Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2020-11-18 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1106 |
Otwarte już to panoptikum *)
Od lat przynajmniej kilku.
Na chama pchamy się bez liku
Pijanych tłumem pośród krzyków.
A w szklanej trumnie czeka
Ni martwa, ani żywa - proch człowieka,
Gdy tłum bluźnierców szumnie -
Tłuszcza obelżywa - już wdziera się,
Klnąc przy tym nierozumnie.
Caryca leży w tak monarszej pozie
W śmierci nagłej mordu grozie,
Czekając łaski z nieba.
Na tiulach piersi jej woskowej
Gad pełznie, po czym kąsa, gdzie mu trzeba.
I ja przyszedłem tutaj - podły, marny,
I sprzedajny - rzucić na nią okiem czarnym,
Na profil jej tak niczym nie skażony,
Na wosk jej piersi obnażonych.
Tu nawet byle lump na Kleopatrę sobie patrzy,
Lecz gdyby grób ten nie był pusty,
Usłyszałbym nie raz, nie dwa i nie trzy
Szept jej tak cichy z prochu usty.
.........................................................
*) panoptikum - muzeum figur woskowych
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
W "Kleopatrze" Błoka - mimo jej tak konkretnego, namacalnego wręcz podtekstu sytuacyjnego:
panoptikum, uliczne tłumy żądnych sensacji zwiedzających, figury woskowe wielkich Wielkich etc., etc.
sama Kleopatra de facto NIE ISTNIEJE, jej tam wcale NIE MA!
Wiedzeni odruchem stada ludzie przyszli oglądać kogoś, kogo nikt na żywe oczy nie widział!
Usłyszałbym ten szept jej z prochu usty!
(patrz przedostatnia strofa)
Nie możesz niczego prawdziwego usłyszeć tam, gdzie jest sam wosk tylko, szelest banknotów i konfabulacja!