Author | |
Genre | horror / thriller |
Form | article / essay |
Date added | 2020-11-16 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1493 |
„Kiedyś podobnego rodzaju działania były utożsamiane z homoseksualizmem, dopiero stosunkowo niedawno wyodrębniono pedofilę. W obecnej chwili każdy, kto ma złość na kościół a jest w potrzebie kasy, to może sobie przywołać taką lub inną traumę nawet sprzed ponad jakichś -dziestu lat. Molestowanie bowiem stało się modne. Przedtem wrabiano w to rodziców [zwłaszcza ojców] teraz księży. Z czegoś rozmaite giertychoPOdobne papugi muszą przecież żyć.”
napisałam niedawno na jednym z portali literacko-publicystycznych.
Efekt czytelników? Żaden, znaczy trafiłam w punkt. Niemniej, podkreślona wyżej kwestia nie jest niczym nowym, tylko że żył jeszcze wówczas „santo subito” Ojciec Św. Jan Paweł podejmujący
w 2000 roku decyzję o nominacji amerykańskiego hierarchy na arcybiskupa Waszyngtonu i równocześnie nie dysponujący żadnym dowodem jego przewinień.
W tej sytuacji Jan Paweł II dał wiarę dostojnikowi, który cieszył się wielkim szacunkiem w Stanach Zjednoczonych. Być może na decyzji papieża zaważyły też wydarzenia, do jakich doszło siedem lat wcześniej.
I tak 11 listopada 1993 roku wszystkie serwisy informacyjne w USA od samego rana prześcigały się o doniesieniach o arcybiskupie archidiecezji Chicago. Telewizja CNN co godzinę emitowała spot zatytułowany „Upadek”, którego negatywnym bohaterem był Joseph Bernardin – pierwszy w historii Kościoła kardynał oskarżony publicznie o wykorzystanie seksualne kleryka. Sprawę zgłosił do prokuratury 34-letni Steven Cook z Filadelfii. Mężczyzna chory na AIDS utrzymywał, iż został zgwałcony przez Bernardina – ówczesnego biskupa w Cincinnati.
Od samego rana pod rezydencją arcybiskupa Nowego Jorku zaczęły gromadzić się wozy transmisyjne. Reporterzy i kamerzyści czekali na wyjście kardynała, który zatrzymał się tam u swojego dobrego znajomego – kardynała Johna O’Connora, aby wygłosić na uniwersytecie Columbia wykład poświęcony mistyce Thomasa Mertona.
Początkowo kardynał nie chciał z mediami rozmawiać; przekonany przez doradców wyszedł do dziennikarzy gdzie zasypywany gradem pytań niezmiennie zaprzeczał stawianym mu zarzutom, lecz mało kto mu uwierzył.
Rozprawa przed sądem w Cincinnati przyciągnęła uwagę wielu mediów amerykańskich; szybko się jednak okazało, że akt oskarżenia nie miał potwierdzenia w rzeczywistości. 28 lutego 1994 roku Steven Cook oficjalnie wycofał zarzuty, przy okazji dodając, że chciał w ten sposób wymusić na archidiecezji Chicago odszkodowanie w wysokości 10 milionów $.
Kardynał wybaczył oszczercy. Odwiedzał później chorego Cooka, a przed jego śmiercią we wrześniu 1995 roku wyspowiadał go i udzielił rozgrzeszenia, celebrował w jego intencji Mszę pogrzebową.
Sam purpurat bardzo przeżył fałszywe oskarżenie, Pod wpływem tych doświadczeń zachorował na raka i umarł w listopadzie 1996 roku w wieku 68 lat, poinformował redaktor Grzegorz Górny w:
https://wpolityce.pl/kosciol/526637-zapomniana-historia-kardynala-oskarzonego-o-molestowanie.
A u nas, w Krakowie? Też było sensacyjnie, gdy został zamordowany pierwszy Dyrektor Krakowskiego Caritasu Ksiądz Stanisław Pawłowski. Później dołączyły się do podobnych enuncjacji Tylawa czy św. Brygida, jak również mniej lub bardziej rozdmuchane historie, reportaże, filmy, rewelacje.
„Olśnienie” [moje] przyszło podczas przedpołudniowego Różańca: uderzenie w osobę Świętego Papieża ma nie tylko podważyć wiarygodność kanonizowanego Jana Pawła, bo w lutym 2020 rozpoczęto dyskredytowanie krakowskiego Biskupa. O co? A jakżeby - o molestowanie.
