Author | |
Genre | adventure |
Form | prose |
Date added | 2021-04-10 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 945 |
Porucznik West przyglądał się temu z pewnej odległości. Rozłożył sztalugi, malował pędzlem. Przepiękny widok przelewał na płótno. Ujął go wszakże ruch surfera.
Surfer unosił się jakby we mgle. Jego postać przylgnęła do płótna, zanim jeszcze udało się dokładnie określić otoczenie - szarości wody, błękity i refleksy słońca.
Szarik odnalazł znajomą postać. Podbiegł do Westa i zamerdał ogonem.
- Witaj Szarik. Gdzie jest twój pan? - odezwał się West wycierając pędzel o fartuch.
Janek przechadzał się brzegiem morza. Samotny, zamyślony. Może nawet nieco osowiały - tak się właśnie czuł od czasu, gdy zrzucił mundur. Teraz nosił na sobie coś w rodzaju białej szaty, którą utkała mu Marusia. W orientalne wzory, w ordery z muszel, utkany niby z mgły.
- Ryby - dumał. Jak się łowi ryby?
ratings: perfect / excellent
"Wznoszę toast za deszcz. Marchewka wzeszła."
Arcydzieło, są w życiu momenty tak odświeżające jak twoje teksy.
Proszę o następny odcinek o deszczu, co leje, może nawet nieprzyzwoicie. :)
Musiałabyś obejrzeć, żeby zrozumieć kontekst. To żart.