Przejdź do komentarzyArkadij Buchow. Pierwsze konie za płoty /5
Tekst 255 z 252 ze zbioru: Tłumaczenia na nasze
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formaproza
Data dodania2020-04-09
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1124

Spojrzałem uważniej na konia. W jego wyglądzie nie było nic takiego, co by wskazywało na jakiś feler. Miał wszystko na swoim miejscu, jak każdy wierzchowiec, który marzył o medalach.


- A może wiesz coś o tej kobyłce? To powiedz. Zostanie to między nami...

- Ależ czy takie konie zwyciężają? - ironicznie skrzywił się mój przyjaciel, - jeżeli nawet przyjdzie na metę, to ty będziesz musiał jeszcze za to dopłacić...

- Za co - za karę? - z przestrachem zapytałem, z pogardą rzuciwszy okiem na tak rzadkiego konia.

- Nie za karę, a tak... Tylko idioci na toto stawiają. Stawiać na Motylka... Też pomysł!

- Dobra, już słyszę... To na którego?

- Postaw na numer czwarty... To pewny pieniądz.

- Sam wiem, że pewny. Byleby tylko nie z mojej kieszeni.


Po raz kolejny poszedłem do kasy i pokornie wykupiłem los na wskazaną czwórkę.


- A wiesz co? To naprawdę interesujące, - powiedziałem, wróciwszy. - Obowiązkowo muszę przyjrzeć się teraz temu Motylkowi, o którym gadałeś przed chwilą... Ciekawie będzie zobaczyć miny tych durniów, co na niego postawili... To dopiero będą przeklinać!

- Od tego są durniami, żeby się wściekać, - wesoło potwierdził mój towarzysz, - zwłaszcza, kiedy przy tym wszystkim to my się nieźle obłowimy...


Motylek, na którego postawili idioci, rzeczywiście zachowywał się niedopuszczalnie. Od pierwszego zakrętu zaczął odstawać od innych, potem ich doganiać, wpychać się w całą kawalkadę, tracąc wszystkie siły i motając łbem.


Szczerze się uśmiałem, czując w sercu wdzięczność do kolegi, który swoimi wskazówkami uratował mnie przed tak nieostrożnym krokiem jak zakup tego losu za kolejne 10 rubli.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×