Author | |
Genre | romance |
Form | prose |
Date added | 2021-08-19 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 804 |
- Marco, wiem jak to brzmi, ale zastanów się dobrze nim odpowiesz. Vittorio zawsze traktował cię jak syna. Jeśli nie ożenisz się z Sophie, cały dorobek jego życia popadnie w ruinę.
Francesca de Castalia siedziała w bawialni na jasnej, pluszowej kanapie patrząc na syna pełna nadziei, że może jednak się zgodzi i uratuje jej przyjaciół od bankructwa.
- I pomyśleć, że to wszystko przez jedną nieudaną inwestycję. - westchnął Marco i włożył rękę do kieszeni starych dżinsów. Drugą dłonią przeciągnął po ciemnych, gęstych włosach. Odwrócił się i wyjrzał, przez sięgające sufitu okno. O tej porze roku,ogród otaczający rodzinną rezydencję przepełniony był fontanną zieleni i kwiatowych barw.
- Dobrze, niech będzie. - odparł wreszcie. Uśmiechnął się, widząc zadowolony wyraz twarzy swojej matki.
- Jesteś wspaniały. - Francesca wstała i mocno chwyciła syna w ramiona. - Pamiętaj, że nie żenisz się naprawdę. To potrwa nie dłużej,niż kilka miesięcy. Dopóki Vittorio nie stanie na nogi. Kiedy wszystko się unormuje, będzie można unieważnić ślub.
Słowa matki nie uspokoiły go jednak. Wciąż miał wątpliwości czy podejmuje dobrą decyzję. Uśmiechnął się jednak niepewnie, po czym bez słowa opuścił salon.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Tego samego popołudnia, Sophie Dante odczytała nową wiadomość, która widniała na ekranie jej laptopa:
Od: Marco_deCastalia@Italy.com
Do: SophieD@Dante.it
Temat: Kontrakt małżeński, warunki przedmałżeńskie.
Sophie,zgodnie z naszą umową, przesyłam swoje warunki i czekam na twojego maila.
Warunek 1: Jakiekolwiek tajemnice, absolutnie wykluczone.
Warunek 2: Udawanie prawdziwego uczucia w obecności moich dziadków.
Warunek 3: Publiczne okazywanie uczuć może okazać się niezbędne, by podtrzymać wizerunek „normalnego`małżeństwa.
Warunek 4: Życie prywatne każdego z nas musi toczyć się odrębnie. Oczywiście w sferze tej prywatnej.
Warunek 5: W trakcie trwania małżeństwa, oboje będziemy wierni przysiędze małżeńskiej.
Warunek 6: Moja rodzina liczy na fuzję z przedsiębiorstwem twojego ojca. Kiedy to nastąpi, kontrakt zostanie rozwiązany.
Mam nadzieję, że się na to zgadzasz.
M.
Sophie westchnęła. Jeszcze raz uważnie przeczytała wiadomość od Marco, po czym dotknęła klawiszy komputera i zaczęła pisać:
Od: SophieD@Dante.it
Do: Marco_deCastalia@Italy.com
Temat: Kontrakt małżeński, warunki przedmałżeńskie.
Oczywiście. Zgadzam się na wszystkie twoje warunki. Teraz moja kolej.
Warunek 1: Żadnego seksu. W związku z tym zdaje się, że będziemy potrzebowali osobnych sypialni. Mam nadzieję, że nie trzeba tego uznawać za oddzielny warunek.
Warunek 2: Chcę własnego pokoju, do własnego, prywatnego użytku, do którego obiecasz, że nie będziesz wchodził.
Warunek 3: Chciałabym,żeby nasze małżeństwo zostało unieważnione, kiedy nadejdzie czas. Moja rodzina nie uznaje rozwodów.
Z mojej strony to byłoby na tyle.
Ciao! Sophie.
Zakończyła swój list i kliknęła „enter` wysyłając go do Marco. Chwilę później rozległ się dźwięk telefonu. Kiedy w słuchawce usłyszała głęboki męski głos trochę się zdziwiła, jak szybko dotarła do niego jej wiadomość.
- Witaj Sophie.
- Witaj Marco.
- Widzę, że dostałaś mojego maila.
- Owszem. - odparła krótko, starając się zachować równie poważny ton co jej rozmówca.
- Twoja lista warunków jest... intrygująca. - dodała.
- Twoja także. - Marco obrzucił uważnym spojrzeniem wydrukowaną stronę, którą trzymał w ręku.
- Warunek, który wpisałeś jako pierwszy szczególnie mnie zaciekawił. - ciągnęła.
- Nie znoszę tajemnic. - powiedział tak stanowczo, że Sophie natychmiast zamilkła.
Słyszał jej oddech w słuchawce. Domyślił się, że dziewczyna szuka właściwej odpowiedzi.
- Wiem, że nie znamy się zbyt dobrze, ale chyba zdajesz sobie sprawę, że żenisz się z kobietą? - odparła po krótkiej ciszy. - Tajemnice i kobiety są nierozłączne jak torebka i wysokie obcasy. - dodała, jakby widziała jak jego brew unosi się w wyrazie zdziwienia.
