Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2020-10-08 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1071 |
Nadeszła noc ucieczki - pochmurna i cicha. Światło księżyca nie przenika na ziemię, bo całe niebo po horyzont pokrywają chmury. Ciemności egipskie dookoła, niebieszczeje jedynie mały krąg u bramy: nikłe światełko zaciemnienia. Więźniowie śpią... lecz w każdej celi są jacyś ludzie, którzy wsłuchują się w przyśpieszone bicie własnego serca. Nerwy napięte do granic. Jakoś dziwnie cicho jest wokoło, zbyt cicho i trwożnie. Cisza dzwoni wprost w uszach.
Wszystko jest rozpracowane co do minuty. Uciekinierzy wstaną natychmiast po tym, jak zmieni się obsada warty, i pójdą do pomieszczenia, gdzie przygotowano spotkanie z Własowem. Wezmą ze sobą dla niego nasze cywilne ciuchy i niezbędne rzeczy.
Mijają powoli minuty. Tylko spokojnie, nie należy panikować.
Pod oknem rozlegają się kroki i dobiega niegłośny tenor dowódcy warty. Słychać, jak Misza Edelmanis po niemiecku zaczyna rozmowę z Horkiem.
Teraz!
Piątka marynarzy wstaje i na paluszkach wychodzi korytarzem w kierunku pustego pomieszczenia. Wszędzie rozstawione są nasze czujki. Dokładnie o 23:00 cała twierdza pogrąża się w ciemnościach; świecą się jedynie błękitne lampki zaciemnienia. Przed drzwiami pustej kamery stoi kompletnie zdezorientowany Swirin. Za nim rozlega się szept:
- No, co tak stoisz, Wit`ka! Otwieraj! Sekundy lecą!
- Cholera, nie mogę! Tam ktoś jest! Jakiś klucz tkwi z tamtej strony...
To było całkowite zaskoczenie. Z powodu takiego głupstwa cały ten żmudnie i tak długo przygotowywany plan mógł wziąć w łeb. Toż o północy Własow przebije się przez ściankę w oficerskim lazarecie i znajdzie się właśnie w tym pomieszczeniu. A może tam jest pułapka? Zaraz po wieczornym apelu było tam jeszcze pusto! Może to Weifel przyprowadził tam kogoś po 22:00? Na rozmyślania nie ma czasu. Za wszelką cenę należało ten klucz stamtąd wydostać.
- Przekręć go i wypchnij z zamka, - szepcze do Swirina Lieonow.
Kilka zręcznych manipulacji, i wreszcie słychać, jak na podłodze po tamtej stronie drzwi zadzwonił przeklęty klucz. Po kilku sekundach ludzie wchodzą do pomieszczenia. W jego kącie na ziemi w mroku zaruszała się jakaś figura, i rozległ się przerażony krzyk. Swirin i Malecki pobiegli tam.
- Cicho, do stu kartaczy! Nic ci nie zrobimy! Zamknij mordę, do ciężkiej cholery!
Człowiek jednak niczego nie zrozumiał i rzucił się do okna, chcąc wezwać ochronę, więc go powalono i zakryto mu twarz ciuchami dla Własowa. Krzyki ucichły.
- Ostrożnie! Nie zaduście go tylko! - cały zasapany wyszeptał Swirin. - Zróbcie mu z ręcznika jakiś knebel. Nie ma czasu na wyjaśnienia...
Przy obezwładnionym leży Leonow. Jeszcze tylko parę chwil - i Własow wraz z Pobocinnym powinni pojawić się w wyłomie w ścianie...
-
ratings: perfect / excellent
Aha, chyba z numeracją "Ucieczki" coś poszło nie tak. ;)