Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2020-06-11 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1102 |
Władze Rzeszy prezentowały mieszkańców GG jako asocjalną, ale nadającą się do wykorzystania istotę. Początkowo nawet ilość przestępstw nie przerażała – władze GG szacowały ilość wypuszczonych z więzień przestępców we wrześniu 39 przez władze polskie z wyrokami powyżej 5 lat na jakieś 25 tys. Prowadzona przez brűgadefűhrera Streckenbacha akcja AB, skoordynowana z prowadzoną przez Sowietów akcją mordowania zatrzymanych Polaków, na wiosnę 1940 miała na celu oprócz zwalczania podziemia i likwidacji przedstawicieli inteligencji także wychwycenie ok. 3 tys. kryminalistów, których nowa władza lansowała jako niebezpiecznych recydywistów. I wykonania na nich natychmiastowej, okazjonalnej kary śmierci.[1] Niemcy potem wyliczyli, że oprócz zlikwidowania 3 tys. kryminalnych, zabito także 3,5 tys. politycznych. To oczywiście nie znaczy, że ten zlikwidowany jako polityczny był polityczny, a ten kryminalny to… Wspomniana dalej relacja na temat realizacji tej akcji w terenie każe dość swobodnie traktować te wyliczenia – w tym sensie, że zabici jako kryminalni mogli być przypadkowymi przechodniami. To nie była wyrafinowana akcja policyjna.
W czasie konferencji Komisji Obrony Rzeszy na temat ruchu oporu w GG pada stwierdzenie, że „ nie ma dnia bez morderstwa lub ciężkiego przestępstwa”.
31. 07. 1942 H. Himmler nakazuje, aby w jakimkolwiek oficjalnym dokumencie czy w przemówieniu nie używać słowa „partyzant”. Dopuszczalne są: bandyta, wolny strzelec ( franc – tireur) lub wyjęty spod prawa. Uzasadnia to tak, że używanie słowa „partyzant” zostało przyjęte przez Sowietów, aby zamaskować przestępcze działania osób zamieszanych w bolszewicki spisek. W sierpniu tegoż roku wydaje polecenie sekcji propagandy SS, aby ta opisywała fakty z użyciem obowiązującej terminologii. Wraz z terminologią pojawiają się też nowe instytucje – każdy wyższy dowódca policji i SS ma utworzyć u siebie sztab do walki z bandami, a ich działania ma nadzorować i koordynować Chef der Bandenbekämpfung ( szef sił zwalczających bandy), którym zostaje gen, E. Von dem Bach Zelewski.[2]
ä
Logiczną konsekwencją zaostrzania prawa karnego i penalizowanie coraz to nowych dziedzin życia jest wzrost liczby przestępców.
Nawet Hans Frank dostrzega to, że ludzie tu biednieją coraz bardziej i coraz trudniej utrzymać im się z uczciwej pracy – w efekcie podnosi pensje pracownikom „budżetówki”, kilkakrotnie. Pauperyzacja społeczeństwa - nawet jeśli pominąć urojone w głowach nazistów przestępstwa i zaostrzenie karania tych karanych wszędzie – nie sprzyja spadkowi przestępczości. Władza podejmuje radykalne działania. I to zarówno władza okupacyjna, jak i władze państwa podziemnego. Tak, są efekty, ale akcyjność tych działań niewiele zmienia na dłuższą metę. Oczywiście dążąc do przetrwania ludność miejscowa niekoniecznie ucieka się do bandytyzmu, ale szemrane interesy, nielegalny handel – to co dziś nazywane bywa szarą i czarną strefą – to wszystko kwitnie.
KG AK także dostrzega problem. Chcemy mieć dyspozycyjnych? Czyli takich, którzy zamiast pracować są na każde zawołanie? I nie będzie ich korcić zdobywanie środków do życia przy użyciu służbowej broni? Trzeba więc im płacić. I od 1943 funkcyjni dostają miesięczną gażę. Zależnie od wartości takiego konspiratora dla organizacji na początku 1943 jest to od 1000 do 1700 złotych, zaś pod koniec 1944 od 6 do 8 tys. złotych.
