Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2020-05-17 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1303 |
Locman odbiera pokwitowanie. Tłumacząc się brakiem czasu, odmawia wypicia tradycyjnego kieliszka wódki, zawsze stawianego przez kapitana w podzięce za bezpieczne przeprowadzenie statku. Nie patrzy na nas, nie ściska nikomu dłoni na pożegnanie, ukłoniwszy się tylko, schodzi pośpiesznie z pokładu. Wszystkie te szczegóły natychmiast rzucają się w oczy, lecz nie przydajemy im wagi, bo przyczyn takiego zachowania może być sto. Może jest niezdrów, może w pracy miał jakieś nieprzyjemności albo pokłócił się z żoną...
Przyjeżdża nasz *przyjaciel* - starszy stiwidor Busch. Jak zwykle jest wesoły, hałaśliwy, bardzo uprzejmy. Cały emanuje solidnością i spokojem, wyraźnie zadowolony, że *Elton* przyszedł na czas z oczekiwanym tutaj w Szczecinie załadunkiem.
- Ale będziecie musieli, niestety, tym razem postać dłużej, panowie. Widzicie, co tu się dzieje... - puszcza do nas oczko, wskazując na zapchany transportem wojennym port. - Nie starcza nam ludzi do rozładunku. Wszyscy oddelegowani do obsługi armii... - i powstrzymuje gest protestu naszego kapitana. - Opłata za przestój będzie uiszczona przez nas. Rozumiemy, że to nie z waszej winy. Sami ponosimy straty i, niestety, nie możemy wam w tej sprawie pomóc.
- Ale swoich obsługujecie na trzy zmiany? - nasz dowódca statku wskazuje na rampę tuż obok *Eltona*. - Nie rozumiem, na co ten pośpiech?
Busch grozi palcem, dobrodusznie się uśmiechając:
- Za takie pytania u nas biorą na gestapo. Chciałby pan, kapitanie, poznać tajemnicę wojskową? A-ja-ja-ja-jaj, nieładnie, nieładnie. No, dobrze, jako pański przyjaciel powiem to tylko panu. - Busch ogląda się za siebie, czy nie ma nikogo w pobliżu, schyla głowę w naszą stronę i szepcze: - To przeciwko Anglikom. Tym wstrętnym żabojadom. Nasz Fuhrer z ich śmierdzącej wyspy kamienia na kamieniu nie zostawi. To oni są wszystkiemu winni!
Poraził mnie wyraz jego twarzy. Zwykle tak przyjazna, teraz była mroczna, i w oczach świecił się niepokojący fanatyczny blask.
- Ale nie rozumiem, dlaczego wysyłacie ich stąd, ze Szczecina? Przecież Bałtyk jest zamknięty dla ruchu okrętów wojennych! - z niedowierzaniem zapytałem Buscha.
- Eh, przyjacielu miły. Pan nic nie wie. Ale ja... Wasz rząd przepuści nasze wojsko przez Rosję, i my w ten sposób dotrzemy na flanki Persji, a potem uderzymy dalej w Indiie... Nic więcej wam nie mogę powiedzieć. I tak ryzykuję głową. Proszę pamiętać: nikomu ni słowa!
ratings: perfect / excellent
"Męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać". Tak jakoś mi się przypomniało. ;)
ratings: perfect / excellent
Natomiast w tymże samym słowniku czytamy: "Ech - wykrzyknik o różnorakiej treści emocjonalnej; a) wyraża zniecierpliwienie, zniechęcenie: Ech! Mam tego dosyć! b) wyraża lekceważenie, obojętność: Ech, wszystko mi jedno! Ech! Jaki z niego naukowiec!"
Przyznam się, że optuję za "ch", ale z tego powodu przecież nie mogę obniżyć oceny.
Czyli jest dobrze.
A przepraszać nie masz za co. Ja mam trzy imiona. Halszka też jest OK.
Pardon, Emilio, że ja się tu nie w temacie wstyrkam. :)