. Schetyna? Zero. Normalnie, „beczenie owiec”. Tam nie ma jednej osoby tego formatu, co On. Dlaczego to mi się kojarzy z „Wąsatym Słoneczkiem”, „Ojcem Narodu”? Hm... No, ale o wiele łatwiej jest być złym, niż dobrym. Wystarczy być sobą.
Tak. Miernot mamy bez liku. Ja sama też jestem taką miernotą przecież. A teraz mają szansę zaistnieć, wybić się, awansować. Jak zawsze, kiedy władza jest nieszczera i potrzebuje takich właśnie ludzi. Miernot, znaczy. Idealna symbioza. Ile razy już to przerabialiśmy w naszej historii?... A opozycja chce im to zepsuć. A fe, wstydźcie się! Tak nam się dobrze miesza kijem w gównie...
Jakaż to straszna katastrofa musi się nam znowu przydarzyć, żeby tumany odwróciły się od nich? Co takiego musi runąć, żeby to odwrócić?
Tak... Jak to było... Aha. Przypomniałam sobie. Początek trzynastego wieku, Francja, krucjata przeciwko Katarom, czy innym heretykom. Jeden z żołnierzy pyta legata papieskiego, jak ma odróżnić katolików od heretyków. A ten mu na to: „zabij wszystkich. Bóg swoich rozpozna”... Czy my w ogóle zmieniliśmy się od tego czasu?
Co nas czeka, żeby wyjść z tego pełzającego faszyzmu? Bo ludzie byli, są i będą źli. Zawsze. Wojny były, są i będą. Zmienia się jedynie otoczka, forma. Siedemdziesiąt lat bez wojny. Naprawdę długo. Chyba to dlatego tak sobie wszyscy skaczą do oczu.
Co musi się stać?
Nic się nie stanie. Wojny nie było, te ostatnie lata, rośnie dobrobyt, ale to nic nie zmienia w kondycji człowieka. Łatwiej jest być złym. Dalej będziemy pełzać po osi czasu, zawsze do przodu. Wystarczy być sobą...
Środa, 08.07.15`
(...)
A na tym Woodstoku sami sataniści, narkomani, orgie...To ma być wychowanie młodzieży!?
Do walki z Kościołem czy religią rzuca się najgorszy, pozbawiony skrupułów sort ludzi. Powiedzmy szczerze: genetyczny odpad.
szczujnia tvn znowu atakuje nasz kościół!
UBecka propaganda ciągle żywa! Typowe żydo - UBeckie odwracanie kota ogonem!
Głosuj na PO, a będziesz obywatelem drugiej kategorii we własnym kraju.
Najwyższy czas przewietrzyć Polskę z tego odoru „ośmiorniczek”...
...czerwona bolszewia, która przyszła do Polski ze wschodu to była dzicz i hołota. Ty o tym nie wiesz, bo kto ci miał to powiedzieć ? Może twoi przodkowie pomagali w „utrwalaniu władzy ludowej” ? bo moi nie...
Jestem dumny z PIS. Jedynie oni słuchają Polaków. Dlatego będę głosować na PIS!!!
Wybory tuż tuż. Polacy! Czas otworzyć wreszcie oczy!
(...)