Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2021-07-21 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 666 |
Z tego wszystkiego Oliwka już nawet nie wie, czy ma się cieszyć czy martwić. Chciała tylko dopiec matce a wylądowała u swojego starego i jego pindzi.
- Sama tak się pizdusiu załatwiłaś. Kto ci kazał się tak naprać? Przez to przywalili ci opiekę. A, że będziesz u ojca to nawet i lepiej. Zarobisz więcej hajcu i dzięki temu zaoszczędzisz na swojej dupie a na dodatek będziesz mogła ujarzmić tę jego tępą sukę. Z tego wszystkiego będziesz miała tylko radochy, że aż mnie zazdrość skręca.
- To sama idź do niego.
- Dwóch nie wygrzmoci. Za chudy w jajach. A tak ciebie przecież nie tknie a płacić będzie musiał. A, że nie dasz mu nawet polizać tego swojego 500+, to będzie miał cię taką, jakiej boi się najbardziej.
- A, co mam zrobić, gdy nie pozwoli mi wyłazić z domu, żebym się nie puszczała?
- A nic głupolu. Żeby mieć trochę czasu dla swojej suki, to jeszcze sam będzie ciebie na powietrze wypchał,. Na co mu twój widok. Przez te wszystkie lata, wystarczająco się na ciebie napatrzył. Gdyby było inaczej, to nawiewając od swojej starej, zabrałby i ciebie.
- Ty umiesz człowieka pocieszyć! I na co ja komu?
- Mnie do pieprzenia cipo. I to ci wystarczy. I powinnaś się tym rajcować, bo bycie ze mną, to nie byle gratka. No jak, pocieszona?
- No bardziej. Ty chociaż chcesz na mnie patrzeć. A inni tylko się mnie pozbywają. Czuję się przy nich jak wybzykana dziwka.
- I dobrze, bo to prawie prawda, więc co tak dziewczyno biadolisz?. Tobie nie trzeba klatki a wolności. Tylko wtedy będziesz mogła ćpać ile chcesz i facetom dawać dupy, nie z przymusu, tylko dla odrobiny hajcu i adrenaliny. A to z pewnością polubisz. Zresztą na twój słodki ryjek i powabny tyłeczek nawet ja sama się nabieram. Będziemy razem i nikt się do nas nie przypieprzy.
- Fajnie to wymyśliłaś.
- Bo chcę żebyś zrozumiała, że ze mną nic ci nie grozi. Nawet, ta dupa twojego starego nie może się przy nim czuć się tak pewnie, jak ty przy mnie bo on w każdej chwili może ją zamienić na inną małolatę a ja aż taką burą suką nie jestem i masz mnie na zawsze. Ona wszędzie za nim łazi, bo pilnuje by gdzieś jej się nie urwał ty możesz być pewna mojej wierności. I tak, jak Michalinie nie udało się uwięzić twojego ojca w swojej szparze, tak ty zrobiłaś to ze mną ostatecznie i na amen. Ta pindzia niech się cieszy, że może się pieprzyć w kulturalnych warunkach i na dodatek ma jeszcze gdzie spać.
- A wiesz, że i mnie do ciebie to samo wabi. Pieprzenie i chata. Nawet teraz.
- Bo prochy cię już noszą. Bez nich ździro taka wylewna nie jesteś. Ja zresztą też. Takie z nas pojebane pindzie.
- To co, śpisz dzisiaj u mnie?
- No a gdzie? Ojciec na dzisiaj mnie nie chciał a do matki nie pójdę, Obie byśmy się chyba zatłukły. A ty i twoja stara mnie nie przepędzicie. Ty, bo ci mnie zależy, a ona, bo nas obie olewa.
- A to się z ciebie zdziro porobił gromadzki psycholog, ale dobrze kombinujesz. Chcę cię mieć przy sobie, bo się sprawdzasz, bo cię znam i jestem zbyt leniwa na szukanie dla siebie innej pindzi.
- Straszysz mnie?
- Raczej pocieszam. Bo i ty masz wolność wyboru. Przecież cię za dupę przy sobie nie trzymam a nie urywasz się. Nie zmuszam do pieprzenia się ze mną a to robisz, możesz znaleźć sobie inną a wolisz mnie. To chyba już obie wpadłyśmy w swoje sidła. A, że nie jesteśmy zbyt uczuciowe i lubimy konkrety, to chyba dobrze?
