Go to commentsDroga do domu /18
Text 166 of 167 from volume: Jurij Klimiencienko. Okręt płynie dalej
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2020-11-08
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1074

Postanowiliśmy wyjść na spotkanie tego naszego przedstawiciela floty handlowej, więc zatrzymaliśmy się na placu przed dworcem. Wszystkie walizki i bambetle zwaliliśmy na jedną kupę, rozsiedliśmy się na ławeczkach i zaczęliśmy czekać. Te dwadzieścia minut wlokło się w nieskończoność. Zapadły ciemności, i zapalono już latarnie, kiedy wreszcie na placu zatrzymała się obszarpana ciężarówka, z której wysiadł jakiś człowiek z ogromnym pakietem pod pachą. Kiedy podszedł, wielu z naszych marynarzy natychmiast go rozpoznało. Był to stary już, całkiem siwy przedwojenny pracownik naszych kadr, Gurtow. Obejmował nas po kolei, ściskał nam dłonie i ze łzami w oczach jak ojciec cieszył się, żeśmy wrócili. Kiedy to nasze powitanie dobiegło końca, poprosiliśmy go, żeby powiedział, co mu wiadomo o naszych rodzinach.


- Przewidziałem, że właśnie to będzie waszym pierwszym pytaniem, dlatego zabrałem ze sobą wszystkie bumagi w tej sprawie. - odpowiedział staruszek, wyciągając z pakietu notatki. - Powiem tak: kiedy tylko doszły do nas słuchy, że zostaliście przez hitlerowców internowani i że nie mają oni zamiaru zamieniać was na wziętych u nas fryców, natychmiast zaczęliśmy wypłacać waszym żonom zwiększone pensje, i zarząd floty handlowej stanął na głowie, by je tak wspierać, jak to tylko wtedy mogliśmy. Tak w czasie ewakuacji kobiet i dzieci z Leningradu, jak jeśli chodzi o środki żywności, a kiedy front się przewalił z powrotem na zachód, pomagaliśmy im w powrocie do domu, szukaliśmy dla nich mieszkań i pracy... Tak więc nie myślcie, panowie, że zostały z tym piekłem całkiem same. Nigdy o was nie zapomnieliśmy, niestety, konkretnie coś zrobić w sprawie waszego uwolnienia tam w Germanii nie było jak. -  dziadek rozłożył bezradnie ręce, po czym, ciężko westchnąwszy, dodał: - No, to teraz przejdę już do waszego zapytania. Będę udzielał informacji według alfabetycznego spisu waszych nazwisk.


Ludzie ciasnym wianuszkiem otoczyli Gurtowa tuż pod latarnią. Słyszałem, jak mówił: *Wszyscy przeżyli...* albo: *Są na ewakuacji...*, albo: *Wrócili do domu...*, *Ojciec zginął w czasie blokady Leningradu...*


Im bardziej zbliżała się moja kolejka, tym niespokojniej biło mi serce i rosło zdenerwowanie.


- Co się tyczy twoich, - ostrożnie zaczął staruszek, zwracając się w końcu i do mnie. - to do 44. roku mieliśmy informacje... ale ty się, nie denerwuj, nie denerwuj!... wszyscy byli żywi i żona pensję otrzymywała regularnie, lecz potem nasz kontakt, niestety, się urwał. Słyszeliśmy tylko, że twoja Lidusia wraz z synem i mamą ewakuowała się z Leningradu, i wszystko było dobrze. Jak wrócisz do siebie, może, daj Bóg, wszystkich swoich w domu zastaniesz całych i zdrowych...

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media