Author | |
Genre | humor / grotesque |
Form | prose |
Date added | 2020-04-09 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1117 |
Spojrzałem uważniej na konia. W jego wyglądzie nie było nic takiego, co by wskazywało na jakiś feler. Miał wszystko na swoim miejscu, jak każdy wierzchowiec, który marzył o medalach.
- A może wiesz coś o tej kobyłce? To powiedz. Zostanie to między nami...
- Ależ czy takie konie zwyciężają? - ironicznie skrzywił się mój przyjaciel, - jeżeli nawet przyjdzie na metę, to ty będziesz musiał jeszcze za to dopłacić...
- Za co - za karę? - z przestrachem zapytałem, z pogardą rzuciwszy okiem na tak rzadkiego konia.
- Nie za karę, a tak... Tylko idioci na toto stawiają. Stawiać na Motylka... Też pomysł!
- Dobra, już słyszę... To na którego?
- Postaw na numer czwarty... To pewny pieniądz.
- Sam wiem, że pewny. Byleby tylko nie z mojej kieszeni.
Po raz kolejny poszedłem do kasy i pokornie wykupiłem los na wskazaną czwórkę.
- A wiesz co? To naprawdę interesujące, - powiedziałem, wróciwszy. - Obowiązkowo muszę przyjrzeć się teraz temu Motylkowi, o którym gadałeś przed chwilą... Ciekawie będzie zobaczyć miny tych durniów, co na niego postawili... To dopiero będą przeklinać!
- Od tego są durniami, żeby się wściekać, - wesoło potwierdził mój towarzysz, - zwłaszcza, kiedy przy tym wszystkim to my się nieźle obłowimy...
Motylek, na którego postawili idioci, rzeczywiście zachowywał się niedopuszczalnie. Od pierwszego zakrętu zaczął odstawać od innych, potem ich doganiać, wpychać się w całą kawalkadę, tracąc wszystkie siły i motając łbem.
Szczerze się uśmiałem, czując w sercu wdzięczność do kolegi, który swoimi wskazówkami uratował mnie przed tak nieostrożnym krokiem jak zakup tego losu za kolejne 10 rubli.