Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2021-07-20 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 674 |
W tym czasie, gdy Oliwka zatopiła się w rozmyślaniach o ojcu, jej matka zdążyła wrócić już z zapasem różnych alkoholi na najbliższe dni. Oliwka, jako nieletnia, na szczęście nie musiała znosić spojrzeń sprzedawcy, który patrzy na nią z wyrzutem, jak to ona wódą rujnuje sobie życie. Matka tego problemu nie ma. Bo nawet, gdy ten sam kasjer po raz kolejny na nią spogląda, to pewnie myśli:
- Z takim wyglądem też bym się upijał.
I tak, jak córeczka była matce do tej pory nadzwyczaj potrzebna, tak teraz ta jej latorośl nagle stała się nieomal zbędną częścią wyposażenia tego mieszkania. Nie zważając więc na nic Daria z butelką w ręku zamknęła się w drugim pokoju i popijając trunek z gwinta, chlipała przy tym dość głośno. Lepiej jej było w towarzystwie lustra niż Oliwki. Te udawane szlochania porzuconej kobiety mogły nawet i wzruszać postronnych obserwatorów. Jednak na Oliwce nie wywierały żadnego współczucia. Krzyki matki dobywające się zza drzwi o tym że swoje najlepsze lata oddała okropnemu draniowi były kolejnym wymysłem mającym zwielokrotnić tylko ten efekt porzucenia jej. Bo przecież było zupełnie inaczej. Mogła spokojnie odejść z tego domu już dawno i nikt by jej nie opłakiwał. Została żoną z powodu ciąży i matką, bo Oliwka miała połączyć ją z mężem. Stało się jednak inaczej. Podobnie jak i u Marii, uczucia, które miały przyjść z czasem, nie nadeszły. Przez co oboje z mężem męczyli się w tym związku, patrząc z nienawiścią na siebie i z wyraźnym wyrzutem na córkę, która nie spełniła ich oczekiwań. I tak trwali ze sobą przez całe lata, bo mimo, regularnego pieprzenia się, miłości tym u siebie nie wywołali. I tak w tej atmosferze wzajemnej nienawiści dorastała niekochana Oliwka, patrząc jak jej stary co jakiś czas urywał się na dziwki a matka coraz częściej sięgała do butelki. Wyzwolenie dla obojga nadeszło dopiero niedawno a nastąpiło właśnie wraz z opuszczeniem domu przez ojca. Teraz tylko Oliwka została stała się dla nich problemem. Przydzielona z racji swojej niepełnoletności którejś z rodzicielskich stron, wniesie wraz z sobą niepokój. Stanowi przecież zagrożenie dla ich odrębnych przyszłości. Bez niej obojgu jest o wiele lepiej.
- Wychodzę. – Krzyknęła wreszcie Oliwka, która miała już dość tego cyrku.
- I dobrze. – Pomyślała matka.
Dlatego, aby córka nie zmieniła zdania i nie została jednak w domu na dłużej, Daria udawała śpiącą, przez co Oliwka nie usłyszała żadnego komentarza do swoich słów i żegnana była martwą ciszą. Matka miała już swoją butelkę wybawicielkę i teraz to z nią tylko chciała się dzielić swoimi problemami. A, przy tych zwierzeniach, córka była już zbędna. Tym bardziej, że nie chciała być przez córkę osądzana a na współczucie Oliwki liczyć nie mogła. Tak więc, nie otwierając drzwi, sama sobie kiwnęła głową za odchodzącym dzieckiem, po czym zaczęła mocować się z nakrętką drugiej butelki.
Jej córka już tego nie widziała.
- Jednak wróciłam. Mogę.
- Jeszcze pytasz? Zawsze możesz.
- Nie mam kasy. Matka mi przeszkodziła.
- Nie ważne. Muszę ci opowiedzieć, co mi się przydarzyło.
Oliwka słuchała w zamyśleniu.
- A to popapraniec. Że też tacy istnieją. I jak tu wytrzymać bez prochów. Przez takich wszystkiego się odechciewa. Żonę olewa, synowi nawet ciebie by sprzedał a sam pewnie już szuka następnej do bzykania. Tacy do myślenia nie używają głowy. Ścierwa. I niby ci współczuł. Żaden facet nie jest nas wart. Dobrze, że mamy siebie. A swoją drogą, jak na pierwszy raz to niezbyt namiętnie opowiadasz mi o tym swoim rozprawiczeniu.
