Author | |
Genre | romance |
Form | prose |
Date added | 2021-08-19 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 808 |
- Nie proponuję ci przecież niczego, co nie pomogłoby w ocaleniu twojej posiadłości i firmy. - Dominico de Castalia, patrzył na stojącego przed nim mężczyznę, z pełną powagą.
- Mam złe przeczucia. - odparł Vittorio, zaniepokojony propozycją. - Kontrakt małżeński. Naprawdę myślisz, że to się uda?
- Dlaczego nie? Sam powiedziałeś, że chciałbyś, aby w przyszłości nasze rodziny się połączyły. - ciągnął dalej Dominico, podając przyjacielowi kieliszek koniaku.
Byli w salonie. Pomieszczenie było przestronne, urządzone w starym, wiktoriańskim stylu, jednak wiele ozdób i pamiątek, mieszczących się na półkach bordowych szaf, nadawało mu nieco współczesny wygląd. Ciemnowiśniowa barwa ścian oraz złote lamówki i obramowania okien, nadawały całości przepychu. A był to tylko jeden z wielu, tak właśnie urządzonych pokoi, w rodzinnej posiadłości de Castalia, mieszczącej się na południu Włoch. Obaj mężczyźni zasiedli po chwili w głębokich, czarnych, skórzanych fotelach przy blasku ognia, palącego się w kamiennym kominku.
- Nie mówię, że nie... - Vittorio Dante pociągnął spory łyk mocnego trunku. - Ale nawet gdybym się zgodził, nie zmusimy naszych dzieci, żeby wzięły ze sobą ślub, jeśli nie będą tego chciały.
- Nie martw się. - Dominico uśmiechnął się szeroko. - Nawet jeśli na początku będą niechętnie nastawieni do tej myśli,po kilku miesiącach małżeństwa zmienią zdanie. - wyjaśnił i poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Poza tym, dzięki temu kontraktowi, będziesz mógł wszystko zatrzymać. To ci się opłaci. Ja chcę tylko, żebyś zrobił mnie swoim wspólnikiem. Nic więcej. - uniósł szklankę w geście toastu i pociągnął łyk.
Vittorio zastanowił się przez dłuższą chwilę jednak nie widząc żadnego lepszego rozwiązania pokręcił tylko głową i westchnął głęboko.
- Sam nie wierzę, że to mówię, ale zgadzam się.
Na te słowa na twarzy Dominica odmalowało się zadowolenie.
- Ale chcę, żeby wszystko było jasne Dom. - odezwał się znów Vittorio. - Nie zamierzam zmuszać Sophie do tego małżeństwa, jeśli sama nie będzie tego chciała.
- Poślubi Marco. - Dominico przesłał mu pełne pewności spojrzenie. - Oboje zrobią to, żeby ocalić dorobek waszej rodziny. Uwierz mi. Znam swojego syna. Zobaczysz, że jeszcze wszyscy na tym skorzystamy.