Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2021-04-28 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 900 |
Irygatyk
przelać się przez świat, przeciec na wskroś!
— krople tuszu strzyknięte z pióra na naboje
rozchodzą się, kłaczą, wirują w wodzie.
niebieska wełna wrasta w przezroczystą.
nie dać się zwieść złudnemu wrażeniu
że zostawi się tu cośkolwiek, ani tym bardziej
- zabierze stąd (taaa! do głębszej pustki, niż
tu jest? bez żartów!).
trzeba być sprężystym, przeciskać się
między lekko uchylonymi drzwiami do kuchni
(od lat nikt tam nie zaglądał,
jedzenie utleniło się, nawet poczciwą
pleśń rozwiał gęsty, nieco ospały wiatr;
z komponentów, jakie się uchowały
można co najwyżej upiec ciasto żwirowe,
zrobić tort z badyli i eternitu).
hedonizm? raczej kompletna, jakże urocza
destrukcja. wyrywanie zakładek z terminarzy.
śmiech z tych, którym wydaje się, że
jeśli wystarczająco długo będą pozostawać
nieruchomo w jednej pozycji
— ich twarz będzie jak rozgrzana znakownica
odbije się w powietrzu, wypali się
na jego powierzchni
i zostaną. choćby w takiej formie.
jako półcienie.
wygładzanie świata: myśl o jego bezsensie.
porządkowanie kształtów: linie proste
nakładające się na horyzont. całe pudła
kanciastych znaków.
piękna i dojrzała pewność, że ma się skrzydła,
potrafi się latać. to nic, że wyłącznie w dół.
Hapaksant
impresyjka napisana podczas pobytu. ale nie tam.
wiecie, jak wyglądam od środka? w sensie:
w głębi duszy, w której istnienie nie wierzę
bo od dwa tysiące pierwszego jestem ateistą?
depresyjka, kurz w kształcie człowieka
siedzący przy stole, z nosem w papierzyskach.
patrzę na tę postać imaginacyjną.
z gęby — pospolity gnój! zaraz — co on robi?
próbuje coś stworzyć. krople oleistego potu
występują na czoło. błaźni się z każdym słowem,
to oczywiste. wygląda teraz jak typowy wsiur,
Bolek Stichaniet, ewentualnie:
patoyoutuber kierowany prostacką
chęcią zarobku za wszelką cenę,
potrzebą zaistnienia. ale — z czym do ludzi?
jeszcze bardziej się ubydlić ? żaden problem.
— proszę: kolejna zwrotka.
bociany, pochylone, człapią dostojnie za bronami,
pod płotem leży maska
starego ursusa `sześćdziesiątki`
wygląda jak odcięty, koński łeb.
ślepe reflektory patrzą w niezaorane niebo.
i coś kwitnie raz w życiu, przez moment
o — już zwiędło. zakończył się nieudany
eksperyment. pozostały półtony. półtusze.
kilogramy surowych wersów.
...no, tak to mniej więcej wygląda.
sielanka, kwiatki wyrastające na pryzmie obornika.
karlenie.
no, dosyć tych spowieści.
teraz trzeba umyć pryszcze, pieprzyki i zakola
przejechać wodą z mydłem po skórze
pod którą rozrastają się tanie tribale.
otrząchnąć się. zabić zapach. obiecać sobie
że więcej się tam nie zajrzy. no, przynajmniej
nie w tym roku.
ratings: perfect / excellent
Jedynymi nieśmiertelnikami są mikroby oraz polipy i drożdże /które rozmnażają się przez podział/, i dla których nie ma pojęcia "dziedziczenia", "dziadków" "rodziców" czy "dzieci" i "wnuków", więc śmierć dla nich w ogóle nie istnieje, bo jako samoreplikujące się organizmy żyją od zawsze
zarówno tego w ogóle, jak i też "mojego", jednostkowego.
Ale co jest dla nas lepsze:
- w ogóle nigdy nigdzie nie żyć??
- czy może dostąpić tego rzadkiego cudu i zaszczytu i jednak żyć, poznając wszelkie blaski i cienie żywota swojego?? /Amen/
Po zbilansowaniu wszystkich swoich "za" i "przeciw" widzisz, że twoje istnienie /jakie straszne by nie było/ - to bezcenna DLA CIEBIE szansa!
(patrz przedostatnie wersy dyptyku)