Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2020-06-22 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1167 |
........................................................................................................................................................................
W obozie trwa jakaś nadzwyczajna niezrozumiała bieganina. Podoficerowie latają po wszystkich celach i drą się jak opętani:
- Sauber machen! Sauber machen! Sprzątać! Ale szybko! Prześcieradła na dwór i porządnie wytrzepać!
Hetz nawet nie zdążył rozdać swoich kopniaków. Balasch sam złapał się za szwabrę i dawaj! pokazywać wszystkim, jak się tym sprząta podłogi. Weifel stoi ze skrzyżowanymi na piersi rękoma, przygląda się bacznie wszystkiemu, pogania nas i popędza. Wyraźnie widać, że komendantura oczekuje jakichś ważnych gości. Ale kogo? Wieczorem nasza ciekawość zostaje nagrodzona. Elektryzującą wiadomość przynosi Igor Marakasow:
- Jutro do Wulzburga przyjeżdża szwedzki konsul!
Czy to możliwe?! A więc jednak protesty kapitanów odniosły swój pożądany skutek! Niemcy nie mogli tego zatuszować! Zbierają się kapitanowie i członkowie naszego podziemia. Trzeba teraz koniecznie wykorzystać wizytę konsula, pokazać mu, jak nas tu traktują, i o wszystkim opowiedzieć! W celach otrzymujemy rozkaz:
- Kiedy będzie obchód, wszyscy zdejmijcie koszule. Niech Szwed zobaczy, co z nami zrobili hitlerowcy przez te kilka ostatnich miesięcy!
Następnego dnia w czasie obiadu słyszymy krzyki:
- Idą!
A co nam dzisiaj podali! Zupa ziemniaczana, pięć ziemniaków, słodka kawa!
Gorączkowo zdejmujemy nasze koszule, ustawiamy się w szeregu i w milczeniu czekamy. Żeby tylko ten konsul nas nie ominął, żeby koniecznie tu zajrzał... Nasza 11. cela jest ostatnia na korytarzu. Nie, jednak chyba nadchodzą. Są już przy *dziesiątce*. Słychać, jak za ścianą Weifel stuka obcasami, coś głośno melduje. Teraz kolej na nas... Czuje się straszne zdenerwowanie ludzi, bo każdy pokłada nadzwyczajne nadzieje w tej wizycie. A nuż odeślą nas do Szwecji, a stamtąd do swoich już rzut beretem...
Otwierają się drzwi. Wchodzą kolejno stary dziadek komendant, za nim von Ibach, Zippel, a za nimi podoficerowie. Pośród tych ostatnich w cywilnym ubraniu i w pilśniowym kapeluszu wchodzi też jakiś człowiek w średnim wieku.
- Achtung! - rozkazuje Weifel, stuka obcasami i melduje: - 32 ludzi w celi nr 11! Wszyscy na miejscu!