Go to commentsGorszy syn
Text 5 of 6 from volume: Obsceniczni
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2020-04-16
Linguistic correctness
Text quality
Views1221

GORSZY SYN

Te sytuacje mają miejsce już od samego początku. Bóg się wtrąca, inspiruje i dokonuje wyboru za rodziców. Jeden z synów ma być tym gorszym, a wskazuje go palec z nieba.

Pierwsi bracia to synowie Adama. Abel jest pasterzem. Kain jest rolnikiem. Obaj składają ofiary z pracy swych rąk. Ofiara Abla zostaje przyjęta, ofiara Kaina zostaje odrzucona. Kain jest oburzony i nie wie o co chodzi. Bóg udaje, że też nie wie o co chodzi ( Genesis 4. 4 – 7). Wzgardzony Kain zabija brata i stosuje technologię boga: udaje, że nie wie o co chodzi. Stateczny Kain zostaje wyklęty i przemieniony w koczownika ( „bieguna”). A chciał być rolnikiem… Bóg  nie lubi rolników.

Podobnie rzecz odbywa się z Abrahamem. Abraham z Sarą  nie mają potomstwa i ta wymyśla, by Abraham spłodził potomka z jej służebnicą, Hagar ( Agar)- Genesis 16. 2 – 3. Hagar przestaje okazywać szacunek swej pani, ta jest oburzona i skarży się Abrahamowi. Ten, mimo, że Hagar zachodzi w ciążę, pozwala ją wyrzucić ( Genesis 16. 6). Z drogi ucieczki zawraca ją anioł wysłany przez boga, karze jej się ukorzyć przed Sarą. Rodzi się Ismael. W Genesis 17 Abraham słyszy obietnicę, że Sara urodzi mu syna, tego, który ma być tym lepszym.

Genesis 17. 19:I rzekł Bóg. Zaiste, Sara, żona twoja, urodzi tobie syna, i nazowiesz imię jego Izaak; i utwierdzę przymierze moje z nim, umową wieczną, i z nasieniem jego po nim. 20: O Ismaela też wysłuchałem cię; oto, błogosławiłem mu, i rozrodzę go, i rozmnożę go bardzo wielce. Dwanaście książąt spłodzi, i rozkrzewię go w naród wielki. 21: Ale przymierze moje utwierdzę z Izaakiem, którego tobie urodzi Sara, o tym czasie w roku drugim.

Bóg więc wyraźnie wskazuje, że pierworodny to nie ten najważniejszy – to, że tak ma być. To nie ojciec decyduje, który z synów ma być tym najważniejszym.  Bóg wyraźnie wskazuje Abrahamowi, którego syna ma faworyzować. Sieje nasiona konfliktów w rodzinach, którymi się interesuje i opiekuje. Sarę kłuje w oczy Ismael, pierworodny Abrahama i namawia go, by wyrzucił Hagar wraz z synem. I bóg namawia Abrahama: zrób tak jak mówi Sara. I Abraham wyrzuca Hagar z Ismaelem. Tym razem ostatecznie.

W Genesis 25 Rebeka, żona Izaaka, modli się, a bóg obiecuje jej bliźniaki. Genesis 25. 23: I rzekł jej Pan: dwa narody są w żywocie twoim, i dwojaki lud z żywota twego rozdzieli się, a jeden lud nad drugi lud możniejszy będzie, i większy będzie służył mniejszemu. Bóg wciąż jeszcze nie porzucił swych preferencji – żaden stabilny rolnik mu się nie podoba, on woli takich szwendolących się tu i tam pasterzy koczowników. Całe szczęście, że Rebece nie trafiły się pięcioraczki i z bliźniaków łatwiej jest wybrać. Pierworodny Ezaw został rolnikiem, więc u tego boga szans nie miał. Drugi, Jakób został koczownikiem. Znając historię rodzinną dla Ezawa powinno być jasne, jak to się skończy, on jednak poczyna sobie dość niefrasobliwie. Tu jednak dla boga nie jest już tak prosto, bo Izaak, ojciec dzieci, ma inne zdanie. Można jednak załatwić sprawę od zaplecza, dogadać się z Rebeką. Genesis 25. 28: I miłował Izaak Ezawa, iż jadał z łowu jego; Rebeka zaś miłowała Jakóba.

Kiedy Ezaw jest głodny i w krotochwilnym nastroju, sprzedaje swe pierworództwo Jakóbowi za szybki posiłek, ale to tylko ugoda między nimi. O tym co kto dostanie w spadku i tak decyduje Izaak, ojciec chłopców. Bo pierworodny dostaje więcej i jest faworyzowany. Tu już się to zaczyna: pierworodny, taka tradycja. Bóg jednak ma inne zdanie. Załatwia sprawę z Rebeką, nie z Izaakiem, skoro ten ma inne preferencje. Genesis 27 to opis tej intrygi. Izaak już sprawdza historie na macanego, wzrok mu szwankuje. Rebeka knuje i prowadzi Jakóba. Ten kłamie i udaje Ezawa, otrzymuje więc błogosławieństwo ojca. Ezaw jest wściekły i planuje zemstę, więc Rebeka – matka – nakazuje Jakóbowi ukrycie się. Ezaw skoligaca się z pierworodnym swego dziadka, Ismaela. Jakób też wybiera kazirodztwo, ale wradza się w inną odnogę rodziny. Jakóbowi uwiera to, co nawyprawiał z bratem i chce się pogodzić. Rozdziały 22 i 23 opowiadają o tym jak się przymila Ezawowi. Ten pozwala załagodzić konflikt. Bogu znów się udało postawić na swoim, ale tym razem udało się na miękko, bez rozlewu krwi między braćmi. Być może obaj znali dzieje rodzinne i nie chcieli dać się wkręcić w rodzinny rozlew krwi.

Kiedy jednak Jakób się starzeje, swojemu synowi nakazuje przyprowadzić wnuki. Chce je pobłogosławić. Znów błogosławieństwo omija pierworodnego, Józef jest zdziwiony, ale Jakób się upiera: tak ma być. Przykład idący z góry jest powielany tak jak w poprzednich pokoleniach. Tak jak wspieranie kazirodztwa.

Po to utrwala się zwyczaje, obyczaje, tradycje, by burzyła je boska interwencja?


  Contents of volume
Comments (10)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Narracja lepszości /a więc też nieodzownej gorszości/ leży u podstaw wielu dawnych i współczesnych kultur i narodów.

W wyzwolonym demokratycznym USA jeszcze w latach 60-tych ub. stulecia przybysze z Ameryki Środkowej (głównie z Meksyku, Dominikany, Kuby i z Karaibów) traktowani byli nie jak podmiot państwowej troski, a wyłącznie jak źródło taniej siły roboczej... i poważny "problem" społeczny.

Również w życiu gospodarczym naszego kontynentu jeszcze w XIX w. potężną rolę odgrywały zamorskie ludy kolonialne, eksploatowane barbarzyńsko przez Wielką Brytanię, Francję, Holandię, Hiszpanię, Włochy i Niemcy - tzw. cywilizowane kraje "lepszych", oczywiście, chrześcijan-Europejczyków.

Dzisiaj to Polacy, Ukraińcy, Białorusini czy Rosjanie, zatrudniani na Zachodzie na zmywakach są w tej samej, co 2 wieki temu, sytuacji bycia tym "gorszym": zawsze ZAWSZE gorzej opłacanym, częściej zwalnianym, traktowanym przedmiotowo itp., itp.
avatar
Czytanie "Biblii" pozwala widzieć tę interesującą problematykę także w Czasoprzestrzeni innej niż ta nasza, polska
avatar
Nie ma w narodach prawdziwie chrześcijańskiego myślenia, że wszyscy WSZYSCY - żółci, zieloni, czarni, biali, kolorowi, czerwoni, zambo, metysi, mulaci, tacy, siacy, owacy - wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami w Chrystusie! Papieskie coroczne obmywanie na klęczkach stóp podwładnym nikogo niczego nie uczy.

Za pom nij. Zawsze się znajdzie kupa takich, co będą od każdego "lepsi", i tylko dlatego będą swoje buty o innych /gorszych/ wycierać, ludźmi poniewierać, brata swego pomniejszać, sąsiadem gardzić, nos zadzierać.

