czerwień nadaje imię  żółtym liściom

deszcz babie lato srebrzy

oplatają krzaczki małe pająki tkacze

na stawach odgłosy wielobarwne kacze

zaznaczam sen melodii pejzażu

ptaki na szarych murkach skwarku

zajęci pracą ludzie pędzą lokomotywy

gdera każdy złakniony odnowy

na udane złote czasy kalosze płaszcze

parasole z szafy szumi las w dłonie klaszcze

zapadam się w w refleksjach hermetycznych

na gałęziach czarnobiałych brzozowych

nie patrzy na mnie podejrzanie sroka

nie mam nic co mogłaby ukraść czarnooka

zamykam drzwi i okna lodowato w okiennicach

wiatr szaleje piach unosi liście w baletnicach

po lecie przechowane we wspomnieniach

w dal odeszło ciepło głębia w westchnieniach

żółte czerwone jabłka zapach siana

zielone łąki ptaki podróż podniebna bociana