Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2021-12-05 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 731 |
II SPÓŁDZIELNIA
Przypuszczam, że kto nie stoi tuż obok, z pewnością nie pomyśli, że te dwa zjawiska mogą działać razem. Mam na myśli punk i ruch spółdzielczy. Bo oto tydzień temu druga spółdzielnia koncertowa przeszła swój chrzest w akcji. Spotkany dziś Krzysztof mówi, że nie wyszło tak jak oczekiwali, ale ludzie pytają kiedy następny raz. A Mundek, były basista WKG wyraził gotowość zostania członkiem/ uczestnikiem spółdzielni. O ile I spółdzielnia składała się z lewicowców i wolnościowców ( jakoś to współgrało ze sobą), to II spółdzielnia zgromadziła ludzi, którzy serce mają raczej po prawej stronie, choć są tam i nie wolnościowo nastawieni.
I spółdzielnia przetarła szlak i ta II korzysta z ich doświadczeń. Kiedy z Tomkiem Bombą 35 lat temu organizowaliśmy koncerty mieliśmy dużo łatwiej. Mimo komuny – cenzura, trudności komunikacyjne, szczątkowa sieć klubów ( głównie studenckich) – my, jako organizatorzy nie ponosiliśmy odpowiedzialności finansowej za ewentualne wtopy, nietrafione bandy, bo to pokrywały kluby. Obie zaś wspomniane przeze mnie spółdzielnie muszą/ musiały się z tym mierzyć.
Jak to działa? Chcemy usłyszeć jakiś fajny hałas ( punk, hard core, ska i podobne) – a takich koncertów raczej kluby i knajpy nie robią same z siebie – to trzeba to samemu zorganizować. Kielce to pustynia pod tym względem: nie ma sklotów, kluby muzyczne wyzdychały, a knajpa „Garaż” jeśli już coś organizuje, to bilety są drogie, bo to imprezy będące częścią tras koncertowych, zaś zespoły to ekipy renomowane, roszczeniowe. Więc trzeba dogadać się z jakąś knajpą, zaprosić zespoły, zorganizować bramkę – mają to być ludzie, dla których nie będzie to niewdzięczne zadanie i nie będą się wyżywać na publiczności. I, co się zdarza często, sfinansować z własnej kieszeni ewentualne straty. A także spacyfikować/ uspokoić tych kolegów, u których wypity alkohol i inne smaczności dla dorosłych wywołały zły nastrój i dążących do zepsucia zabawy pozostałym uczestnikom eventu. Kto tego nie próbował nie wie z iloma trudnościami trzeba się zmierzyć. Miało być PO PROSTU, ale Szczepan niewiele przed miał operację i co teraz? Skonstruować koncert z samych suportów, bez żadnej ekipy, która przyciągnie ludzi?
I spółdzielnia, ze względu na preferowane gatunki i kulinarne zdolności Maćka, redukowała koszty. Bo Maciek przed każdym koncertem pichcił posiłki, podgrzewane potem w klubie, dla zespołów. A że środowisko hardcorowe to dziś przeważnie przechylone w lewo towarzystwo, więc wege potrawy Maćka doskonale zaspokajały apetyty oczekiwania. No i to, że własnoręcznie! II spółdzielnia zamawia posiłki, co podnosi koszty własne.
Łażę na te koncerty i wielką sprawia mi radość spotkanie ryjów, które znam od lat a na co dzień nasze ścieżki się nie przecinają. Są, jeszcze są, bo tylu już odeszło, zabrała ich ta bladolica, więc piwo, wódka i inne takie. No i muzyka, ta atmosfera, która ściąga tu nas wszystkich!
Dlatego szacunek dla was, panowie spółdzielcy. I spółdzielnia to punk i hard core. Znając gusta panów z II spółdzielni wiem, że tu raczej oi!, punk 77 będzie w ofercie. Nie moja bajka, ale tu też trafiają się smakołyki.
ratings: perfect / excellent