Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2021-05-21 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 929 |
GAZETY
Do podjęcia tego kroku skłoniły mnie dwa czynniki: chciałem uporządkować półkę ze zbiorami bezdebitowych wydawnictw i chęć napisania eseju o socjologu Pęczaku, a do tego potrzebowałem cytatów z jego tekstów. Przeczesałem swoje zbiory, wyselekcjonawałem te, które gotów byłem oddać Bibliotece Wojewódzkiej w Kielcach, by uzyskać dostęp do ich zasobów.
Przy okazji pożyczania książek zajrzałem do czytelni czasopism. Chciałbym oddać czasopisma pozostające w mych prywatnych zbiorach, oznajmiłem. Grymas na twarzy pani, z którą rozmawiam. Ee, no może, niech pan przyniesie, może coś przyda się jako dublety. Ale raczej nie jesteśmy zainteresowani. Nie brzmiało to zachęcająco. Mimo to przygotowałem pakiet. Na półce zrobiło się luźniej, a zarazem ja nie pozbywałem się swoich „białych kruków”. Używając bibliotecznej terminologii raczej oddawałem swoje dublety, z wyjątkami oczywiście.
Dziś już nie pamiętam pełnej listy. Co do pewnych pozycji mam jednak pewność. Dostali chyba wszystkie numery „Gazety Ulicznej” – takiej ulotkowej historii świętokrzyskiej, kolportowanej w kilku miastach województwa. Dostali 7 z 8 numerów „Wypierda”, komiksowego zina wydawanego przez znanego w Kielcach Roberta – on na jakimś konwencie komiksowym w Łodzi dostał za to nagrodę, za zina, bo tam sporo było pirackich emisji, więc nie mógł startować w jakiejś wyższej kategorii. Prawie cały pierwszy rocznik „Obywatela” ( dziś obywatel wychodzi jako „Nowy Obywatel”, a Remik Okraska mnie już nie lubi, nie odpowiada na emile – wiem, to ja coś zrobiłem nie tak jak oczekiwał, ale nie wytłumaczył na starcie o co chodzi). Dałem wiele numerów „Lokomotywy Bez Nóg”. Kilka numerów „Liberation”. „Maśrutacza Kieleckiego”. I „Paprzycę Kielecką”. To pewne jest.
Zaniosłem ten pakiet przy okazji kolejnej wizyty w Bibliotece Wojewódzkiej do czytelni czasopism. I ta pani, która dwa tygodnie wcześniej tak sceptycznie, tym razem, gdy wyjąłem te papiery – ja sam, po jej wcześniejszym nastawieniu, sam sceptyczny byłem – zaprezentowała ukomiksowaną wersję reakcji: łoł, trzeci obieg!!!! Starałem się być powściągliwy, spokojny, z dala od reakcji typu: a widzisz? Ale w środku myślałem sobie, z nieuniknioną pogardą: nigdy żeś, babo, nie spotkała się z takimi wydawnictwami? To czego was na tym bibliotekarstwie uczą? Pruciania po kioskach z gazetami? Patrzenia na tych co to ISSN i ISBN tylko mają?
Pożyczam książki w Wojewódzkiej Bibliotece, więc kontakt do mnie mają. Dwa, trzy dni potem zadzwoniła do mnie kierowniczka z biblioteki z podziękowaniem i zapewnieniem, ze to co przyniosłem, zostanie zdigitalizowane i będzie ogólnie dostępne w sieci. No niechta. Nie weryfikowałem tej jej deklaracji, nie sprawdzałem, ale znajomi mówią, że część tej kolekcji dostępna jest.
Ale ja tam poszedłem, by dostać się do ich zbiorów, a konkretnie do tygodnika „W służbie narodu”, a w nim do tekstów socjologa Pęczaka, specjalisty od subkultur na służbie SB, pojawiającego się w mediach w czasach rządów koalicji partii oszustów i rodziny na cudzym, jako specjalisty od socjologii. Biblioteka Wojewódzka w Kielcach akurat tego periodyku nie posiada, a nawet nie jest świadoma tego, że takowy w latach ’80 się ukazywał. Może to też bezdebitowy periodyk to był?
ratings: very good / very good
ratings: perfect / excellent
A co z naszą edukacją i wy/kształceniem?
To samo: uczą tego, co ma d z i s i a j wzięcie.
No chyba, że mowa o tajnych kompletach, gdzie treści nauczania są kompletnie niezależne od panującego krwawego dyktatu