- Ale czasem możesz mi powiedzieć coś miłego.
- Więc jednak. Fajna z ciebie dupa. Wystarczy?
- Wprost oszaleję po takim wyznaniu. Z ciebie też niezła szprycha. Wystarczy?
- Ano ba. Jak cholera.
- Idziemy się popluskać?
- Obowiązkowo, przecież wylądujesz w moim wyrku a ja nie lubię brudasów.
Zawsze lubiły być razem pod prysznicem. Te wzajemne masaże gąbkami, delikatny dotyk rąk i mokre pocałunki. Wszystko to bardzo je stymulowało do dalszych działań i kiedy podniecenie sięgało zenitu, wyskakiwały szybko i nawet się nie wycierając, kładły natychmiast. Dzisiaj jest tak samo.
Przez długie minuty całują się namiętnie a gdy na chwilę tracą oddech, w czasie tego odpoczynku, z zadowoleniem wpatrują się w swoje nagie ciała. Mają klasę i szyk. Dziwki są w zasadzie obleśne. A one przeciwnie, są delikatne, piękne i słodkie. Pachną nutą delikatnego cynamonu i w swoich niewinnie dziewczęcych buziach, dostrzegają kuszący czar pożądania. Od tego widoku, aż im się kręci w głowach. Rzadko mają czas na takie przyjemności. Zwykle dorywają się do siebie jak wygłodniale suki do żarcia i prawi natychmiast pieprzą. Ale dzisiaj jest inaczej. Delikatne dotyki, powolne pocałunki i pieszczoty na różne sposoby. Żadnych sprzętów, tylko one dwie. Jakby nic już poza nimi nie było. Dłonie delikatnie wciskające się w różne zakamarki i języki jeszcze delikatniej muskające ich ciała. I żadnego pośpiechu. Nic je przecież nie goni. Niczego nie muszą udawać. Każdy jęk jest prawdziwy. Każdy głęboki oddech świadczy tylko o rozkoszy. W końcu drżą, bo wreszcie czują, że się spełniają.
Maja już wie. Tego wszystkiego przy facetach nie zaznają. Przy nich, aby dobrze w swojej roli dobrze wypaść, muszą udawać. A z sobą mogą być naturalne. Bo się wzajemnie spełniają. Bo naprawdę jest im razem znakomicie. A wszystko to bez szmalu i oszukiwania i bez strachu. Bez myślenia, że kiedyś jakiś facet którąś z nich autentycznie podnieci i poczują się przez to zdradzone przez swoją kobiecą naturę. Na razie więc tym się nie przestraszają. Jeśli bowiem tak się kiedyś zdarzy, to i tak będą wolały siebie niż mrzonki związków mieszanych.
Teraz, po wystarczająco długim czasie, aby ostatecznie nacieszyć się sobą, zdyszane ale spełnione do bólu kończą wreszcie i znowu lądują się pod prysznicem.
- Ale jest z ciebie wspaniała dupa. – Szepcze Oliwka, myjąc plecy Mai gąbką.
- Inaczej byś mnie nigdy nie dostrzegła. Z takim wyglądem jak twój, gorszej byś do siebie nie dopuściła.
- O i tu cię mam. Jeśli się postarasz, to wyłazi z ciebie niezła wielbicielka prawdziwego piękna.
- A z ciebie zarozumiała sunia.
- I to w sobie kochamy.
