Go to commentsList dwudziesty czwarty
Text 24 of 25 from volume: Listy do siebie
Author
Genrebiography & memoirs
Formprose
Date added2022-05-03
Linguistic correctness
Text quality
Views706

Powinnam zacząć od stycznia, ale wszystko zdarzyło zdarzyło się w lutym…


Putin napadł na Ukrainę. Zajął wschód z Charkowem, Mariupolem i Chersoniem. Zginęło mnóstwo ludzi. I po jednej i po drugiej stronie. Trupy leżą wśród gruzów, są odkrywane przez kolejne śledztwa. Niedawno pojawiły się informacje o masakrze w Buczy. Próby wywożenia ludności cywilnej kończą się niepowodzeniem. Rosjanie blokują korytarze humanitarne. Miliony Ukraińców przyjechało do Polski. I, o dziwo, zostali przyjęci z otwartymi ramionami.


Uczę Anastazję. Jest z Charkowa. Mówi i po rosyjsku i po ukraińsku. Kilka słów po polsku, ale mowa jej oczu jest najwymowniejsza. Widzę w nich strach i niepokój. Ledwo żarzące się iskry radości dziecięcej rozbłyskują tylko wtedy, gdy się do niej uśmiecham. Ostatnio przytuliłam ją i poczułam drżenie. Mnie nikt się boi, więc to na pewno nie ze strachu…

W szkole są jeszcze inni Ukraińcy. Irenka ciagle się uśmiecha i już komunikuje się po polsku. W poniedziałek jedzie z nami na wycieczkę do Łodzi. Jej rodzina chce zostać w Polsce. Mikołaj niedawno wyjechał z powrotem do domu. Powiedział, że już ma dość Polski. Malował czołgi czarną kredką… I Ksenia, urocza, dziewczęca i swobodna w wyrażaniu emocji. Ciągle trzyma komórkę w ręce i dużo mówi po ukraińsku.


Nie było czasu na czytanie i na pisanie, ciagle śledziłam wydarzenia wojenne, wierząc, że umilkną wystrzały. Po prawie siedemdziesięciu dniach nie ma dobrych wiadomości. Zniszczenia, śmierć i walki. Ludzie przeciwko ludziom, którzy mówią bardzo podobnym językiem, są tej samej wiary, obchodzą te same święta, mają wspólną kulturę, tradycję i historię. Widziałam kiedyś film na fb, w którym naprzeciw siebie stanęli żołnierze rosyjscy i Ukrainki. Kobiety odmówiły pokazania dokumentów. Wyrzucały żołnierzom bezprawie, które przynieśli. Pytały o ich matki, żony i dzieci. Mówiły o swoich synach walczących na wschodzie. Płakały…krzyczały…wyły…


Mój najmłodszy syn już byłby powołany, gdyby nas dotknęło to nieszczęście! Zadaję sobie pytanie, co by się stało z moją matczyną troską, gdybym musiała swoich synów wysłać na wojnę? Serce zatrzymało mi się na tę myśl. A co z ich uczuciami i myślami?

Biorę znów album ze zdjęciami i patrzę na nich, gdy byli mali, dorastali i stawali się sobą przez przeżycia osobiste, blizny i znaki dawane przez świat. A moja córka, ile by musiała znieść, by dotrzymać kroku swojemu mężowi, który nie siedziałby z założonymi rękami w obliczu wojny. I co by czekało ją, gdyby musiała wyjechać albo rozstać się z najbliższymi albo kogoś pożegnać?


Po ukraińsku wojna to wina, przynajmniej tak brzmi to słowo. Dziś odmieniane w różnych językach świata, znów nami zawładnęło. Co mogą zrobić matki takie jak ja?

Możemy o tym mówić, nazywać po imieniu zło. Pokazywać, że potrzebujemy się nawzajem. I mimo różnic jesteśmy tacy sami. Chcemy żyć i kochać swoje dzieci, przytulać je i troszczyć się.

Zawsze…


Od miesiąca siedzę w lekturach średniej szkoły i powtarzam do matury z dwójką moich dawnych uczniów. I chyba to polubiłam! Podobnie jak kreatywne pisanie dla piątoklasistów. Bawimy się super dzięki ich wyobraźni i książce Gail Carson Levine pt. Magia pisania.


Ostatnio czytam książkę pt. Bal szalonych kobiet Victorii Mass. Jakbym w tym całym wariactwie potrzebowała jeszcze szaleństwa. To opowieść o kobietach, których mężczyźni uznali za obłąkane i osadzili w szpitalu psychiatrycznym. To oczywiście nie na wiele się zdaje, bo one są wysoko wrażliwe i inaczej odbierają świat. Oczywiście w XIX wieku nikt o WW nie słyszał. A kobiety traktowano jak gorszą część ludzkości…


  Contents of volume
Comments (6)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Co to znaczy "wysoko wrażliwe"? Czy aby nie "nadwrażliwe"?

