Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2020-11-27 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1021 |
Tekst `wsteczny`, pochodzi z moich komentarzy postrzeganej rzeczywistości, które zamieszczałam na fb w kategorii `notatki`. Nie wiem dlaczego, ale dzisiaj stwierdziłam, że znikły z mojego profilu i z mojej strony. Jakimś cudem zachował się jeden z tych tekstów. Publikuję zatem, by nie zniknął z przestrzeni, tak jak `notatki`.
W międzyczasie czekam na odp. FB na złożoną do nich przeze mnie `reklamację`.
* * *
Sytuacja jest świeża, jak gołębie guano, lądujące na łysinach, koafiurach, nakryciach głowy gołębich karmicieli.
Do rzeczy - rzućmy gołąbkom pokoju kaszankę wyborczą (bo kiełbasa to przeżytek, więc w efekcie cywilizacyjnego rozwoju należy tradycyjną karmę wymienić na nową). I konia z rzędem temu, kto nie zaobserwuje, jak nagle zaczną srać po pokoju, kuchni, sypialni... Wystarczy uchylić okno. Mąż pokłóci się z żoną, żona patelnią potraktuje męża, dzieci napyskują... Sąsiedzi, po krótkim okresie sekundowania, dorzucą kilka krótkich i długich... fraz na temat kaszanki, gołębi, dzieci, żony, męża... Upss, partnera i partnerki, dotychczasowego ulubionego sąsiada... Przeniesie się wkrótce cała ta menażeria na ulice, nad którymi stada żarłocznego ptactwa oddadzą to, czym przed chwilą zostały nakarmione....
Ale dość już tej alegorii, bo alegoria to przeżytek literacki. Przejdźmy do naturalistycznego turpizmu, nawiązującego do okoliczności demokratycznych, wolnych, tajnych, etc... wyborów.
Skoro “tajne” (fonetycznie zbliżone do “fajne”), milczałam jak grób w kwestii obstawianych przeze mnie “koni”, “chabet”, czy “starych szkap”; “ogierów”, ewentualnie “klaczy”. I nadal przemilczę, bo... to moja sprawa, kto mi pasi, a kto nie. Nie należę do żadnego sztabu wyborczego, partii, ruchu lub bezruchu i wolna sobie jestem, i tajność wyborcza jest moim przywilejem, którego bronić będę jak niepodległości, by mnie coś nietolerancyjnego nie obfajdało w przypływie sarmackiego zacietrzewienia (choć tu nie o cietrzewiach, a o gołębiach być miało).
Nikt mi tu, jako istocie wolnej, nie wzbroni obserwacji i refleksji gołębiej rzeczywistości, w której w szczytowej fazie wysoko rozwiniętej, deklarowanej wolności i demokracji, nie zabroni myśleć samodzielnie i analizować istoty pięciu szczytnych cech wyborów. Ominę łukiem indoktrynacje i groźby gównianych bomb, ciskanych za karę, za korzystanie z przywileju niepokorności wobec bruzdy podziału narodu na dwa zwalczające się obozy, walczące o kruszyny kaszanki, na wzór alegorycznych, sympatycznych gołąbków, które co i rusz mają ochotę gruchnąć... adwersarza w czerep, albo między oczy, w imię mniemanej wizji demokracji, śród okrzyków “peace and love, rodacy!”, bo “zgoda buduje, zwłaszcza ta zgoda ze mną i tylko ze mną”.
Na tym etapie mojej notatki pojawiły się już gołębie, cietrzewie... a tymczasem na daszku, który widzę z balkonu, przysiadły kawki i wrony. I jakby na coś czekały... jak sępy, których nie uświadczysz w naszej rodzimej menażerii?
*Lipiec 2020
ratings: perfect / excellent
Wszyscy wiemy z własnych codziennych doświadczeń, że świat ludzi jest dużo pojemniejszy niż "my-orły" i "wy-gołębie" na kaszanę łase.
S/kup/ianie się na jednych z pominięciem wszystkich pozostałych (a wachlarz cały ten ptasi/nieptasi jest nie bichromatyczny, jako się rzekło, a bajecznie kolorowy) - to patent na szybkie zmarszczki, refluks i zajadłe zajady.
Antynomia orły - gołębie w przyrodzie sprawdza się od milleniów jako ODWIECZNY REMIS bez szans na czyjekolwiek definitywne zwycięstwo. W interesie samych orłów jest to, by gołębie prze-trwa-ły!
Tekst z potrójnym dnem mieni się znaczeniami jak oszlifowany najstaranniej diament.
Ps. Sępy należą do rodziny jastrzębiowatych, a tych w rodzimej menażerii na pęczki (patrz końcowa konkluzja)
w czasie kampanii wyborczej, kiedy 3 liczących się kandydatów na prezydenta Niepodległej Najjaśniejszej w czasie pandemii do ostatka walczyło łeb w łeb o głosy nas-zwykłych szarych wróbli