Zasypiając, Maja wspomina ich pierwsze wspólne chwile jeszcze w podstawówce. Już wtedy się podziwiały i chociaż trochę wtedy jeszcze platonicznie, jednak już gorąco do siebie tęskniły, bo przecież w tamtych dniach między nimi bardzo mocno zaiskrzyło. I wystarczył do tego jeden uścisk dłoni i przytulas na powitanie a już obie czuły, jak rozkoszny dreszcz przeszywa ich ciała a ich usta stają się suche. Dopiero po pierwszym pocałunku, ich wargi przestawały domagać się nawilżenia. Wtedy były tym jeszcze zawstydzone, chciały się rozłączyć, lecz zamiast tego zaciskały swoje dłonie w jeszcze silniejszym uścisku. Rozłączał je dopiero dzwonek na lekcje i konieczność zajęcia w klasie dość od siebie odległych miejsc. A i to postarały się zmienić. Nie minął nawet i tydzień, gdy już zawsze siadały obok siebie. I chociaż nie od razu potrafiły rozmawiać ze sobą o wszystkim, to swoją bliskość już znakomicie rozumiały. Tylko problemy rodzinne jeszcze długo pozostały dla nich tematem tabu. Znacznie szybciej poznały siebie, niż przyznały się do swoich nieszczęść. Obu, mimo powalającej urody nie interesowali rówieśnicy i zupełnie już męscy i nieźle napakowani szkolni idole. Gdy były już w nowej budzie, to już od razu całe liceum szumiało o ich niedostępności i wyniosłości. Nie dementowały tego, bo w ten sposób mogły bezkarnie przebywać blisko siebie, nie narażone na plotki o ich dziwnym wzajemnym sentymencie. Pewnie kiedyś, ktoś by je przyuważył całujące się namiętnie, lecz zaczęły się kłopoty z covidem i szkołę zamknięto. Odtąd tylko sporadycznie, ludzie z ich klasy komunikowali się ze sobą. Przez tak krótki okres czasu, nikt się z nikim nie zaprzyjaźnił, ani też nie poczuł antypatii. Po prostu zostali nieznajomymi, których właściwie nic nie łączy. Zupełnie inaczej było z Mają i Oliwką. Obie szczęśliwe, że mimo tylko kilku wspólnych miesięcy spędzonych w murach szkolnych, udało się im dokładniej poznać, zaprzyjaźnić a nawet w sobie zakochać, to teraz zniszczyć tego nie chciały. Przylgnęły do siebie i już się nie rozeszły. Każdą wolną chwilę spędzały razem. A, że właściwie innych zajęć prócz nauki nie miały, to były ze sobą non stop. Powoli też przyznawały się do swoich kłopotów rodzinnych i związanych z tym rozterek. A, że nie radziły sobie prawie zupełnie z tymi problemami, to po raz pierwszy i Oliwka poznała działanie marihuany. Po jej zażyciu obu dziewczynom puściły wszystkie hamulce. I tak lekko naćpane wylądowały w łóżku Mai. Odtąd nie wstydziły się swoich ciał swoich problemów i tego, że dla zdobycia kasy przez jakiś czas muszą stać się prawdziwymi dziwkami. I chociaż przedtem, inaczej jak większość ich rówieśnic, nie bzykały się dla szpanu i sportu, tak teraz z konieczności zdobywania szmalu muszą przeskoczyć nie jeden etap swojej edukacji seksualnej i chociaż robią to dla przyjemności, lądują w łóżkach rożnych amatorów ich ciał.
- Czy zauważyłaś, że ćpam coraz mniej. W końcu odzwyczaję się od bzykania. I nie wiem co gorsze. Świat na żywca, czy lądowanie tylko w twoich objęciach?
- Przecież możesz pieprzyć się z facetami tylko dla radochy.
- Tak bez forsy?
- Z forsą głupia. Bez niej byś frajdy nie miała. Ciebie, oprócz mnie, porywa do życia tylko hajc. Już masz taki zdzirowaty charakter i nic tego nie zmieni. Ja chyba też mam podobnie.
- Ty jesteś jeszcze gorsza. To ja tobie płacę, bo przynoszę tutaj każdy zarobiony grosz.
- Przecież to dla nas obu.
- Wiem szmato. Tak tylko żartowałam. Nie chcę abyś w czymś była ode mnie lepsza. Jak już mamy siedzieć w bagnie, to obie ubabrane jednakowo tym błockiem.
- To jak? Myślisz, że wszystko co robimy, to aż takie dno? Nie dołuj nas, bo się porzygam ze strachu.
- A jak nazwiesz to nasze kurwienie się, prochy, wódę i wredne charaktery.
- Milutka jesteś, i pewnie jeszcze myślisz, że wszystkie dziwki są święte.
- Milsza będę, gdy powiem, że wszystkie święte są dziwkami.
- I tego się trzymajmy.
- Amen zołzo.
-A , zauważyłaś, że moja matka dzisiaj nawet do nas nie wpadła? Już dawno wróciła i udaje zapracowaną.
- Bo nas nie lubi. Zburzyłyśmy ten jej świętoszkowaty świat, lub dalej nas olewa.
I rzeczywiście. Oliwka miała rację. Matka Mai nie bardzo chciała znowu wdawać się w dyskusję z córką a jeszcze mniej z Oliwką. Jak dla niej, obie miały zbyt cięte języki i nie wiedziała jak się przed nimi bronić. A tak, dziewczyn nie widzi, nie słyszy i jest przez to spokojniejsza. A niech same walczą o siebie. Jeśli polegną to ich sprawa. Są dorosłe. No prawie dorosłe. Ale to wszystko jest i tak tylko sprawką nomenklatury. Przed wojną szesnastolatki były uznawane za pełnoletnie. A, że teraz jest inaczej, to nie jej wina. A zresztą niech wszystkiego spróbują. Prawo i tak już im zabrało dwa lata z ich kobiecości. Ona nie ma zamiaru córce zabierać niczego.
Któregoś wieczoru dziewczyny chociaż jeszcze rozpromienione swoim podnieceniem, nie czekając jednak na to aż wszystko co piękne ostatecznie z nich wyparuje i nim uda im się zasnąć, postanowiły porozmawiać o swoich pokręconych rodzinach, którzy po prostu nie sprawdzili się zupełnie. Bo chociaż mają jeszcze wobec swoich córek jeszcze tak wiele zobowiązań, to wolą je porzucić. Nazwali to swobodą, wychowaniem bezstresowym i poszanowaniem odrębności powołanych do życia istot. Takim pieprzeniem, skutecznie zagłuszali swoje wyrzuty sumienia i inne targające nimi uczucia. Wolą przecież swój spokój, niż ciągłe problemy wychowawcze. Bo, jeśli dziecko odbiega od wymarzonego schematu, to łatwiej jest się pozbyć bachora niż swojej wizji. A, że i przy tym, jako rodzice, trochę poszli po bandzie, to chyba nic nie szkodzi, bo córki nie narzekają i nawet im ten brak ingerencji w życie zupełnie pasuje. A, że uczą się dobrze, to po co gmerać w ich życiach.
Zasnęły dopiero nad ranem. Matka, która niby przypadkiem do nich zajrzała, zobaczyła jak słodko w siebie wtulone spokojnie oddychają i mruczą coś przez sen. A przez to, że nic na sobie nie miały, to wyglądały jak małe aniołki z książeczek dla dzieci.
- Śliczne te moje złośnice. Może i dobrze, że są razem.
Rozczulona tym widokiem, opuściła dziewczyny, aby dalej w spokoju przemyśleć tę nową dla niej sytuację. Bo tak naprawdę, mogła się przerazić, gdyby zobaczyła Maję z chłopakiem. Przecież jest ona jeszcze za młoda na taki prawdziwy seks. A takie tam dziewczęce pieszczoty niczym nie grożą i na nie jest za wcześnie. Chociaż nauczą się obie czułości.
Tak przy butelce koniaku, szczęśliwa matka Mai wzruszała się radością córki. Nadal siedząc we fotelu, coraz bardziej wstawiona, pieprzyła te swoje farmazony o wyższości dawania sobie dupy miedzy dziewczynami nad robieniem tego samego w układzie mieszanym. Nim utuliła się wreszcie do snu, była już święcie przekonana, że nic lepszego jej córka wymyślić nie mogła i musi ją za taki wybór zacząć doceniać i szanować.
Ojciec przywitał Oliwkę tak gorąco, jak tylko on potrafił to zrobić:
- Tylko nie zadzieraj z Michaliną, bo nic ci nie zrobiła.
- A ty ze mną, bo mogę ci coś zrobić.
- Jak się odzywasz do ojca?
- Tak, jak ty do córki.
Po tej wymianie grzeczności wpuścił ją za próg. Jego Michasia, wyszła właśnie spod prysznica i tępym wzrokiem patrzyła na Oliwkę.
- No cześć. – Przywitała ją wreszcie.
- No to mnie macie. Cieszysz się z tego tak samo mocno, jak mój tatuś. Michalina nie zrozumiała zupełnie aluzji, bo wypaliła:
- Cieszę się tak samo, jak on, bo jego szczęście jest także moim.
Nim Oliwce udało się usiąść przy stole do lekcji i rozłożyć laptop, ani ojca, ani jego pizdusi już nie było. Żadnego tam:
- Może coś zjesz lub napijesz, rozgość się. – Nie usłyszała.
- A pieprzę was oboje. A z tobą suko jeszcze się policzę. – Pomyślała i ze słodkim uśmiechem usiadła na wprost monitora.
– Rzygać się chcę na tę całą sytuację. – Myślała dalej, - ale się nie poddam, nie naćpam, nie dam im pretekstu do pozbycia się mnie i wysłania na odwyk. To nie oni mi, ale ja im rozpieprzę życie.
- Jeszcze tu jesteś? A prawda, szkoły są pozamykane
- A co już ci się znudziłam? Myślałam, że i mnie pokochasz. Lubisz przecież takie małolaty. Nawet mógłbyś mnie tak na szybko przelecieć jak tę swoją Michasię. Tylko mi powiedz, że jestem twoją ukochaną córcią.
- Zamknij ryj, bo ci przypieprzę!
- Bij mnie słodki brutalu. Jesteś taki męski.
- Wypierdalaj!
- Ale wrócę, gdy tylko mnie zechcesz.
Oliwka wyszła. Za takie traktowanie zemści się na ojcu. Nie będzie bydlak się na niej wyżywał i wyrzucał z chałupy.
- Muszę się uspokoić. Masz gdzieś prochy?
- Coś poszło nie tak.
- Tylko posłuchaj.
- Ja pierdolę. To skurwiel. – Tak krótko skomentowała Maja zachowanie ojca Oliwki, gdy ta skończyła wreszcie swoje opowiadanie. – Więcej epitetów już na niego nie wymyślała. Te oddają przecież wszystkie niuanse jego charakteru.
- Niczego nie bierz! Przytul się do mnie. Razem damy sobie radę z tą całą bandą dorosłych gnojków.
Wtulona w Maję Oliwka, po raz pierwszy tak szczerze przy niej płakała. Na razie była bezsilna i nie wiedziała, jak za to chamstwo ojca ma się zemścić. Ale przyrzekła sobie, że coś wymyśli. Jeszcze pożałuje, że ma córkę. Jeszcze pożałuje, że ją jak psa wyrzucił z domu.
- Już więcej nigdzie już cię puszczę. Musisz już na stale zamieszkać tutaj ze mną. Inaczej oni cię zniszczą. Zadzwonimy do kuratora i u niego będziesz odhaczać te swoje wizyty. Nie musi wiedzieć gdzie przebywasz.
- Dobra, tak zrobimy.
Jednak po czasie, Oliwka zastanawia się, jak ma dopiec staremu. Z odległości go przecież nie ścignie. A musi coś zrobić. Tak przecież tego nie zostawi. Na początek, chce przeczołgać tę jego szmatę. Może chociaż to go zaboli. Z nim samym rozliczy się później.
- Załatwię ci i jedno i drugie jednocześnie. Trochę to może potrwa, ale aż zapiszczą z bólu.
- A, jak chcesz to zrobić?
- Sama zobaczysz. Na razie niech cię o to głowa nie boli.
- Już się skręcam z ciekawości.
- Lepiej chodź do łóżka i poskręcaj się przy mnie z podniecenia.
Mimo iż bardzo się starały aby nie ćpać to jednak powoli zaczęło im brakować jakiegoś zioła. Musiały więc skołować na nie kasę. I chociaż całkiem spoko obywały się bez wciągania, to jednak wolały nieco najarane wczuwać się w ten cały tego szajs swojego istnienia. Bo wtedy i ból był mniejszy i łatwiej im było radzić sobie ze wszystkim. A, że za coś musiały towar nabywać, to niezbyt z siebie dumne ze sposobu jego zdobywania chciały jak najszybciej mieć to już wszystko za sobą. Dlatego każdego wieczora wyskakiwały do parku lub na deptak i gromadziły sobie gotówkę na zapas.
A, że zbyt długo były zajęte wcześniejszymi przejściami, to już prawie zapomniały, że lubią to swoje ryzyko i dopływ adrenaliny do mózgu. Puszczać się za bardzo nie lubiły, ale jeśli zarabianie na dupie uznać za przygodę, to właśnie jej zaczęło im brakować najbardziej. Lądowały więc z facetami w różnych miejscach, chociaż najczęściej w hotelu i tam sprawdzały na ile je jeszcze stać. Dla żonatych były jak zwykle najlepszym towarem. Nie pytane o wiek nie chwaliły się swoją młodością. Tym bardziej, że dla facetów ryzyko kary za seks z nieletnimi nie było aż tak wielkie a ich obawy związane były raczej tylko z kwestią ceny. A i tak te najmłodsze, chociaż w rankingach powinny się znaleźć na najwyższych miejscach to jednak właśnie one są najtańsze. Smarkule pójdą za szmal na byle kieckę, lub jakiś droższy kosmetyk. Maja i Oliwka aż tak nisko się nie ceniły i uważały się za kosztowniejsze a one teraz są kosztowniejsze. Mają klasę, wiedzą co robią i umieją dopasować się do różnych potrzeb. Są po prostu w szczytowej formie. Gdyby nie ta covidowa rzeczywistość i przesadny strach przed infekcją, niektórych gamoni, to nie musiałyby stać bezczynnie ani minuty. Ale i tak nie jest źle. Tym bardziej, że nie jest to ich jakieś ważne zajęcie a tylko chwilowy sposób na życie, tak aby poczuć, że są samowystarczalne w zdobywaniu prochów.
Faceci nie są im przecież potrzebni do niczego. Liczy się tylko ich kasa. Żadnego z nich nie chcą upolować na stałe, bo do prawdziwego pieprzenia, takiego bez udawania i mocno podniecającego, mają siebie. Dlatego, gdy już na dłuższy czas, zdobędą wystarczającą ilość szmalu, zapomną o tych napalonych dupkach i ich fiutach.
Jednak w tej chwili tylko Oliwka może tak zrobić. Maja, chociaż na brak hajcu już nie narzeka, musi dotrzymać złożonej obietnicy. Przyrzekła przecież Oliwce zemstę na ojcu i słowa dotrzyma. Jest jednak pewien problem. Ten facet, pilnowany przez swoją Michalinę, prawie nie opuszcza domu i nigdzie się nie pokazuje. Będzie musiała go inaczej namierzyć. Kręci się więc wokół jego domu i jeśli go spotka, od razu zaatakuje a potem nie da mu się już wymknąć. Jest pewna, że łatwo się z nim upora i ten zbok załapie się na nią bezproblemowo. Na swoim wyglądzie jeszcze nigdy się nie zawiodła. Nawet w budzie. Belfrzy w różnym wieku, aż się do niej ślinili. I, gdyby nie jej oceny, nieraz by zaliczała na jakimś klasowym biurku któryś z ważnych przedmiotów. Była jednak dla nich niedostępna, mimo iż bardzo się starali, by ją z czegoś oblać. Nie dała się. Teraz ma spokój. Przecież przez internet jej nie wybzykają.
I w końcu udało się. Najprościej jak tylko mogło. Jej niby przypadkowo upuszczona torebka, jego na nią spojrzenie i po sprawie. Był jej. I, gdyby pindzi nie było w domu, już by pod nim leżała. A tak umówili się, że zadzwoni. Czekała.
Oliwka nie chce być gorsza i także dołoży do wspólnej kasy, znaczniejszą sumę. A, że zdobywanie kilku kolejnych dupków na jej iście jeszcze dziewczęce wdzięki zawsze przychodziło równie łatwo, jak Mai nauka, to i ona za niedługo będzie mogła odpocząć od ujeżdżających ją palantów. Podobnie jak jej kumpela jeśli było gdzie, stosowała ten sam numer z miniówką i dodatkowo wabiła jeszcze niewinnymi spojrzeniami i tak już wystarczająco napalonego na nią faceta. Wymiękali natychmiast. Była dla nich anielicą, więc rżnęli ją, aż leciały piórka z jej niewidzialnych skrzydełek. Lubiła ten ich profesjonalizm. Bo skoro sama była dobra w tym co robi i od nich wymagała tego samego. Inaczej szybko kończyli i było po sprawie. Partaczy nikt nie ceni, to i ona robi tak samo, bo nie jest samarytanką i nie pisze się na dopieszczanie nieudaczników. Takie głodne kawałki mogli przecież trenować ze swoimi żonami, a nie obnosić się z nimi po mieście, bo chociaż, z nią pieprzyć się może prawie każdy, lecz nie wszyscy powinni. Wreszcie smartfon rozświetlił się i natarczywie dzwoni. Maja na ten sygnał czekała cierpliwie. Dla Oliwki zrobi teraz z siebie niewinną panienkę z dobrego domu i jak czerwony kapturek da się zjeść temu głodnemu i przerażającemu wilkowi. Bo to, że załapał się na jej pełną niewinność, będzie to dla niego wystarczającą frajdą. A to, że jest kurwą powie mu dopiero na końcu. Na razie niech się jara, że jest taki cudowny.
Od razu wyczuła, że nie ma zbyt wiele czasu, bo od wsadził ją do samochodu i wywiózł do hotelu. Trochę udawała, że to nie wypada, lecz pod wpływem jego osobistego wdzięku, nieco spłoniona, wreszcie się na to zgodziła. Był w siódmym niebie i bardzo z siebie dumy, że tak łatwo udało mu się zwabić małolatę. Zamiast, kawy, czy jakiegoś aromatycznego napoju, postawił na stole butelkę koniaku. Wyraźnie chciał ją na szybko upić, aby stała się łatwiejsza. Pewnie nie miał na nią całej nocy. Nie skomentowała tego pośpiechu i spokojnie zaczęła grać w tę jego dziecinną grę. Po trzeciej kolejce, zaczęła się do niego przymilać, po piątej siedziała mu na kolanach a przed siódmą leżeli już w łóżku. Nim na dobre zaczęli, spytała jeszcze:
- A masz gumkę?
- Obowiązkowo, bo nie chcę ci dziecino zrobić żadnej krzywdy.
Gdy już na dobre zaczął ją pieprzyć, z ciekawości, zaczęła bacznie obserwować te jego wyczyny. Był ojcem Oliwki, więc ją to trochę ciekawiło, czy tak jak jest ogromnym chamem, potrafi też być dobrym kochankiem. Jednak, jako bydlak wypadał znacznie lepiej. W łóżku był co najmniej przeciętny. Nie to więc, tę jego szmatkę przy nim trzymało. I chociaż ta jego niezdarność śmieszyła ją bardzo, postanowiła do końca utrzymać fason. Niech się cieszy, bo to ostatnia dobra rzecz, która mogła go jeszcze przy niej i Oliwce spotkać. Dalej ma już tylko kanał.
Gdy wychodziła, zapytała go o szmal. Odpalił jej pięćset i wtedy zrozumiał, że nie on ją wybzykał a tylko ona jego. Ale, że poza tym był zbyt tępy, to nawet się nie zastanowił, dlaczego tak się stało. Było mu tylko przykro, że nie przeleciał niewinnej cipy i stracił forsę. Ze swoją Michasią miałby to samo i to po kosztach, które i tak na nią ponosi. Nadal nie był jednak świadomy, że nie koniec niespodzianek i jak to jego zasrane życie da mu jeszcze popalić.
Po tym, jak wieczorem, Maja o wszystkim opowiedziała Oliwce, ta nie mogła już się doczekać spotkania z ojcem. Aby tak się jednak stać mogło, musiały obie zagrać z nim w odkrywanego Piotrusia, to wtedy dopiero dojdzie wreszcie do jego pustego łba co tak naprawdę jeszcze stracił.
- Wreszcie odpoczniemy.
- Mnie już też brakuje twojego dotyku.
- To kończymy wypady?
- Jasne. Na razie tak. Aż mi się rzygać chce od tych wszystkich napalonych dupków. A twój stary wprost mnie dobił. Fiut jeden. Od swojej starej nawiał, pindzię oszukuje a ciebie wypieprzył z domu. I jeszcze mu dupy w głowie.
- I znowu osądzasz ludzi a miałaś tego nie robić. – Śmieje się Oliwka. – A pies go srał. Dobrze, że mam ciebie. Obie nie mamy szczęścia do swoich starych. A teraz przekonają się, że oni też nie mają szczęścia do córeczek. A przynajmniej jeden z nich, ten mój popieprzony ojciec.
- Ale fajnie to brzmi: My dziwki, jako miecz opatrzności Bożej.
- Nie mów tak.
- A ci z tym Bogiem nie pasuje?
- Nie mów o nas dziwki, bo jest mi przykro. Pieprzymy się rzadziej niż nie jedna pindzia ze swoim chłopem a kasy tracą na nas mniej niż na swoje stare, czy utrzymanki. Jesteśmy w normie, tylko że nas widać a tamte siedzą w domach. A to jeszcze nie aż takie kurewstwo.
- No świętoszki też z nas żadne. Ale kto dzisiaj jest taki kryształowy. Wszyscy mają coś za uszami. A z tymi dziwkami, to rzeczywiście wyjechałam za ostro. Też mi nas żal. Ale tak nas widzą. Dajesz dupy za hajc, to jesteś szmata, a jak się sprzedałaś chłopu na stałe, to już jesteś lodzio miodzio i spoko niunia.
- Ale mnie zdołowałaś. Chyba sobie walnę działkę. Bez niej chyba się rozlecę.
- Dobra bierzemy obie i szybciutko do wyra. No malutka, siusiu, trawka i bzykanko. Bo chcę cię wreszcie poczuć.
- Ja też zołzo za tobą tęsknię.
Zażyły, weszły pod prysznic i później golutkie wsunęły się pod kołderkę. Po chwili tuliły się na dobre i to tak namiętnie, że nawet nie zauważyły, jak przez chwilę, stojąca w drzwiach matka Mai, zaczęła im się z ciekawością przyglądać. Były rzeczywiście mocno za sobą stęsknione, bo pieściły się i całowały na wszystkie możliwe sposoby. Szukając w sobie ukojenia i pomocy, odreagowywały w ten sposób każdą swoją rozterkę i nieszczęście.
I znowu anielsko piękne i diabelsko kurewskie, pokazywały Bogu, że dokładnie wiedzą po co zostały przez niego stworzone. A, że nauczyły się, jak z tych ofiarowanych im darów mają korzystać, to dobry Stwórca mógł teraz patrzeć na nie i cieszyć się ich pięknem.
Rano wstały radosne i pełne najpiękniejszych wrażeń. Zażyta przez nie działka, pozwoliła im wczoraj na pełne odprężenie a i dzisiaj poczuły powiew ożywczego wyzwolenia. Dlatego, co chwila przesyłając sobie całusy, szykowały się bez obrzydzenia do lekcji. A zaraz po ich skończeniu, wróciły do łóżeczka. Dopiero wieczorem Maja wyszła na spotkanie z przygodą. Czekała ją wizyta u ojca swojej dziewczyny.
Zadzwoniła. W drzwiach przywitała ją Michalina.
- Cześć, jest Oliwka?
- Ona tu nie mieszka.
Z pokoju wyszedł ojciec.
- A, o co chodzi? – Spytał i zaczął przyglądać się Mai.
- To ty? Co tutaj robisz?
- Oj! Co za niespodzianka? Chciałam odwiedzić przyjaciółkę, a trafiłam na ciebie. Muszę Oliwce opowiedzieć, że pieprzyłam się z jej ojcem. Dziewczyna ucieszy się, że poleciałam po rodzinie. – Odparła, lekko się uśmiechając.
Zdziałało. On spurpurowiał a jego pindzia o mało nie zeszła na zawał. Aby jednak jeszcze ją podkręcić spytała:
- Z tobą w łóżku jest też taki wymagający. Dobrze, że trenowałam gimnastykę i mało mnie co obrzydza, bo inaczej bym nie dała rady.
Oboje powaliło zupełnie. On, nawet jej nie wyrzucił z domu, lecz bezsilnie opadł na fotel a pizdusia szlochała.
- Wszystko załatwione. – Pomyślała wychodząc.
- Miłego dnia! – Dodała już na głos.
- Spierdalaj. – Zasyczał i znowu opadł z formy.
Gdy Maja zdawała relację ze swojego wieczornego spaceru obie raz jeszcze bawiły się znakomicie. W ten cudowny sposób załatwiły sukinsyna na amen a i Michalinie też nieźle się oberwało. Jeśli po tym wszystkim oboje jakoś się pozbierają to będzie cud.
- Myślę, że dla niego to prawie gleba. A jakby ktoś dowiedział się jeszcze, że pieprzył małolatę, to katafalk.
- A, jeśli po tym wszystkim ta jego głupia dupa od niego nie nawieje, to jest gorszą kurwą od nas.