Author | |
Genre | philosophy |
Form | prose |
Date added | 2020-03-19 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 2085 |
Są rzeki potężniejsze niż nasza Wisła, a świat jest dużo większy niż Polska. W latach 70-tych ub. stulecia kpt. Krzysztof Baranowski jako 1. Polak dwukrotnie opłynął samotnie kulę ziemską, za pierwszym razem wybierając trasę najtrudniejszą - tą przez *ryczące czterdziestki* - i okrążając znany ze swej grozy Przylądek Horn, przy okazji bijąc rekordy szybkości żeglugi - zwykłym, wyprodukowanym u nas - bez GPS-u i bez komputera pokładowego - jachtem *Polonez* kursem po tych wściekłych 40-tkach przez Wielki Pacyfik i pokonując ze Szczecina do Szczecina łącznie około 40 000 mil morskich. Jako dziennikarz i nauczyciel, typowy polski biegun, zwiedził na skos od wybrzeży Atlantyku po Ocean Spokojny PIESZO Amerykę, wynajmując się po drodze do pracy na farmach, do sprzątania barów, pracując na zmywaku albo na plantacji itp., itp., skąd wysyłał do PRL-u swoje rozchwytywane u nas na pniu reportaże, często sypiając a to pod mostem, a to pod płotem albo innym jeszcze gołym niebem, żywiąc się byle kromką suchego chleba etc., etc.
*Pracowałam dorywczo, gdzie dotarłam. W międzynarodowej manufakturze na przedmieściach wielkiej metropolii skręcałam anteny do ekskluzywnych jachtów. Było tam wielu takich jak ja. Zatrudniano nas na czarno, bez pytania o pochodzenie i plany na przyszłość. W piątek dostawaliśmy wypłatę, a komu to nie odpowiadało, nie pojawiał się już w poniedziałek. Byli tu przyszli studenci w przerwie między maturą a egzaminami na studia; imigranci wciąż w drodze do idealnego, sprawiedliwego kraju gdzieś na Zachodzie, gdzie ludzie są siostrami i braćmi, a silne państwo pełni rolę opiekuńczego rodzica; uciekinierzy, czmychający przed rodzinami - żonami, mężami, rodzicami; nieszczęśliwie zakochani, rozkojarzeni, melancholijni i wiecznie zmarznięci; ci, których ścigało prawo, bo nie potrafili spłacić zaciągniętych kredytów; włóczykije, wagabundzi; wariaci, których po kolejnym nawrocie choroby zabierano do szpitala, skąd - na mocy niejasnych przepisów - deportowano z powrotem do ich kraju pochodzenia.*
(s. 13/14, opus cit.)
Jakie niewiarygodnie pojemne spectrum ras, płci, wieku! Ile ludzkich charakterów! Ile pokręconych losów! Ile zagubienia w tym naszym ogromnym, tak mało przyjaznym świecie!
Ale... co z naszą narratorką - sztandarową reprezentantką wszystkich biegunów Matki Ziemi?
Ano, poczytajmy dalej.
*Byłam kelnerką, pokojówką w ekskluzywnym hotelu i nianią, sprzedawałam książki, sprzedawałam bilety. W pewnym małym teatrze przez jeden sezon zatrudniłam się jako garderobiana i w ten sposób /na obczyźnie/ przetrwałam długą zimę wśród pluszowych kulis, ciężkich kostiumów, atłasowych peleryn i peruk. Gdy skończyłam studia, pracowałam jako pedagog, konsultant odwykowy, a także, ostatnio - w bibliotece. Kiedy tylko udało mi się zarobić jakieś pieniądze, ruszałam w drogę.*
(j.w., s. 14)
Bieguni - niezależnie od systemu politycznego, w jakim jak te wpadłe śliwki w kompot musieli - i nadal MUSZĄ - żyć, ateńska demokracja, carat, monarchia parlamentarna, reżim Pinocheta, wolna amerykanka czy socjalizm - wszędzie na całym naszym globie byli, są - i będą.
Walka ze Złem i ucieczka przed Lucyferem - to nie metafora. To namacalny twardy real.
celi..." To Jej sposób na życie pracować dla siebie. Być na samozatrudnieniu bez szefa, a mądrzejszego od niej
pewnie trudno byłoby znaleźć.
Opowieść interesująca i pewnie zachęci do czytania książek O.Tokarczuk.
Pozdrawiam.