Molestowanie? Kogo? Prawie już kobiety, a zresztą co ona sama robiła w mieszkaniu Duchownego oraz kto ją do tego Biskupa wysyłał? I czy przypadkiem Ksiądz Biskup jako mężczyzna tej „dziewuchobabie” aby się nie (s)podobał?
Uspokoiło [może pozornie] z Biskupem, to teraz nowa OFIARA - Ksiądz Kardynał. I doprawdy – dla mnie przynajmniej wielce jest podejrzana – stale oraz wciąż pojawiająca niczym upiór – ta postać permanentnie skonfliktowanego z krakowskim Kościołem Duchownego ormiańskiego obrządku.
Powrócę do uprzednio zasygnalizowanego „olśnienia”: oto każda / każdy z wykorzystanych przez zboczeńców w sutannach wręcz z masochistycznym upodobaniem opowiada o perwersjach swoich oprawców. A przecież trauma każe raczej zapominać o przeżytych koszmarach?
Wrócę też do zapowiedzianej w tytule „metody salami”. Jestem bowiem głęboko przekonana, niemal pewna, iż niebawem te już trzęsące i gubiące ruchome szczęki dziadki zaczną opowiadać o własnych straszliwych doznaniach w zamierzchłych czasach, gdy byli ministrantami, kiedy nosiło się chorągwie oraz feretrony, śpiewało w parafialnych chórach, zanosiło katechetom do sprawdzenia zeszyty z religii.
Dla nich bowiem nieistotne, że ich tzw. krzywdziciele dawno po Drugiej Stronie, pozostał nadal Kościół. Kościół-instytucja, który – ni mniej, ni więcej – siedzi sobie na złocie, więc niech buli odszkodowania jak temu, któremu Il Papa Francesco obcałowywał plugawą łapę. Zwłaszcza w dobie mocno poobcinanych ubeckich emerytur.
Że od razu ruszyło! Zob.:
https://www.publixo.com/text/0/t/36752/title/O_Geni_z_Milika
tak iż nawet nie potrzeba senesu :-D
Symboliczna bowiem - oczywiście "pyzata" - "Genia", akurat z przypadkiem swojego domniemanego alter ego, czyli skromnej b_d_c nie ma nic wspólnego.
Gdyż ta rzekomo teraz broniąca "księży pedofili" autorka powyższego tekstu w swoich dziecięco-młodzieńczych latach chodziła na katechezę z przymusu i wyłącznie z powodów, co mogłoby powiedzieć na jej zachowanie otoczenie? Bowiem sama, kiedy tylko mogła, to z religii się urywała, zamiast na niedzielną Mszę św. chodziła na spacer, otrzymane od Mamy 2 zł na ofiarę przeznaczała na lody, nie miała zeszytu do religii...
Swoistego rodzaju nawrócenie przyszło - z niejakim wahaniem - po maturze; uczęszczanie do kościoła wynikało nie tyle z zadeklarowanej pobożności, ile opozycji wobec przewodniej partyji. Ale zarówno ona jak jej nadal żyjące i mające się nieźle okołorówieśniczki nigdy w tym czasie nie spotkały się z seksualnym molestowaniem przez duchownych, co nie znaczy, iż podobnych grzechów, czyli relacji damsko-męskich nie było. Były: u dorosłych oraz z dorosłymi.
Dlatego pisząc o tym na podstawie wieloletnich obserwacji, mogę wraz z innymi stwierdzić z całym przekonaniem, że szkalowanie KK to akcja długofalowa, perfidnie zaplanowana i konsekwentnie (po)prowadzona.
"janko (autor), 2 godz. temu (13:29)
Absolutnie nie rozumiem, dlaczego jedna z użytkowniczek w autokomentarzu próbuje tłumaczyć, że ten limeryk to nie o niej. A czy ja sugerowałem, ze to o niej? Po co więc ta wiwisekcja?"
Każdy czyta po swojemu, bo takie jest prawo czytelnika :-D Szczególnie w tekstach aluzyjnych. "Wiwisekcja" z autoprezentacją nie posiada w tym przypadku niczego wspólnego :-D Ot,zwykłe sobie skojarzenia podczas lektury nazywanego limerykiem, "eines Furzes", ponieważ autorka powyższego tekstu ani nie ma na imię "Genia" [!] ani nie pochodzi / mieszka w Miliku :-D
"Uderz w stół..."? i tratatata :-D
ratings: perfect / excellent