Author | |
Genre | prose poetry |
Form | drama |
Date added | 2020-08-21 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1018 |
(nie)wiem
nie widziałem, więc
nie powiem, że istnieje
nie mogę też powiedzieć, że
nie istnieje, bo również i na to
nie dostałem potwierdzenia. Toteż
nie podporządkowując swych myśli ja
nie jestem, jak ślepo wierząca większość
nieświadoma niewiedzy skutków, bo żyjąca
nie zastanawiając się nad wiary sensem. A
nie próbując swoich wierzeń sensu zgłębić
nie jako upośledzoną się stała, ponieważ
niemyślenia impuls tak ludźmi kieruje, a
nie, od myślenia szare komórki, lecz to
nie ich brak, ale strach przejawia ta
nieporadność, strach przed ową
nieznaną siłą nadprzyrodzoną
nie myślący bowiem ludzie w swej
niepewności, szukając czegoś więcej
nieświadomie ulegali zbiorowej ułudzie
niewinnie nazywanej obecnie religią. I tak
niestety przez fortele kapłanów, ofiarowali
niewyobrażalną władzę nielicznym, którzy
nieustannie karmiąc nas strachem przed
nie pojętą przez nasz prosty umysł
nie namacalną wszechobecną
nieskończonością, chcą na
nieświadomości żerować
nieskończoności tej istnienia
nie śmiałbym zaprzeczać, lecz
nie o wiarę mi teraz chodzi, ale o
nie uświadomionych prostych ludzi
nie zdających sobie sprawy z tego, że
niewiedzą powoli i sukcesywnie niszczą
nie tylko samych siebie, lecz przy tym już
niejedno przyszłe pokolenie, bo to religia
niestety, jest hamulcem postępu ludzkości
nie mając zatem szansy rozwoju umysłu
nie wróżę swiatu świetlanej przyszłości
nie rozumiejąc sensu tego przesłania
nienormalnym mogą mnie nazwać, ale
niespełna rozumu myślę, że chyba
nie jestem, skoro wiem, że
nie wiem, czy jest...
(22.12.2014)
ratings: perfect / excellent
Jesteśmy tą skorupką, którą za młodu sycono - tym, co nam łopatami do głowy kładli i tym, czym nasze serca karmili.
Tylko wybitne jednostki zdolne są wyrwać z narzuconej nam przez rodzinę i świat wokół nas pułapki myślenia
niewiedzą powoli i sukcesywnie niszczą nie tylko siebie, lecz przy tym niejedno przyszłe pokolenie
(patrz stosowne wersy)
bo właśnie tak ta odwieczna sztafeta działa: dziad synowi, syn dziecku, dziecko wnukom itd., itd. dają tylko to, co sami mają.
No, chyba, że w rodzinie urodzi się Kopernik
zapakowana w tak piękną wizualną /jak żagle z brzuszkami/ formę i osadzona na maszcie z samych "nie",
dużo trudniej z całości wysupłać.
Tym niemniej, kto czyta - nie błądzi