Go to commentsOkręt płynie dalej. Blankenfelde /14
Text 65 of 167 from volume: Jurij Klimiencienko. Okręt płynie dalej
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2020-06-09
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1079

Po jak zwykle skąpym śniadaniu następnego dnia zaczęliśmy pakować się do podstawionych wcześniej ciężarówek. Padał dokuczliwy deszczyk i po niebie płynęły szare, wciąż te same chmury. Nastrój nasz był podobny do tego, co działo się dookoła. Kobiety z naszych statków w ciasnej grupce stały przed swoim barakiem. Patrzyły na nas przestraszonym, pełnym żalu wzrokiem. Rozumieliśmy dokładnie, jak strasznie sieroco teraz się poczuły. Do tej pory były razem z nami, i nasz los był ich losem. Od teraz zostawały tutaj całkiem same pośród nachalnych, często napitych wartowników. Co z nimi będzie? W czym mogą im pomóc nasi przyjaciele zza sąsiednich drutów - Francuzi?


- Weźcie nas ze sobą! - w pewnej chwili zakrzyczała do nas Nina Sałtanowa i rzuciła się do naszego transportu.

- Zuruck! Los! - wachman odepchnął ją od samochodu.

- Dacie radę, dziewczyny! Trzymajcie się! Tak czy siak tym wszystkim niemieckim mordom jedna tylko wspólna grób-mogiła! Dryfujemy!


Ciężarówki ruszyły. Ostatnie, co widzieliśmy w Blankenfelde - to widok naszych tulących się do siebie kobiet na tle padającego deszczu i za nimi ten ich bury drewniany barak.


- Żegnajcie! - usłyszeliśmy jeszcze wołania za sobą. - Niech Bóg nad wami czuwa i wszyscy anieli!




Z A M E K    W U L Z B U R G



Bydlęce wagony z kratami w oknach. Nasz pociąg pełznie wolno i często się zatrzymuje. Za oknami istne egipskie ciemności. W końcu naszego wagonu eskortujący nas Niemcy ryczą swoje pijane pieśni. Nie zwracają na nas żadnej uwagi, na pytania nie odpowiadają. Dokąd nas wiozą? Nikt z nas tego nie wie. Strasznie chce się palić, tym bardziej, że z przedziału naszych rozśpiewanych konwojentów ulatnia się dym z papierosów. Może poproszę o jednego? Nie, w życiu!


Pociąg podskakuje na rozjazdach, stukają koła, stukają, stukają... Nie wiadomo skąd nadlatują wspomnienia z dzieciństwa. Kiedy byłem mały, bardzo lubiłem jazdę koleją, górną półkę w przedziale*) i chwilę, kiedy konduktor zapalał świeczkę w niebieskiej latarence. W wagonie zapadała cisza, wszyscy przygotowywali się do snu, a ja nakrywałem głowę pledem, słuchałem stukotu kół i zaczynałem fantazjować...


- Masz, sztachnij się, - mówi siedzący obok na podłodze Kolia Nikitin. Wyciąga nie wiadomo skąd ostatni swój na czarną godzinę zachowany papieros i podaje ze słowami: - Możesz wypalić jedną trzecią.


Co za rozkosz! Zaciągam się z lubością tak głęboko, że aż zaczyna mi się kręcić w głowie. To dlatego, że nic nie jedliśmy, jednak od tego sztachnięcia natychmiast uczucie ssącego głodu znika. Też super! Stukają koła, postukują, stuk-stuk! stuk-stuk! stuk-stuk! ... Dokąd tak jedziemy?


O świcie pociąg zatrzymuje się na jakiejś stacji. Słyszymy charkotliwe niemieckie głosy, szuranie butów na asfalcie peronu. Przyciskam twarz do zakratowanego okienka. Naprzeciwko naszych wagonów stoi pociąg pełen roześmianych żołnierzy SS. Kobiety są w białych fartuchach, w nakrochmalonych i bardzo seksi czepeczkach, młodziutkie i śliczne. Częstują esesowców kawą i kanapkami. Też bym sobie tak pojadł... Ale na nasz pociąg nikt nawet nie patrzy. Znowu powraca straszny głód chleba. O niczym więcej nikt z nas nie marzy. Chcemy chleba!


.......................................................


*) górna półka w przedziale - w każdym KAŻDYM pociągu w Rosji są dużo szersze niż u nas (patrz rozstaw kół dużo większy niż w Polsce) są wygodne dwie *leżanki* do spania: dolna i górna

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media