- Po co chcesz mieć swój własny pokój? - zapytał.
- Chcę pokój zamykany na klucz i gwarancję prywatności. - wyjaśniła, zgrabnie wymigując się od odpowiedzi.
- Tak na to nalegasz, że zaczynam zastanawiać się, co chcesz ukryć i dlaczego?
- Niczego nie staram się ukryć. Wręcz przeciwnie. Mówię o wszystkim otwarcie. To sprawa, w której twoje negocjacje na nic się nie zdadzą.
- Dlaczego? - zapytał ponownie. Miał cichą nadzieję, że może jednak ulegnie i powie mu na co jej ten cholerny pokój.
Uczciwie przyznał się, że nienawidzi tajemnic, a ona już wykorzystuje jego zaufanie. Jednak zamiast odpowiedzi, usłyszał serdeczny śmiech. I wtedy, sam nie wiedział dlaczego, zrobiło mu się ciepło na sercu.
- Mówiłam już. Jestem kobietą. Potrzebuję prywatności.
- Własna sypialnia to za mało?
- Tego co zamierzam robić, nie da się robić w sypialni.
- Trochę mi ulżyło. - mruknął pod nosem.
To dziwne, ale naprawdę tak było. A co jeśli rzeczywiście ona kogoś ma i wcale nie ma zamiaru bawić się z nim uczciwie w to małżeństwo? Odrzucił jednak tę myśl natychmiast, gdy znów się roześmiała. Ten dźwięk sprawił, że Marco zadrżał. Od kiedy zgodził się na ślub z Sophie, próbował wyobrazić sobie jak może wyglądać. Jednak nie potrafił. Może to dlatego, że minęło prawie dwadzieścia lat. Ostatni raz widzieli się na jego ósmych urodzinach. Sophie miała wtedy jakieś cztery latka. Z tamtego okresu pamiętał tylko tyle, że mimo dzielącej ich różnicy wieku, świetnie się razem bawili. Potem Vittorio zabrał swoją rodzinę i wyjechał z Europy więc nie mięli już okazji, by się widywać. Na tą chwilę Marco mógł powiedzieć o swojej przyszłej żonie tylko to, że była prześlicznym dzieckiem i jedynie mógł się domyślać na jak piękną kobietę wyrosła.
- Powiesz mi wreszcie po co ci osobny pokój? - Marco wciąż nie dawał za wygraną.
- Nie.
- I myślisz, że po prostu się zgodzę, bez żadnych wyjaśnień?
- Tak. Myślę, że zaakceptujesz mój warunek, tak jak ja akceptuję twoje.
- A więc mi nie powiesz? Mimo mojego warunku, żebyśmy nie mięli przed sobą żadnych sekretów?
- Przykro mi, Marco.
- Dobrze więc. - uległ wreszcie i zamyślił się przez moment. Czy będzie umiał dotrzymać obietnicy i rzeczywiście nie będzie chciał dowiedzieć się, co ukrywa jego narzeczona?
Po chwili Sophie przerwała ciszę, która między nimi nastała.
- Czy nie przeszkadza ci myśl, że bierzesz ślub z zupełnie obcą osobą? - zapytała. - Nie wiesz jakim jestem człowiekiem.
- To nie jest na zawsze Sophie. - przerwał jej. - Ale pozwoli nam osiągnąć wspólny cel. Oboje przecież chcemy ocalić ten majątek.
- Czyli, krótko mówiąc, bierzemy ślub dla zysku. - westchnęła cicho, ale Marco wyczuł w tym jej niepokój. Przez chwilę miał nawet wrażenie, że chce się wycofać, mimo że ten ślub to jedyna szansa, by ocalić jej rodzinę przed bankructwem. Nie mógł do tego dopuścić.
- Posłuchaj. - powiedział najłagodniej jak tylko potrafił.
- Obiecuję, że nie będziemy małżeństwem ani minuty dłużej, niż to konieczne.
Sophie uśmiechnęła się pod nosem.
- Jak mogłabym odrzucić tak romantyczne oświadczyny? - zapytała lekko. Teraz i na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Nie mam pojęcia. A więc... - zmienił temat. - Kiedy przyjeżdżasz?
- Dzień przed ceremonią. Moja mama i babcia to bystre kobiety. Boję się, że jeśli za wcześnie zobaczą nas razem, mogą nie uwierzyć w tę naszą wersję miłości, która rzekomo spadła na nas jak grom z jasnego nieba.
Mężczyzna w milczeniu przysłuchiwał się każdemu jej słowu.
- Nawet nie wiesz, jak długo musiałam przekonywać matkę na opóźnienie naszego przyjazdu. No, ale w końcu mi się udało. Przylatujemy w dzień próby generalnej. - wyjaśniła.
- Bardzo rozsądnie. - odparł Marco i spojrzał na kalendarz. - To już za tydzień.
- Tak. Dwudziestego sierpnia. A potem weźmiemy ślub... - szepnęła.
- Tymczasowy. - dodał równie cicho jak ona i mocno zacisnął usta.