- Bo przecież nic nadzwyczajnego się przecież nie stało. Dzięki tobie dziewicą przecież nie byłam.
- Ale zawsze to przecież dla ciebie coś nowego. No wiesz facet. Ma sprzęt i praktykę. A ty mówisz o wszystkim tak zwyczajnie.
- A co czujesz się zdradzona? I chcesz żebym krzyczała, że od teraz tylko on a nie ty. Głupolu. Jasne, że wolę ciebie w naszym łóżeczku niż jakiegoś samca. I to jeszcze takiego tępego na umyśle. Te matoły są nam potrzebne, bo chociaż ja jeszcze swoją matkę mogę trochę skubać, to ta twoja, ciebie by obrała z każdego grosza. Mówię ci, zostań z ojcem. Ma na swoją dziwkę to i tobie zawsze coś odpali. I to choćby ze wstydu, że posuwa taką młodą suczkę, bo to tak, jakby ciebie grzmocił. Obrzydlistwo. Za innych się nie wstydzę, ale za twojego starego tak. A tak sobie obiecywałam aby nikogo nie oceniać.
- A myśl sobie o nim co chcesz. Za mnie i za siebie. Na nic innego nie zasłużył. Dobrze, że chociaż nie wciska mi, że się w niej zabujał. Zachciało mu się młodej dupy i tyle. Muszę się jej kiedyś tej Michaliny spytać, czy jej chociaż dogadza, czy daje mu się pieprzyć tylko dla forsy. Pewnie nawet sama nie wie co mądrzejszego z tym swoim zasranym życiem ma zrobić.
- A to, że nawiał od matki, nawet i rozumiem. Ale, że i o mnie tak łatwo zapomniał, tego dziadowi darować nie mogę. A, że tak jest to wiem na pewno. Bo odkąd się wyprowadził, nawet się do mnie nie odezwał, choćby i w sądzie. Może i nie byłam nigdy jego ukochaną córeczką, ale jestem jeszcze prawie dzieckiem. A on, wyrzucił mnie ze swojej pamięci i traktuje jak psa. Ty masz chociaż lepiej, bo swojego ojca nawet nie poznałaś.
- Oliwko, już dosyć tego roztkliwiania się. Przytulaj mnie natychmiast, bo i do ciebie stracę cierpliwość. Po takim facecie, jakiego miałam, lepiej mnie nie wkurwiaj. Bo może być z nami źle.
Obie, tym razem zupełnie nie nawalone dawały z siebie wszystko. Okazało się, że rozkosz tak doznawana ma też swoje walory. Widziały siebie jako anielsko piękne dupy i dlatego tak diabelsko silnie siebie pożądały. I mogły to robić całymi godzinami.
- Już jestem. – Poinformowała Maję wchodząca właśnie do jej pokoju matka.
- A co, już śpicie? – Zapytała i nie czekając odpowiedzi schowała się w swoim pokoju. - Dziwna ta jej córka. Mogła ją przecież przyłapać z chłopakiem. Ale nie, ona woli Oliwkę. Pewnie plotkują o wszystkim. Siksy jedne. Uczą się dobrze, to powinny czasem gdzieś wyjść. Ale nie. Wolą siedzieć w domu. A, prawda. Wszystko pozamykane. To gdzie mają się teraz podziać. Za młode na chorowanie, to i się nie włóczą po mieście. Ona sama, z tej obawy o zdrowie nie przytula swojej córki, to i one pewnie też się w ten sposób chronią przed tym wirusem. A na chłopaków to obie dziewczyny mają jeszcze czas. Chociaż ona w ich wieku taka ostrożna nie była. I dobrze. Inaczej by nawet córki nie miała, bo później nagle poczuła chęć do nauki i to już jej zostało. A, gdy ją porzucił ojciec Mai, to innego nie chciała i wolała rozwój swojej kariery od tego obrzydliwego seksu i ciągłego obmacywania jej. Oby tylko jej córka aż taka niedotykalska nie była, bo uzna to za jakiś genetyczny defekt i uzna że to ma po Marii. Wystarczy, że jest inteligentna i już więcej podobieństw do swojej matki mieć nie musi.
- Ona tak zawsze?
