Author | |
Genre | adventure |
Form | prose |
Date added | 2021-04-25 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 972 |
Nagle obudziła się kukułka. Drzwiczki w zegarze się otwarły i wyskoczyła.
- Ku ku, ku ku, ku ku!
Merle przebudził się. Spojrzał sennymi oczyma i dostrzegł Grigorija. Ziewnął.
- Wiedziałem, że tutaj w końcu dotrzecie. Nie mam zamiaru wam przeszkadzać. Niech tylko front przeskoczy, jadę do swojej freulein.
- Mamy trochę czasu. Nasz czołg uległ awarii. A mówiąc wprost, wasza artyleria urwała mu... jakby to powiedzieć. No, to co się obraca, i do czego przyczepiona jest lufa.
- Acha. No trudno. Jakoś się pomieścimy - powiedział kapitan. Spędził sporo czasu na froncie wschodnim toteż porozumiewali się po rosyjsku.
- Wielu was?
- Nieee. Tylko załoga czołgu. Ja - mechanik - tu wskazał kciukiem na siebie - nasz komandir, i jeszcze dwóch.
- W takim razie zapraszam na obiad - Merle wstał, przeciągnął się.
Sakaszwili przyglądał mu się, jak wkładał uniform. Nagle dostrzegł jakąś postać siedzącą w kącie.
- A to kto? - zapytał zdumiony.
- Zaczarowany ołówek. Schwytaliśmy ją jak pisała po ścianach. Chyba nienormalna. Myślała że pisze wiersze.
- Ale dlaczego ona taka dziwna - Saakaszwili nie mógł wyjść ze zdumienia. Obszedł ją dookoła.
- Dziw nad dziwami - gwizdnął.
- Nie bój się - roześmiał się kapitan. Odebrałem jej zaczarowany ołówek i zamknąłem w sejfie. Jak się wojna skońćzy to zabiorę ją na wieś. Będzie pasać gęsi.
- Wiele nie zje - ocenił ją rzeczowo mechanik.
Gdy wychodzili spojrzał na nią jeszcze raz. Postać zadrżała. Schowała głowę w ramionach.
- Nie ucieknie?
- Nie ma sensu jej wiązać. Ona pilnuje samej siebie. Ma strasznie narypane w głowie.
ratings: very good / excellent
Jakoś niespecjalnie przychodzi mi przyjmowanie rad. Ale to o trzech literkach dość obrazowo powiedziane. Może zapamiętam. W każdym razie jeśli mnie przyłapiesz na tym jeszcze raz, możesz mnie nazwać dziadem. Ale nie knurem. A z resztą, to nie ma żadnego znaczenia. Przecież to tylko zabawa.
Nie nazwę Cię dziadem, ani tym bardziej knurem, jednak wskażę Ci błąd ortograficzny w Twoim komentarzu. Zresztą ten błąd już Ci kiedyś wskazywałem (a nie "z resztą") jak napisałeś wyżej. Natomiast z resztą wydaną w sklepie to możesz sobie robić, co chcesz.
Pytasz, jak to jest z tym ha, ha oraz cha,cha. Rzecz jest prosta. Jeżeli jest to śmiech, piszesz cha, cha. Jeżeli jest mruknięcie lub chrząknięcie, piszesz ha, ha.
Możesz mnie nazwać dziadem, gdybym się za bardzo czepiał. U nas tak się mówi na rzepy, co występują wśród roślinności, i się czepiają. Zresztą, bycie dziadem nie jest dla mnie obraźliwe. Kiedyś chodziły dziady po wsiach i uważano ich za posłańców mądrości.
Jeśli translator mnie w komentarzach nie podkreśla, zakładam że wszystko jest w porządku. Twoja postawa jest dla mnie zagadkowa, lecz każdy ma swój świat i prawo, żeby go według własnego uznania porządkować.