Go to commentsList dwudziesty trzeci
Text 23 of 25 from volume: Listy do siebie
Author
Genrebiography & memoirs
Formprose
Date added2021-12-30
Linguistic correctness
Text quality
Views805

Pomyślałam, żeby zmienić tytuł i zacząć pisać nowe listy do siebie, ale zatrzymuje mnie przeświadczenie, że przecież nic się nie zmieniło. No może poza tym, że po chorobie wcale nie czuje się zdrowa… Pozostał mi ból głowy, który ciągle przypomina o mojej śmiertelności.

Nie chcę pisać o śmierci, bo pisanie wcale jej nie oswaja. Może lepiej zostawić ten temat, niech sobie dojrzewa. Kiedyś bez słów zrozumiem… Albo nie zrozumiem nigdy…


Przed chwilą obejrzałam film pt. Twój Vincent i ciągle jestem pod jego wrażeniem. Nie chodzi oczywiście o technikę, choć jest ciekawa i kompatybilna z techniką malarską van Gogha. Ale na tym zupełnie się nie znam i domyślam się, że zupełnie coś innego każe mi pisać o tym filmie. To chyba silne poczucie, że Vincent van Gogh był nieszczęśliwy. Podobo postrzelił się, ponieważ nie chciał być obciążeniem dla brata, który finansował jego skromne, ale  - jednak - próżniacze życie malarza. Oczywiście śmierć van Gogha tłumaczono nieszczęśliwą miłością, nietrafioną przyjaźnią i ordynarnym napadem, ale filmowcy wybrali pierwszy wariant, chyba najbardziej prawdopodobny…


Mnie zafrapowały fakty. Przez osiem lat van Gogh namalował kilkaset obrazów, za życia sprzedał tylko jeden. Obrazy te to zapis życia autora, to portrety osób, które żyły obok niego, to pejzaże, które widział na własne oczy, to on sam w różnych kapeluszach… Szczerze mówiąc niektóre z nich wyglądają jak obrazki namalowane przez dziecko, ale inne, szczególnie kwiaty czy pejzaże po prostu zachwycają. Kolory ożywiają materię, mówią emocjami, szepczą ulotnymi chwilami.


Film wzruszył mnie i poddał refleksji, że najważniejsze tematy są obok. Trzeba tylko po nie sięgnąć. A wcześniej ich poszukać, wyłuskać z miernoty i pokazać światu i sobie samej. To, że mieszkam na wsi wcale nie oznacza, że jestem skazana na brak tematów. Tylko muszę się lepiej rozglądać, dokładniej słuchać i wyraźniej odczuwać, także emocje innych. Gdybym miała wskazać tematy to najpierw opisałaby pana I., który przeszedł na emeryturę i już po pierwszej śnieżycy, wiedziałam, że ludzie niezastąpieni istnieją. Potem zastanawiałabym się nad panią A., która nie zdecydowała się na szczepienie, a teraz leży pod respiratorem chora na cowid (całe życie pracowała w ośrodku zdrowia). Jeszcze pomyślałbym o mojej sąsiadce, która wyprowadziła się tuż przed świętami, bo znienawidziła dom, w którym mieszkała ze swoim eks. No i historie tych, którzy odeszli i tych, którzy dopiero zaczęli tworzyć swoje historie. Jest tego sporo jak na wieś!


Czy z tego może być wielka literatura? To już inna sprawa. Ale czy dążenie do wielkiej literatury jest konieczne? Mnie wystarczy literatura, którą chcę czytać, która do mnie przemawia, czasem nawet leczy, utylizuje toksyny i wymiata wszystkie śmieci. Jeśli jeszcze bawi, to jest naprawdę super! Tak było z Nowymi wierszami sławnych poetów. Nie dość, że ciekawy pomysł to jeszcze śmiechu co nie miara! Każdy wiersz napisany w stylu przywołanego autora, każdy wypracowany jak na prawdziwego rzemieślnika przystało, bo za takiego twórcę uważam Grzegorza Uzdańskiego. Od Tuwima po Homera lub odwrotnie, wpisanie stylu znanych autorów w dzisiejszy świat internetu, neewsów, Facebooka, Instagrama, przez kryzys klimatyczny zakupy i pandemię po sposoby na napisanie Sto lat, to po prostu świetny pomysł! I nawet nie potrafię wybrać jednego wiersza, który z jakiegoś powodu mogłabym wyróżnić, chociaż może z racji mojego zawodu przemawia do mnie Lekcja zdalna według Szekspira tzn. oczywiście według G. Uzdańskiego. Kilka takich akcji i człowiek naprawdę ma dość zdalnego nauczania. I jeszcze Mickiewicz na egzaminie gimnazjalnym Jana Lechonia. Tu należałoby zacytować w całości wiersz, bo żadne analizy nie są w stanie oddać jego treści, ale nie chcę naruszać praw autorskich i póki co książka ciągle hula w sprzedaży, więc trzeba naprawdę dać jej szanse.


A poza tym minęły święta, kolejne w moim życiu i zbliża się nowy rok! Już robię postanowienia, ale co będzie z ich realizacją? Czas pokaże… No i udało mi się odzyskać nagrania z kaset VHS, na których zapisana jest migawkami historia naszej rodziny. Obejrzałam wszystko i mam poczucie, że udało nam się zapisać własną kartę. Teraz czas na nasze dzieci…


  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Tak, to prawda. Wielka Sztuka - w tym Literatura - rodzi się na całym Bożym świecie. Najczęściej, oczywiście, w wielkich wielomilionowych aglomeracjach miejskich, w tych przysłowiowych paryżach i mekkach kultury, dokąd masowo ściągają artyści, pragnący swego rozgłosu, wielkiej sławy i chwały.

Ale z równym powodzeniem rodzi się też na dalekiej głuchej prowincji. Wielki Chopin grał swoje kompozycje w Żelazowej Woli, Bruno Schulz tworzył w Drohobyczu, Tołstoj pisał w Jasnej Polanie
© 2010-2016 by Creative Media