- Dobrze, że chociaż nas zauważyła. Nieraz nawet do mnie nie wejdzie. A tego, czy brałam, czy leżę uchlana nawet się nie domyśla. Pewnie, wszystko co robię i tak jej wisi. Mnie na jej widok też na czułości nie bierze. Mijamy się tylko i aby poczuć, że jesteśmy rodziną, żadnych więcej gestów nie już potrzebujemy. Znieczuliła mnie skutecznie i teraz na jej widok wysypki nie dostaję. Na szczęcie, gdy wciągnę sobie działkę, to jest mi już zupełnie obojętna. Nieraz to myślę sobie nawet, że to z jej powodu zaczęłam ćpać.
- Cześć dziewczyny, Czy wy nigdy nie śpicie?
Rano, kolejny raz matka Mai urządza popisówę. Chce przy Oliwce pokazać, że jest taka troskliwa.
- A nie spytasz, dlaczego jesteśmy we dwie?
- A to ważne? Pewnie się lubicie.
- A może coś więcej?
- Też kiedyś podkochiwałam się w koleżance z klasy.
- A rżnęłaś się z nią?
- Może lepiej się nie wyrażaj! To nie wypada.
- A to aż taka różnica. To co, bzyknęłaś ją choć raz? Teraz już lepiej?
- Aż taka odważna nie byłam.
- A ja Oliwkę bzykam codziennie.
- Może to i lepiej. I bezpieczniej.
- Nie dociera do ciebie, co robimy w tym wyrku, czy już ostatecznie ci na mózg padało?
- Nie odzywaj się tak do matki. Nie tego cię uczyłam.
- Pieprzenia się też nie a umiem to robić. Prawda kochanie?
Oliwka nie bardzo wie. Potwierdzić, czy parsknąć śmiechem. Ta matka Mai jest rzeczywiście dziwolągiem. Zamiast wywalić ją teraz z domu, to wdaje się z córką w dyskusje. A ta ją wkurwia ma maksa. I nic. Ze stoickim spokojem daje się wrolować w temat, który zupełnie jej nie leży.
- To już lecę. Bawcie się dobrze.
Obie patrzą na siebie jak osłupiałe. Matka Mai, dopiero co dowiedziała się, że jej córka jest lesbą i spokojnie życzy im miłego dnia. Niektóre inne rodzicielki drą się bardziej na swoje pociechy z bardziej błahych powodów a ta nie. Wymyśliła na poczekaniu historię o swoich ciągotach do jakiejś cipy i omal obie kochanki nie przytuliła do siebie. Może jak jej powiedzą, że kurwią się za szmal, to rzeczywiście tak się stanie. Aż je korci powiedzieć, że także ćpają. A jeśli i po tym nie trafi jej szlag, to ich ukrywanie prawdy o sobie nie ma sensu. Bo Maja jej wisi i powiewa. Nic już gorszego tej dziewczyny w życiu nie spotka. Ciekawe, jak na takie sensacje zareaguje zza swojej butelki matka Oliwki. Jeśli w ogóle zrozumie o czym do niej mówią. Ale, czy to warto sprawdzać? Może lepiej od takich rodzicielek wiać, gdzie pieprz rośnie. Albo i dalej.
Kolejny dzień i kolejne dokształcanie. No, tym razem chodzi o szkołę. Inne rzeczy już znają. Siedzą więc jak zwykle u Mai i każda z osobna spowiada się przed swoim monitorem. Takie tam zdalne nauczanie. W chwilach wolnych, trzymają się za ręce lub całują. Trochę zajadają. Swoich działek nie wzięły. Bo, jaki mają one sens w ciągu dnia. Po nich będą się czuły jak na majówce. A wtedy przyjdzie rzeczywistość i zdepcze te ich łąkowe kwiaty, które po prochach widują. Przeskok nawet wieczorami jest zawsze zbyt bolesny a co dopiero teraz.
Powrót do realiów życia jest podobny do rzucenia się w przepaść i gwałtownego przypieprzenia o grunt z tą jednak różnicą, że po takiej próbie samobójczej nie musisz już wstawać a tu trzeba się jeszcze z tej gleby podnieść. A że kiedyś to może im się nie udać, dlatego wolą się budzić do życia nocą, bo gdy to nie wyjdzie, to rano będą już sztywne. Takie to właśnie atrakcje zgotował im los i ich starzy. A one tylko poddały się tej presji.
