Go to commentsNowa kura
Text 52 of 255 from volume: Arcydzieło
Author
Genrecommon life
Formblank verse
Date added2021-05-18
Linguistic correctness
Text quality
Views901

Kura wstała wcześnie rano

Z jakąś werwą niesłychaną

Otrzepała swoje pióra

Grzebień - taka jej natura

Ze snu wybudzając ciało

O tym pisał nawet Mao

Trzeba trzepać snu resztkami

Bo inaczej z nurakami

Wejdzie w dzionek się marudząc

Albo snując się i nudząc

A jak jeszcze kto ma pióra

Pisze, choć to nie matura

Różne rzeczy niestworzone

Jeśli jeszcze ktoś ma żonę

No to wtedy jest pół biedy

Jej sceduje swoje wedy


Nasza kura niezamężna

Chciała kiedyś wyjść za węża

Lecz pomyłkę obaczyła

Pod ołtarzem zaznaczyła

Wąż jest jadowity przecie

A poznała węża w necie

- Musi przyjąć sakramenta

Zniknął szybko wąż w odmętach

Zaraz rzucił się do rzeki

Wzięła kura potem leki

Nawet owsa nieco zjadła

Do miłości chęć opadła

Jeszcze dodam moi mili

Nie czekając ani chwili

Że przed ślubem wąż jej nie tknął

Owszem, gdzieś tam łeb swój wetknął

Lecz dziewicą pozostała

Ma zasady kura mała


Dziś gospodarz coś ogłosił

O uwagę wszystkich prosił

Świnkom dolał więcej jadła

Tak, by atmosfera spadła

Bo czuć było już napięcie

Krowa, bo dostała wzdęcie

Wreszcie z gazów uwolniona

Już spokojna - oto żona

Moi państwo, idealna

Ładna, schludna i jowialna

Lecz nie o tym miałem prawić

Muszę jednak fajkę nabić


Pyknął fajkę autor wiersza

Już nadciąga fraza pierwsza

Już opisał z grubsza kurę

I dopisał drugą turę

Teraz mowa gospodarza

Coś mu mówi - nie powtarzaj

Bo gospodarz dzisiaj pierwszy

Jest do układania wierszy

I poezją opętany

Tak przedstawił program zgrany

Że się objawiła tęcza

Nad zagrodą i we wnętrzach

Całe stado poruszone

Koń za osła bierze żonę

Czy za żonę bierze osła

To nieważne, byle wzrosła

Tu wydajność i rozrody

Będą mnożyć ziemi płody

Armie wzrosłe w Nowym Ładzie

Wyląduje wnet na ladzie

Kilo schabu po pół centa

O sto procent wzrośnie renta

Kogut ma piać od wpół czwartej

A w kulturze - viva arte!

Ruszyć ma produkcja płótna

Od Chicago aż do Kutna

Ma malować swe obrazy

W chwale, w glorii, pan Damazy

Tęcza aż do Lipek sięga

Kolorowa, długa wstęga

Tylko przypiąć ją wypada

Garniturów już gromada

Do orderów się wychyla

Jawa czy to sen, bo chwila

Jest podniosłą nadzwyczajnie

Kura gdacze - ale fajnie












  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Nie czekając ani chwili,
Pióra kurze nastroszyli
I falangą w świat pobiegli
Ci, co w tym bieganiu biegli.
© 2010-2016 by Creative Media