Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2020-06-10 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1098 |
Oczywiście wiem o tym, że przeważająca część społeczeństwa polskiego nastawiona była do okupanta hitlerowskiego wrogo, a ci, którzy zdecydowali się na współpracę byli odstępstwem od normy. Liczby mają jednoznaczną wymowę – w przybliżeniu główne organizacje podziemne skupiły w swych szeregach kilka procent ludności[1], co nigdy przedtem się nie wydarzyło[2]. O tym możemy się dowiedzieć z licznych publikacji, wspomnień wciąż żyjących świadków tamtych czasów, a nawet zobaczyć w filmowych dokumentach. Tu pada światło i choć wiele spraw wciąż pozostaje niewyjaśnionych, w przybliżeniu możemy mieć jasny i zdecydowany pogląd na te czasy i towarzyszące im wydarzenia. Tak, czasem wspomina się o tych złych, którzy współpracowali, zaprzedali się i tu historia staje się mniej wyrazista, bo czasem umyka nam tajemniczość misji podejmowanych na polecenie organizacji konspiracyjnych wymagających zbliżenia się do funkcjonariuszy okupacyjnego aparatu. Ale i o nich się mówi, najczęściej w kontekście przeciwników tych dobrych i prawych.
Są jednak tematy, których się nie porusza, są bowiem źle brzmiące, burzące ogólną konstrukcję wizji tych czasów. Zawsze intrygowała mnie ta nienapisana część historii, wymykająca się tu i ówdzie wspominkarzom, historykom, znawcom. Szczególnie zaintrygowały mnie trzy istotne aspekty ówczesnej rzeczywistości.
Rzecz pierwsza: większość konspiratorów przeżyła ten czas mając źródła utrzymania – jedli, spali, kupowali i płacili, mieli oficjalne dokumenty potwierdzające zatrudnienie. Skąd brały się pieniądze?
Rzecz druga: przerażający wzrost przestępczości pomimo drastycznego wzrostu wysokości kar wspominany przez wielu. Ale zawsze oględnie i mimochodem.
Po trzecie obszar zajęty przez polską mafię – nikt o niej nie mówi wprost, choć włączyła się w pewnej chwili do rozgrywki polityczno militarnej jako podwykonawca. Tak to widziałem przystępując do pisania.
Czytając, po ostatecznym napisaniu, te słowa, po poznaniu wielu informacji, wiem, że to co na początku widziałem było tylko wizją. Im bardziej wgryzałem się w tamten świat, tym bardziej mroczniało to wszystko.
E
Wojna to doskonały czas na robienie interesów. I robiono je – polskie firmy budowlane tworzyły infrastrukturę germańskiego panowania, przy okazji prowadząc wywiad i przerzucając wielu agentów, tam i nazad. Wojna to doskonały czas na robienie szemranych interesów. Wojna to handel informacjami. Wojna to produkcja i sprzedaż.
Zajęcie Polski przez Niemców wiele zmieniło – zadziwiająco wiele z zachowań dotąd akceptowanych społecznie, nagle stało się zachowaniami karanymi śmiercią. Jednocześnie jednak otworzyło się przed Polakami wiele perspektyw – dostawy i obsługa okupanta, albo rehabilitacja jednostek dotąd aspołecznych, bo włączających się w działalność organizacji konspiracyjnych i kolaboracja jednostek przed wojną reprezentujących kulturę narodową.
u
Przed każdym, kto mierzy się z tym tematem pojawiają się takie same trudności przy penetrowaniu źródeł – rzecz inaczej wygląda z perspektywy okupantów, inaczej konspiratorów, inaczej też w dzisiejszej ocenie. Każda ze stron fałszowała statystyki, każda z innego powodu. To powoduje zamazanie pełnego obrazu przestępczości – raz napad na sklep, rozbój był aktem terrorystycznym, zaś z innego punktu widzenia był bandyckim napadem.
Ocena moralna każdego czynu też podlega zadziwiającej relatywizacji. Walczono z tak odrażającym wrogiem, stosującym tak okrutne metody, że trudno było zachować wobec przedstawicieli okupanta humanitarną postawę. To przerażające, ale ponieważ cel uświęcał środki, częstokroć te same metody stosowano wobec tych, których to działanie miało bronić. Ta smutna prawda - porównanie własnych działań z działaniami innych partyzanckich dowódców - widoczne jest wyraźnie we wspomnieniach tylko jednej postaci tamtych czasów jakie czytałem ...[3]
ä
We wspomnianych wspomnieniach – tego oczekiwali redaktorzy, tego oczekiwali czytelnicy – świadkowie czasów piszą raczej o walce, o życiu pod okupacją, jeżeli zaś wspominają o bandytach, to mimochodem, półgębkiem.