Mimo wielu obiekcji Oliwki, po skończonych wykładach, wystrojone jak dziwki idą na spotkanie z Darią. Przecież, nieraz nawet przy braku jakiegoś większego sensu obie lubią jednak sprawdzić, czy się nie mylą.
Aby więc matka Oliwki nie mogła tłumaczyć się, że nie zrozumiała aluzji, już w progu łapią się za ręce i przytulają.
- Ale się kochamy. – Rzucają na przynętę.
- Ja was też.
I lekko jeszcze wstawiona kobieta rzuca się na nie i mierzwi im włosy, jakby były małymi dziewczynkami. One odsuwają się od niej i jej obmacywania.
- Jesteśmy lesbami. – Walą już prosto z mostu, aby im się nie wywinęła.
- Gorsze rzeczy widziałam.
Słyszą i nie wierzą. Czy w ich rodzinach chroniczna głupota matek to norma? Czy bycie lesbą, to też normalka?
- I nie dziwisz się? – Pyta raz jeszcze Oliwka.
- Mamy córeczko ważniejsze sprawy, niż to twoje chwilowe zauroczenie Mają. Musimy dzisiaj iść na kolejną rozprawę. Chyba na trzeźwo nie dam rady.
Skończyła swój durny tekst i rozdygotana podaje córce wezwanie. A ona, nawet nie czytając zawartego tam tekstu, dopytuje dalej:
- Ważniejsze, niż to, że obie z Mają codziennie się pieprzymy? I to cię nie przeraża?
- To co mam zrobić? Zabronić wam tego? Czy powiedzieć tylko, że brzydko się bawicie?
- Po prostu spytać, dlaczego tak się stało?
- To, dlaczego tak się stało?
- Już lepiej się zamilknij, bo mózg ci się zupełnie zlasował. A zamiast wódy, chcesz może działkę?
- A masz taką?
Wybiegają na ulicę.
- Następna wariatka – myślą obie – może nawet jeszcze gorsza od matki Mai. Jej strach, że może właśnie już dzisiaj Oliwka zamieszka u niej na stałe, jest ważniejszy od całego życia córki. A to pytanie o prochy? Stara upadła niżej niż obie myślały. Za tę jej głupotę, Oliwka powie w sądzie, że to właśnie z nią chce być do swojej pełnoletności, bo tylko matka pomoże jej wyjść z nałogu. Te słowa na pewno zołzę pokręcą a jej córka będzie się dobrze bawiła, patrząc, jak ta próbuje się wymigać od odpowiedzialności. Nim więc zapadnie decyzja Daria przeżyje koszmar.
Na rozprawie zjawiły się nieco przed czasem. Jeszcze w domu, obie wzięły po działce i teraz, na chwilę przed rozprawą, są już lekko przymulone. A Oliwce, która dla większego efektu zmierzwiła sobie włosy, rozmazała makijaż i rozpięła bluzkę, udało się znakomicie osiągnąć wygląd nawalonej dziwki. I tak, obie lekko chwiejąc się na nogach, na wezwanie weszły do sali rozpraw. Siedzący nieco dalej ojciec Oliwki, który ośmielił się pokazać tutaj ze swoją dziwką, podążył za nimi także. Jego utrzymanka pozostała na korytarzu.
- Rozpoczynam posiedzenie sądu, w sprawie o ustanowienie opieki nad nieletnią Oliwią.
Po wnikliwym rozpoznaniu argumentów obu stron w czasie godzinnej rozprawy wysoki sąd uznał, że dla dobra dziecka, Oliwka ma zostać u ojca, gdyż jej matka ma na nią zgubny wpływ. Córce przydzielono kuratora, który ma nadzorować postępy kuracji odwykowej. A matka, będzie mogła domagać się praw do Oliwki dopiero, gdy dostarczy zaświadczenie o zakończeniu leczenia a na razie nie ma prawa do widywania córki. I tak, ponieważ z prochami obie nieco przesadziły, to dla ich dobra zostały na jakiś czas rozdzielone.
Oberwało się więc całej trojce. Oliwka zarobiła przydziałową niańkę, matka obowiązkowe leczenie a ojciec uzyskał prawo do opieki nad niechcianą córką. A, że jeszcze widok byłej żony i ich córki dobił go ostatecznie, to wychodząc przed gmach sądu, wymamrotał tylko:
- Przyjdź do nas dopiero jutro. Muszę mieć przecież czas aby nieco ochłonąć.