Go to commentsZamek Wulzburg /4
Text 30 of 167 from volume: Jurij Klimiencienko. Okręt płynie dalej
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2020-05-17
Linguistic correctness
Text quality
Views1303

Locman odbiera pokwitowanie. Tłumacząc się brakiem czasu, odmawia wypicia tradycyjnego kieliszka wódki, zawsze stawianego przez kapitana w podzięce za bezpieczne przeprowadzenie statku. Nie patrzy na nas, nie ściska nikomu dłoni na pożegnanie, ukłoniwszy się tylko, schodzi pośpiesznie z pokładu. Wszystkie te szczegóły natychmiast rzucają się w oczy, lecz nie przydajemy im wagi, bo przyczyn takiego zachowania może być sto. Może jest niezdrów, może w pracy miał jakieś nieprzyjemności albo pokłócił się z żoną...


Przyjeżdża nasz *przyjaciel* - starszy stiwidor Busch. Jak zwykle jest wesoły, hałaśliwy, bardzo uprzejmy. Cały emanuje solidnością i spokojem, wyraźnie zadowolony, że *Elton* przyszedł na czas z oczekiwanym tutaj w Szczecinie załadunkiem.


- Ale będziecie musieli, niestety, tym razem postać dłużej, panowie. Widzicie, co tu się dzieje... - puszcza do nas oczko, wskazując na zapchany transportem wojennym port. - Nie starcza nam ludzi do rozładunku. Wszyscy oddelegowani do obsługi armii... - i powstrzymuje gest protestu naszego kapitana. - Opłata za przestój będzie uiszczona przez nas. Rozumiemy, że to nie z waszej winy. Sami ponosimy straty i, niestety, nie możemy wam w tej sprawie pomóc.

- Ale swoich obsługujecie na trzy zmiany? - nasz dowódca statku wskazuje na rampę tuż obok *Eltona*. - Nie rozumiem, na co ten pośpiech?


Busch grozi palcem, dobrodusznie się uśmiechając:


- Za takie pytania u nas biorą na gestapo. Chciałby pan, kapitanie, poznać tajemnicę wojskową? A-ja-ja-ja-jaj, nieładnie, nieładnie. No, dobrze, jako pański przyjaciel powiem to tylko panu. - Busch ogląda się za siebie, czy nie ma nikogo w pobliżu, schyla głowę w naszą stronę i szepcze: - To przeciwko Anglikom. Tym wstrętnym żabojadom. Nasz Fuhrer z ich śmierdzącej wyspy kamienia na kamieniu nie zostawi. To oni są wszystkiemu winni!


Poraził mnie wyraz jego twarzy. Zwykle tak przyjazna, teraz była mroczna, i w oczach świecił się niepokojący fanatyczny blask.


- Ale nie rozumiem, dlaczego wysyłacie ich stąd, ze Szczecina? Przecież Bałtyk jest zamknięty dla ruchu okrętów wojennych! - z  niedowierzaniem zapytałem Buscha.

- Eh, przyjacielu miły. Pan nic nie wie. Ale ja... Wasz rząd przepuści nasze wojsko przez Rosję, i my w ten sposób dotrzemy na flanki Persji, a potem uderzymy dalej w Indiie... Nic więcej wam nie mogę powiedzieć. I tak ryzykuję głową. Proszę pamiętać: nikomu ni słowa!

  Contents of volume
Comments (5)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Ech, ci mężczyźni, w każdej epoce, czy to w czasie wojen, czy pokoju, zawsze byli tacy sami... Alkohol, wolność, kobiety na 3 planie. I tacy są nadal...
"Męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać". Tak jakoś mi się przypomniało. ;)
avatar
Bardzo ciekawy i emocjonujący fragment, barwny i bogaty język. Jednak jedno słowo budzi moje wątpliwości. Poprzedniczka już to słowo wskazała; nie sądzę, że zrobiła to nieświadomie. Otóż Pani napisała: "Eh, przyjacielu", a Halszka: "Ech, ci mężczyźni". Chodzi mi więc o to "Eh". Cytuję za SJP PWN: "Eh - wykrzyknik oznaczający lekceważenie, zniechęcenie, zniecierpliwienie: Eh! I tak tego nie zrozumiesz! Eh! mam tego dosyć! Eh, co za czasy"!
Natomiast w tymże samym słowniku czytamy: "Ech - wykrzyknik o różnorakiej treści emocjonalnej; a) wyraża zniecierpliwienie, zniechęcenie: Ech! Mam tego dosyć! b) wyraża lekceważenie, obojętność: Ech, wszystko mi jedno! Ech! Jaki z niego naukowiec!"
Przyznam się, że optuję za "ch", ale z tego powodu przecież nie mogę obniżyć oceny.
avatar
Przepraszam bardzo! Miałem napisać Michalszka, a przez nieuwagę napisałem Halszka.
avatar
Cały czas chce się czytać dalej i odkrywać tę historię.
Czyli jest dobrze.
avatar
Ech, Janko, wyczułeś mnie. ;)
A przepraszać nie masz za co. Ja mam trzy imiona. Halszka też jest OK.

Pardon, Emilio, że ja się tu nie w temacie wstyrkam. :)
© 2010-2016 by Creative Media