Rozpruta przez wymiar sprawiedliwości polska mafia przełomu wieków, oglądana oczyma mediów, o ileż mniej jest tajemnicza od tej z lat 1939 – 45 mordującej polskich lewicowych intelektualistów. Kiedy czytałem o tych zamachach i sprawności techniczno operacyjnej bandytów pierwszą myślą , jaka przebiegła mi przez głowę, było to jak poradzili sobie w czasach UBP i NKWD? Czy dożyli czasów Gomułki?
8
Oczywiście przeczytałem kilka książek o tych strasznych czasach i na wiele z nich będę się powoływał w tej opowieści. Oczywiście można by przeczytać więcej... Wcale nie uważam, by moja wiedza była nawet znaczna w tym temacie, ale nie spotkałem dotąd żadnego wspomnienia o tym aspekcie tych czasów, a to nie było byle co. Ironią historii jest to, że hitlerowcy zakazali normalnych rzeczy i było to antynarodowe. To zawsze jest podyktowane względami bezpieczeństwa publicznego ..
[1] Biorąc pod uwagę olbrzymie straty zadane przez okupanta wszystkim organizacjom, stany osobowe w apogeum oceniane przez jednych na 240 tys. w AK [inna statystyka ocenia to na 500 tys. , jeszcze inna na 350, z czego w linii 90 tys.], 70 tys. w NOW { inna ocena przypisuje to raczej NSZ}, 40 tys. w BCh ( w linii, a w szczycie nieco ponad 100 tys.), a prócz tego drobnica taka jak „Gryf Pomorski”, syndykaliści, a także niezbyt liczny, ale istotny czynnik – AL., przez jednych oceniany na nieco ponad 20 tys., choć Żenczykowski w „Polsce lubelskiej 1944” wylicza ich w szczycie na niecałe 10 tys. w linii. Nawet przyjmując przybliżone te niższe szacunki było to ponad sto tysięcy w linii, czyli w zbrojnych oddziałach , ponad pół miliona zaprzysiężonych członków, czyli kilka procent ludności kraju było czynnie zaangażowanych w organizacjach niepodległościowych.
[2] Potem zdarzyło się to w latach 80 –1, ale wówczas kontekst był inny, a konsekwencje zaangażowania w działalność o wiele mniej drastyczne.
[3] Antoni Heda – wielki człowiek i żołnierz, traktujący poważnie to, że broni ludności miejscowej i robi to dla niej.
ratings: perfect / excellent
Wojna, powódź, trzęsienie ziemi, uliczne demonstracje, epidemia, masowe pożary itp., itp. - to czas wielkich żniw dla wszelkiej maści bandziorów po wszystkich stronach frontu, barykady, wałów p.powodziowych, obu pierzei czy granicy kwarantanny. W takich ekstremalnych okolicznościach /gdzie rządzą jedynie cud Boski oraz żelazne prawo pięści/ na całym świecie wszędzie wszyscy stają się bohaterami tylko dlatego, że zabili /wszystkich tych, co polegli - polegli NIE SĄ bohaterami/.
Czy czcimy pamięć zabitych? Na froncie, w obozach zagłady, w łapankach, w lasach, nie-lasach, w Kisach i nie-Kisach??
O cmentarzu na Monte Cassino myślimy przecież wyłącznie tylko tak, że to NASZ polski cmentarz, a tam w tej rzeźni zabito oprócz naszych także nie-naszych: Nowozelandczyków, Brytyjczyków, Francuzów, Kanadyjczyków, Włochów, Niemców, Afrykańczyków - razem to przeszło 70 tysięcy trupów! Ilu było rannych?? Nie pytaj!
Czy kiedykolwiek u nas składaliśmy wieńce na grobach żołnierzy Wermachtu? na mogiłach Armii Czerwonej?!
Nie! Nie czcimy pamięci zabitych!
Wszędzie /na antypodach, w Niemczech, w Rosji, w Polsce, na Bergamutach/ z wielkimi honorami i fanfarami hołubi się wyłącznie pamięć tych, co zabijali - i przeżyli. Jak Niemcy obchodzą u siebie rocznicę bitwy pod Stalingradem? Kogo? co? wówczas upamiętniają oraz co świętują??
ŚWIĘTUJEMY PAMIĘĆ ZABIJAJĄCYCH. Tylko oni są bohaterami
Jak to - W CZASACH WOJNY/KATAKLIZMU/PANDEMII - ująć w statystyki, policzyć, sklasyfikować - i podsumować?
Przez całe DWA NASTĘPNE LATA przez nikogo nie pilnowane opuszczone dzielnice były plądrowane i ogołacane z ludzkiego dobytku.
Czy ktoś wie, ilu złodziei obłowiło się wówczas na tej powodzi?