Jak "wyjechał", to wiadomo że "z powrotem". Tu śp. mój Recenzent Profesor Jerzy Starnawski z KUL, polonista, pokręcił(by) z dezaprobatą głową...

I ostatnia rzecz: dlaczego uchodźcy, zdaniem autorki, mieli być przez Polaków nieprzyjęci z "otwartymi ramionami"? Szczególnie kobiety, dzieci, młodzież i starsi ludzie? Tak jak miało to miejscu w przypadku Czeczenów (1995-1997), gdzie nikt z przyjmujących Polaków nie patrzył się na ich religię?

Oraz: pisanie nie jest żadną "magią" a "posłannictwem" [Karl Dedecius]. Ten, kto coś podobnego wymyślił, wypociwszy przy okazji książkę, to ktoś bardzo, ale to bardzo zakochany w sobie...

Chwilowo bez ocen; w razie czego uzupełnię ;)
avatar
To może poczyta pani o wysoko wrażliwych w sieci?
Jako posłana do pisania pod moimi utworami jest pani surowym cenzorem i szczerze mówiąc wcale mi to nie przeszkadza… A zważywszy na pani wiek, po prostu pani wybaczam…
Za tytuły książek innych autorów to chyba nie odpowiadam?
avatar
Istotą prywatnej korespondencji

(patrz nagłówek)

jest intymny kontakt z bliskim sercu adresatem.

Kto czyta cudze listy /obcej sobie mentalnie osoby/, ma podstawowy, nie odrobiony w kołysce problem z normami społecznych zachowań.

Co jest istotą tego akurat listu? Pełna miłości i oddania matczyna troska nie tylko o losy własnych, dorosłych już dzieci, ale i o uchodźców zza Buga - dzieci i matki heroicznej walczącej Ukrainy. Poznajemy konkretne ich twarze i imiona: Anastazja, Irina, Mikołaj, Ksenia...

Ten list - to kolejny dowód i oskarżenie w sprawie pt. zbrodnie aparatu władzy Putina. Wymuszony exodus milionów ludzi z własnego podpalonego przez najeźdźców domu - to też zbrodnia.

Już ścigana przez ukraińskie i europejskie prawo
avatar
Niekoniecznie szanowna pani nauczycielko ;-)

Proszę nie mylić cenzora [zwłaszcza tego z Mysiej, czy obecnie z Nowogrodzkiej] z recenzentem. No, ale czego wymagać od kogoś, kto pisząc niegdyś "ody" nawet nie zapoznał się z ich budową, choć jako nauczyciel(ka) języka polskiego przecież powinien?

Nie obrażam się za "wiek", ponieważ jest to i doświadczenie, i tradycja, której pani zapewne nie posiada, bo i niby skąd? Od nieśmiertelnego przewodniczącego Sławka B.???

Zanim powstała "sieć" to była książka pisana / drukowana / mówiona, natomiast nauczyciel - i to polonista - raczej powinien posługiwać się mową starannie potoczną, a nie tą z wymienionej "sieci" z jej myślowymi skrótami, anglicyzmami, często-gęsto "kolokwialnymi" wulgaryzmami, nie mówiąc o gramatycznych czy nawet ortograficznych błędach?

Nie musi mi pani niczego wybaczać ;-) Jestem jedynie skromną, daleką od puryzmu, czytelniczką. Łaski bez, pani pedagożko, znawczyni gościń i pani podobnym rozczulających się nad swoją osobistą wysoką [ciekawe ile mierzącą wzrostu?] "empatią"...

Umiejętność bowiem przekazywania własnych myśli oraz odczuć jest darem (Josif Brodski) nie zaś wyklepanym na blachę, poprawianym po x razy tekstem podlanym słodkim sosem rozczulania się nad samą sobą. Wszak w tym to się pani najpełniej i najrozkoszniej dla siebie odnajduje ;-)))
avatar
 Świetne wspomnienia i refleksje dotyczące współczesnej, okrutnej rzeczywistości, pisane poprawną, barwną i bogatą polszczyzną. Może jedynie proponowałbym tytuły książek brać w cudzysłowy lub też pisać kursywą.
A że... Po prostu niektórzy muszą.
avatar
Jeżeli listy do siebie są czytane przez obcych ludzi, to trudno oczekiwać, żeby je każdy głupi zrozumiał.
© 2010-2016 by Creative Media