Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2022-01-01 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 747 |
na co dzień nie przejawiam agresji.
przynajmniej nie na trzeźwo i nie sprowokowany
(rozdrażnienie może spowodować fruwające
meble, wprawione w lot kubki, książki, buty).
nie, żebym od razu miał określać siebie jako
kompletnego pizdusia, no-lifa, pierdołowatego
wycofańca, ale trzeba postawić sprawę jasno:
żadna ze mnie dusza towarzystwa.
siły też - jak na lekarstwo.
uważam, że jestem w miarę dobrym człowiekiem.
jednocześnie myślę, że odnalazłbym się w świecie
w którym nie marnowanoby mięsa. ludzkiego.
tak! hipotetyczna kraina, gdzie ludzie uznali, iż
zwłoki pobratymców, a zwłaszcza wrogów
powinno się zjadać, ze skór - idąc śladami
pana Geina - robić abażury lamp, obicia mebli.
trupy w służbie designu!
nowy na przykład ford focus
o siedzeniach obitych... wiadomo
(za mahoniową skórę mieszkanek Ameryki
Północnej, za ciemną, negroidalną,
za żółtą, azjatycką
trzeba by w Kanibalpolu sporo dopłacić).
pięć gwiazdek Michelina dla restauracji, w której
przyrządza się najlepszy befsztyk z osób będących
twardym elektoratem... (tu wstawić nazwę
wyjątkowo znienawidzonej partii politycznej)
albo lepiej: świat, gdzie ludzie żywią się postaciami
fikcyjnymi! pieczony Kaczor Donald!
kiełbasy z tej hydrocewałki Betty Boop!
idziemy dalej: inny wymiar, gdzie panuje zasada
kogo wymyślisz, tego możesz zjeść!
warunek: musi być humanoidalnym (s)tworem
potrafić mówić, czytać, znać się na komputerach
centaur-Bill Gates, któremu jakiś
fantasta spod Norylska podrzyna gardło!
Amerykanin czeskiego pochodzenia
w samym sercu Manhattanu
dokonuje świniobicia big mammy
kwiczy loszka-czarnoskória.
rozchlastywany brzuch pełen rozstępów.
gdzieś tam mordują nędznych pisarzy
obcinają im macki, ogony, wyrywają pęcherze pławne
skowyczy zarzynany introwertyk
i to chyba jestem ja