Bóg z nimi
avatar
Ale to bóg opisany w biblii mówi: to dziecko jest gorsze, tych dzieci nie lubię. Tego syna macie mniej kochać.
avatar
Teksty biblijne (mowa o relacjach sprzed kilku tysięcy lat) opisują społeczności rolniczo-koczowniczo-pasterskie z ich sztywną hierarchią gorszych, lepszych i najlepszych tak w rodzinie (syn pierworodny był dziedzicem, reszta dzieci hodowała w sercu zawiść), jak w obrębie plemienia, gdzie najgorsi zawsze byli niewolnikami, kobiety nie miały głosu, dziewczynki sprzedawano w wieku nastu lat tak, jak się sprzedaje kozę, rządził zaś ród dziedzicznych władców. Ślady tej społecznej drabiny gorszych, lepszych i najlepszych zachowały się do dzisiaj na Dekanie, skąd przecież właśnie rozprzestrzeniły się ludy dzisiejszej Azji, Europy i Afryki.

Spisujący słowo Boże w "Starym testamencie" natchnieni Natchnieni osobiście żyli w tamtym bardzo realnym dla nich świecie i nie tworzyli swoich wersetów w oderwaniu od niego w duchu fantasy czy science fiction. Przykłady mnożone przez nich jak z rękawa relacji rodzinno-sąsiedzko-wasalno-plemiennych - to dla dzisiejszego historyka kopalnia wiedzy o tamtej barwnej, żywej przeszłości.

Bóg dla tych Natchnionych był taki, jakiego mogli "ogarniać" tym aparatem pojęciowym, jakim dysponowali. Trudno oczekiwać, by było inaczej. To jak z dyktandem: piszesz nie to, co ci mówi nauczyciel, a jedynie to, co ta twoja niedouczona ręka pisze.

Wielokrotne tłumaczenia /z aramejskiego na hebrajski, z hebrajskiego na grekę, z greki na staropolski, a ze staropolskiego na polski współczesny/ dodatkowo sprawiają, że to Słowo dociera do nas często jako jakaś niespójna, nielogiczna (dla nas z 3. tysiąclecia) zagadka, bo jaki to Ojciec, który gładzi ludy swoje (patrz potop czy plagi egipskie, 40-letnia tułaczka po pustyni albo inne jeszcze golgoty).
avatar
Sprawa jest prosta. Bóg, który ich kontroluje nie jest bogiem, bo ma jeszcze innego boga nad sobą. A ten Bóg, który jest nad nimi patrzy i nic nie może zrobić, jeno pisać głupie komentarze. Jeśli taka interpretacja wydaje się Panu niewiarygodna, to proszę wskrzesić ducha zabobonu i pokazać mi, gdzie jest jego miejsce. Na pewno nie tam, gdzie lśniący statek i manna sypiąca się do bogu ducha winnych obywateli.
avatar
Przeczytajmy koniecznie genialną powieść półkrwi Niemca, pół Kaszuba, gdańszczanina pt. "Blaszany bębenek". Jej autor, Gunter Grass, laureat literackiego Nobla za rok 1999 r. na kilka lat przed śmiercią upublicznił fakt, że jako młody człowiek służył w SS-Waffen.

Nie strzelał tam przecież do wróbli
avatar
Errata:

Ostatni mój komentarz Bóg wie jakim cudem został wpisany pod tym tekstem, chociaż dotyczy publikacji pt. "Mam z tym problem"
avatar
Z tego, co mi wiadomo, nie strzelał nigdy do ludzi. Grzesiuk pięknie pisał o spotkaniu z funkcjonariuszami SS Waffen. Że nie znali nawet niemieckiego. I że nawet nie wiedzieli w jaki sposób się znaleźli na wieży obozu w Gussen.
avatar
To dość istotne rozróżnienie: funkcjonariusz i członek w przypadku SS. Ten pierwszy to osoba należąca do formacji podlegających SS, innej niż nordycka narodowości - np. funkcjonariusz 202 Schutzmantzschaftbatailonu. Ten drugi to patentowany nordyk, przebadana genealogia do początku XIX w., pomiary, badania i tak dalej.
© 2010-2016 by Creative Media