Go to commentsUcieczka /7
Text 126 of 167 from volume: Jurij Klimiencienko. Okręt płynie dalej
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2020-10-09
Linguistic correctness
Text quality
Views1083

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



W tym samym mniej więcej czasie nasz człowiek Władimir Sysojew przez nikogo nie zauważony wyszedł z drewnianego domku na terenie miejskiego tartaku. Wartownik słodko sobie chrapał, oparłszy się o ścianę. Pozostało tylko wydostać się za druty ogrodzenia! Jak dobrze, że noc jest ciemna. Biegiem dotarł do leśnej dróżki, i już po chwili znika w ciemnościach lasu. O wyznaczonej porze ze zwojem liny w pogotowiu już leży w pobliżu fosy. Zamek trwa w uśpieniu. Wszystko wydaje się takie spokojne, lecz Sysojew drży jak w gorączce. Nerwy ma spięte jak postronki...


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jest dokładnie 1:00 godzina w nocy. Własow wstaje w lazarecie oficerskim ze swojej pryczy. Gdzie jest Pobocin? Czemu go jeszcze nie ma? Nie wolno mu na nikogo czekać. Marakasow, Szuliepnikow, Swirin po tamtej stronie więzienia na pewno już zdjęli drewnianą płytę w ścianie, wyjęli cegły i teraz, tając oddech, na niego niecierpliwie czekają. Uciekinier wypycha w murze kolanem tynk i przełazi na stronę marynarzy. Właśnie przebiera się w szary garnitur, gdy nagle rozlega się przeraźliwy krzyk:


- Alaaaaaarm! Ktoś ucieeeeeeekł!


Boże, cóż to za wrzask! Dziw, że nie zawaliły się mury Wulzburga! Tak właśnie na całe gardło wydzierał się lekarz wojskowy Dubrowski, ten podły zdrajca z lazaretu więźniów wojennych. Zawyły syreny alarmowe, cały garnizon zerwał się na równe nogi, spuszczono wilczury... Część żołnierzy na czele z Mannerheimem pędzi prosto do cel naszych internowanych.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jest już 1:05. Sysojew patrzy na fluorescencję wskazówek zegarka. Za chwilę kumple powinni pojawić się na dnie fosy. Jeszcze minuta, dwie... Alarm! Syreny, dzwonki, światła ręcznych latarni, szczekanie psów... Wszystko jasne! Wpadka. Teraz musi uciekać sam. Sysojew odrzuca linę i biegiem rzuca się do lasu.

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Przypomina się mi opowiadanie o Czuku i Czeku - gdzieś w dalekiej Syberii .
avatar
Tak podejrzewałam, że mi coś brakuje. Teraz rozumiem. Przegapiłam cz. 7. :)
© 2010-2016 by Creative Media