Koncentracja zapotrzebowania niemieckiego przemysłu na pracowników, chęć poprawienia stanu bezpieczeństwa, pragnienie uzyskania przy pomocy radykalnych środków szybkich efektów znajduje swoje ujście w wielkiej niemieckiej akcji na początku 1943 roku. 11 stycznia 1943 roku H. Himmler nakazuje masowe aresztowania elementów aspołecznych w Generalnym Gubernatorstwie podlegającym mu placówkom i instytucjom RSHA. To część walki na górze toczonej o władzę między nazistowskimi bonzami – decydenci władzy cywilnej, jak generalny gubernator i gaulaiterzy podlegający Bormannowi kontra wyżsi dowódcy policji i SS podlegający Himmlerowi otrzymują od swych przełożonych polecenia, które prowadzą do konfliktów na szczeblu lokalnym. Każdy z bonzów chce się wykazać, a zarazem pokazać, że konkurencyjni decydenci blokują lub sabotują działania mające poprawić sytuację.[3] Więc o swych działaniach niekoniecznie jeden informował drugiego. Każdy z nich miał rozmnożoną podległość służbową - choć wyższy dowódca podlegał tutaj generalnemu gubernatorowi, to podlegał też Himmlerowi, a ci dwaj interesy mieli sprzeczne i nie lubili się. Gen. Krűger realizuje rozkaz Himmlera. Następują aresztowania na masową skalę – wszędzie: na ulicach, w kościołach, domach, środkach komunikacji masowej. Zatrzymani trafiają do obozów. Stamtąd trudno się wydostać. Akcja zrobiona na hurraa!. Jűrgen Stroop opisując akcję likwidacji warszawskiego getta też narzeka na opieszałość lokalnych władz uniemożliwiającą wydanie mu żydowskich pracowników fabryki pracującej wciąż w getcie – Jűrgen podejrzewa, że nie pracują już dla Niemców, ale produkują broń, przechowują powstańców.
Między 15 a 22 styczniem roku 1943 aresztowano wiele osób, raczej w nielicznych przypadkach respektując gwarancję od lokalnych pracodawców . Jak nietrudno się można domyśleć akcja ta spowodowała dezorganizację pracy lokalnych instytucji i zakładów pracy. Bonzowie się o nią pokłócili, przed obliczem niemalże. Dla Franka był to okres, kiedy stał on na granicy upadku, jednocześnie walcząc z aparatem Himmlera o to, kto decyduje o podejmowanych w GG działaniach. To, że gen. Krűger nie bardzo chciał rozmawiać o tej akcji, nazywało się tak ( w dzienniku H. Franka), że nie potrafił odeprzeć krytyki. Zmieniono go. Niemcy już niby wgryźli się w teren, częściowo – tak wynika ze sprawozdań, teren więc powinien być coraz bardziej opanowany, a tymczasem rosną straty wśród funkcjonariuszy, mnożą się ataki na instytucje i mienie, coraz trudniej zapewnić bezpieczeństwo pobytu czy choćby przejazdu wysokim urzędnikom Rzeszy, bo to na nich polują szczególnie ci bandyci miejscowi. Nasilenie się takich zdarzeń na wiosnę 1943 dobitnie świadczyło o fiasku akcji.
[1] „Okupacja i Ruch Oporu w Dzienniku Hansa Franka 1939 – 1945”, Warszawa 1970. To jedynie wybór dokumentów – nie wiem na ile stronniczy, biorąc pod uwagę czas wydania, ale i tak interesujący. Wspomniana operacja na początku 1940 to „Akcja A – B”.
[2] Phillip W. Blood „ Siepacze Hitlera”, W – wa 2008. Książka jest opisem powstania idei opanowania zdobytych terenów, tworzenia instytucji się tym zajmujących i opis ich działalności. Zaskakująca konkluzja: w walkach z „bandami” nie chodziło o ich zwalczenie, nie przede wszystkim, ale o wyłapanie możliwie dużej liczby cywili, których można było wysłać na roboty przymusowe, zagrabienie bydła i ruchomości. A zajmujący się tym ludzie cierpią na dolegliwości gastryczne, alkoholizm, narkomanię ( m. in. von dem Bach), syndrom wypalenia – z przepracowania.
[3] Na tym polegało funkcjonowanie nazistowskiego imperium – nakładanie się kompetencji, wygrywanie jednych przeciw drugim, więc jeśli prywatnie lokalni przedstawiciele różnych bonzów nie potrafili współpracować ich konflikty blokowały podbój lub osłabiały kontrolę nad podbitym terytorium.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent