Go to commentsGrudzień
Text 3 of 9 from volume: Dziennik z pandemii
Author
Genrebiography & memoirs
Formprose
Date added2021-07-22
Linguistic correctness
Text quality
Views770

Wtorek, 1 grudnia 2020


Właśnie przed chwilą dowiedziałam się, że nie żyje moja koleżanka. Przegrała walkę z koronawirusem, mimo intensywnego leczenia w szpitalu. Nie potrafię tego ogarnąć myślami, zupełnie nie mieści mi się w głowie. Chorowała, ale nie dla śmierci…

Kiedy odchodziłam na urlop powiedziała, że dobrze robię, bo zdrowie jest najważniejsze. Wiedziała, co mówi. Od lat zmagała się z chorymi stawami, kręgosłupem, ciągle brała leki. Niejedną przerwę poświęciłyśmy na wymianę doświadczeń i to nie tylko tych zawodowych. Rozmawiałyśmy o dzieciach, o rodzinie, o życiu. Była dobrą mamą, babcią i żoną. Dla mnie - niedoścignionym wzorem solidności i dokładności nauczycielskiej. Nie wiem, jak ją pożegnać…


Środa, 2 grudnia 2020


Znów kryzys… Z wiadomego powodu, ale też oczekiwania na wynik rezonansu. Bardzo się boję! Otacza mnie miłość mojej rodziny i bliskich, czuję Bożą opiekę, ale się boję. Muszę być silna i odważna, tego uczy mnie moja choroba.

Napisałam pożegnanie, ale wydaje mi się jakby nie było moje…


Czwartek, 3 grudnia 2020


Ból głowy nie ustępuje… Biorę wszystkie przepisane leki, ale nie ma poprawy. Leczenie zatok nie jest łatwe i trwa długo, ale to żadna pociecha.

Nie wiem, czy dane mi będzie dożyć świąt. Choroba każe mi przewartościować wszystko, co było kiedyś ważne. Jak rodzina. I chcę żyć!


Piątek, 4 grudnia 2020


Jutro odbieram wynik rezonansu. Boję się, że coś wyjdzie nie tak. Ale nie mam na to żadnego wpływu…

Dziś jest pogrzeb Renatki, ale nie dam rady pojechać. Nie jestem w stanie prowadzić samochodu. Pożegnam ją w sercu i w pamięci, i oddam Bogu.


Sobota, 5 grudnia 2020


Wynik jest zły. Muszę diagnozować zmianę w kości ciemieniowej czaszki. Ktoś napisał, że to może być szpiczak! Zaczynam drogę onkologiczną. Nie mam pojęcia, jak sobie z tym poradzę.


Niedziela, 6 grudnia 2020


Żeby mnie chociaż ta głowa przestała boleć…


Poniedziałek, 7 grudnia 2020


Mam już wytyczony szlak. Dzisiaj zaczynam działać. Najpierw badania a jutro konsultacja z onkologiem, którego znalazła moja synowa na Śląsku.

Nie wiem, jak to się skończy, ale chcę coś robić! Mogę liczyć na najbliższą rodzinę i to wystarczy!


Wtorek, 8 grudnia 2020


Na powietrzu czuję się lepiej… Ból jest więc skutkiem niedotlenienia i zatkanych zatok. Tylko to tak długo trwa i jest bardzo bolesne!

Dzisiaj jeszcze ta konsultacja onkologiczna, ale najpierw modlitwa w godzinę miłosierdzia.


Środa, 9 grudnia, 2020


Nie chcę już pisać bólach głowy!

Odzywa się do mnie sporo ludzi, pewnie już wiedzą o mojej chorobie. Mają dobre rady i życzenia, pocieszają, wspierają… Nie czuję się przez to mniej samotna, ale to jest dobre dla mojej psychiki.

Na dziś chciałabym móc przygotować święta, tylko tyle i aż tyle!


Czwartek, 10 grudnia 2020


Pada śnieg. Zrobiło się świątecznie… Sprzątam już drugi dzień, choć to trudne przy moim bólu. Chcę zrobić świąteczną atmosferę wcześniej niż zazwyczaj, bo może przed świętami znajdę się w szpitalu. Onkolog wszystko mi wytłumaczył. Od pierwszego słowa mu zaufałam… Jest niesamowity. Cały czas uśmiechnięty i konkretny. No i kazał mi myśleć pozytywnie.


Piątek, 11 grudnia 2020


Ciągle próbuję coś robić, bo remont łazienki przedłuża się i wszędzie jest mnóstwo kurzu. Jak zwykle najwięcej roboty będzie przed świętami! Chociaż w tym roku nic nie jest przewidywalne…

Możliwe, że doktorowi uda się przyjąć mnie na onkologii w Opolu. Przeszkoda? Ciagle ta sama - pandemia. Dzisiaj ważny jest tylko cowid, reszta chorych się nie liczy!


Sobota, 12 grudnia 2020


Nic nowego…


Niedziela, 13 grudnia 2020


Zastosowany antybiotyk chyba nie działa. Biorę go kilka dni i nie ma poprawy. Momentami jest gorzej! Co robić?


Poniedziałek, 14 grudnia 2020


Świąteczne piosenki w radiu a ja snuję się po domu i zupełnie nie czuję ducha Bożego Narodzenia, który zawsze w tym czasie był już w moim domu.

Miałam dzisiaj jedną z trudniejszych nocy… Ból, ból i ból!!!

Po południu poznam wyniki badań, które zdecydują, czy mam się szykować na batalię ze szpiczakiem. Panie Boże, błagam, pomóż mi!


Wtorek, 15 grudnia 2020


Wyniki są dobre. Wszystkie parametry w normie. Neurolog wyraził opinię, że to raczej nie szpiczak… Teraz szykuję informację dla onkologa. Pewnie trzeba dalej diagnozować tą zmianę. Przeżyłam wczoraj wstrząs. Nie mogłam wyjść z samochodu, żeby odebrać wyniki. Mąż musiał to zrobić za mnie. A ja siedziałam w aucie niedaleko kościoła farnego, modliłam się i płakałam.



Środa, 16 grudnia 2020


Kolejne badania i dobre wyniki. Konsultacja z onkologiem była w podobnym tonie, jak z neurologiem, ale konieczne są następne badania. Czekam jeszcze na immunofiksację. Jeśli będzie dobra, to PET w Opolu, który definitywnie zakończy proces diagnostyczny.

Zupełnie nie czuję atmosfery świąt…


Czwartek, 17 grudnia 2020


Ciągle trwa remont. Czekam, że mąż odpuści kładzenie płytek i będę mogła posprzątać już na czysto. Niestety, decyzja jeszcze zawieszona. Chodzę więc za nim i myję zakurzone podłogi, hektary podług…

Moja głowa trochę odpuściła, ale czuję uciski i zawroty. Chyba doznałam łaski odpoczynku od tego potwornego bólu. Dziękuję Ci, Panie Jezu!


Piątek, 18 grudnia 2020


Chcę dzisiaj iść do spowiedzi. Przygotowałam się, ale nie wiem, czy dam radę wytrzymać w kościele. Nie byłam na mszy już ze trzy miesiące. Biskupi wydali dyspensę, cały czas z niej korzystam. W domu czuję się bezpiecznie, mogę usiąść i położyć się, kiedy tylko zechcę, w kościele mógłby być problem. Najczęściej oglądam transmisję mszy ze Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Ale bardzo chciałabym iść do naszego kościoła, spojrzeć na obraz Pana Jezusa, który patrzy na ludzi oczyma pełnymi spokoju i uwagi.


Sobota, 19 grudnia 2020


Święta tuż, tuż… A mnie ból zwala z nóg. Nie wytrzymuję, płaczę głośno i długo…


Niedziela, 20 grudnia 2020


Nie mogłam dziś towarzyszyć mężowi w podróży na Śląsk do mojej jedynej córki. Tak chciałam się z nią widzieć… Nie wyszło.


Poniedziałek, 21 grudnia 2020


Dziś śledź, karp i porządki… Będziemy mieć nową szafę w garderobie. Kiedy powiedziałam mężowi, że w mojej sytuacji to chyba nie powinnam nic nowego kupować, uznał, że  najwyżej meble posłużą jemu. Grunt to mieć wyczucie chwili…


Wtorek, 22 grudnia 2020


A dziś kapusta postna. Więcej nie dam rady ugotować, bo ból jest nie do wytrzymania!

Naczytałam się o chorobach zatok w internecie i widzę sporo podobieństw do mojego stanu. Tak, wiem internet to żadne źródło wiedzy, ale jeśli czyta się strony poświęcone laryngologii, to chyba można im wierzyć.

Onkolog domaga się wyników, ale będą dopiero jutro! To może przesunąć termin badań w Opolu, ale nic na to nie poradzę.


Środa, 23 grudnia 2020


Przede mną leżą ostatnie wyniki, które mają rozstrzygnąć o istnieniu szpiczaka w mojej głowie. Szczerze mówiąc, jest mi już wszystko jedno, byle ustał ten ból… Myślę, że nie jest przypadkowy, bo zmusił mnie do zdiagnozowania mojego stanu zdrowia, który od kilku lat się pogarszało. To prawda, wiek robi swoje… Ale nie czas jeszcze umierać!

Jeśli to szpiczak, w najlepszym razie mogę przeżyć 6-7 lat.


Czwartek, 24 grudnia 2020


Wigilia, najpiękniejszy dzień w roku, dla mnie też. Ostatnie wyniki wykluczają definitywnie szpiczaka. Onkolog będzie jeszcze konsultował wynik z hematologiem, ale to raczej jest już przesądzone.

W południe znów nasilił się ból głowy. Podejrzewam, że do tego mam problem z kręgosłupem, czyżby następne badania?!

Na wigilii będzie rodzina mojego starszego syna, mimo obostrzeń zdecydowali się przyjechać.


Piątek, 25 grudnia 2020


Tuż po przyjeździe dzieci i wnuków podniosło mi się tak ciśnienie, że musiałam się położyć. Młodszy syn trzymał mnie za rękę i kazał ją ściskać najmocniej, jak potrafię. Pomogło, potem nawet się śmialiśmy… Na koniec postawił mi diagnozę, że kiedy się denerwuję, podnosi się ciśnienie i zwiększa ból głowy. To prawda, szczególnie, gdy towarzyszy mi przekonanie, że czegoś nie będę w stanie zrobić lub zrobię nie tak. Dlatego wigilia była nieudana. Barszcz się ugotował i nie miał koloru, ziemniaki zziębły a karp przysechł. Ale poleżałam sobie przy nowym nawilżaczu powietrza, który podarowały mi dzieci. I dzisiaj czuję się lepiej.

Cieszę się wnukami!


Sobota, 26 grudnia 2020


Jesteśmy wszyscy, cała rodzina. Zapomniałam jeszcze o Mili amstafce, która zalega na dywanie i nie schodzi nikomu z drogi. W domu jest szum i gwar. Trochę mnie to denerwuje, ale wspólne przebywanie to największe szczęście. Wypijemy wino, zjemy ciasta i mięsiwa. Będzie super!


Niedziela, 27 grudnia 2020


Znów jesteśmy sami…


Poniedziałek, 28 grudnia 2020


Chyba jest lepiej! Biorę jeszcze antybiotyk. Mam nadzieję, nie będzie potrzebny ten zabieg na zatoki. Liczę na cud, który zabierze ból.

Póki co zbliża się nowy rok. A w nowym roku szczepienia na covid i powrót normalności.


Wtorek, 29 grudnia 2020


Policzyłam, to już 16 tygodni, jak boli mnie głowa. Biorę dużo leków, wysiada żołądek. Chciałabym żyć jak do tej pory, ale to niemożliwe. Nie robię już żadnych planów, żyję dniem dzisiejszym. Modlę się, proszę o zmianę i czekam na cud. Jestem szczęśliwa, gdy choć trochę mniej boli i coś udaje mi się zrobić.


Środa, 30 grudnia 2020


To nie był udany rok, lepiej żeby minął i nie wracał nawet we wspomnieniach! Trudny, nieprzewidywalny, przykry i nieszczęśliwy.

W nowym roku chcę wrócić do siebie, jak mówił kiedyś ksiądz Pawlukiewicz, do normalności. Chcę jeszcze pracować, chcę jeszcze żyć!


Czwartek, 31 grudnia 2020


Sylwester inny niż zwykle. Nie można wychodzić z domu, zakazane jest gromadzenie się w miejscach publicznych i przemieszczanie się między 19 a 6 rano. Dla nas to żadna przeszkoda, siedzimy w domu, ale dla tych, którzy chcieli się spotkać z bliskimi, to niemożliwe. Restauracje są zamknięte już kilka tygodni, nie pracują hotele, nie ma kin, teatrów. Czekamy…


  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Starość nie radość,
Śmierć nie wesele,
Czy to pandemia,
Święta, niedziele :(

Moja sąsiadka lat 90 od zimy już leży, z domu wcale nie wychodzi. Jej córka lat 60 codziennie do niej przyjeżdża i staruszką matką pięknie się opiekuje, chociaż sama w grudniu ciężko przeszła covid-19 i na cito wymaga rehabilitacji.

Los wszystkich nas srodze doświadcza, i nie ma temu żadnego końca ;(

Ale... jak nasi Ojcowie, Dziady i Przeddziady dajemy radę!!
© 2010-2016 by Creative Media