Go to commentsCzekanie na możność
Text 96 of 107 from volume: Moje wiersze
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2021-03-04
Linguistic correctness
Text quality
Views841

Narodziny gwiazdy:


Oprócz udziwnień i westchnień

nic nie potrafię.

Nawet ptak na gałęzi

drwi ze mnie.

Nie uchwycę chwili

ciągle ucieka jak spłoszona gazela

za sprawą farbowanych wkładów długopisów.

( w epitafium można jako komparatysta )


Labirynty romansów:


Z dołka najlepiej wyjść drogą okrężną

przez firmament.

O wszystkim decyduje drobiazg.

Złamane kruche życie motyla

szybuje w wieczność

na stubarwnych skrzydłach

jego piegi na wygarbowanej skórze bledną.

( Żywioły i anioły czekają na instrukcje )


Wizualna reklama:


Wchodzi do galerii obrotowymi drzwiami.

Chybotliwy płomień świecy

rujnuje poprzedni horyzont.

Marsza weselnego nie będzie

wypływa inwentarz cieni.

Za przezroczystą szybą

jedynie cudowny litoral.

Pomiędzy stwierdzeniem a sekretem

istnieje prawdziwa historia.

( Proszę wliczyć to w koszta )


Potrafię tylko wyłuskiwać słowa stare i młode z kontekstu, jak też mówić i pisać nawiasem.


  Contents of volume
Comments (5)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
To dobrze. Dziękuję
avatar
Wszystko pięknie, ale ta wygarbowana skóra motyla...
avatar
Pulsar. Lubię pana. Nie po złości to mówię. Więc niech mnie pan dobrze wysłucha. Prędzej ryba piła przetnie kable w tramwaju, w którym podróżuje pomnik ze spiżu z wymalowanym uśmiechem, niż komuś się uda wygarbować skórę motylowi.
avatar
Widziałem na basenie u faceta na plecach wytatuowanego kolorowego motyla.
avatar
Hmmm... Nawiasem mówiąc, nie do końca pojęłam, co autor ma na myśli, ale że mam bujną wyobraźnię, stworzyłam sobie z jego słów własne obrazy... i wydały mi się bardzo piękne. ;)
Dzięki, Pulsar!
Też kiedyś widziałam motyla na plecach, ale u babki, i tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. :)
© 2010-2016 by Creative Media