Go to commentsRozdział 21. Koniec ''małpiego gaju'' /4
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2022-01-12
Linguistic correctness
Text quality
Views621

W zaułku zapanowała martwa cisza, przerwana dzwonami i trąbkami sygnalizacyjnymi nadjeżdżającej straży pożarnej. Na podwórze w swoich sztywnych brezentowych mundurach z szerokim błękitnym pasem wpadli z toporami strażacy.


W chwilę później, kiedy Nikita Priachin dokonał jedynego w swoim długim życiu bohaterskiego czynu, z płonącego domu wypadła i gruchnęła na ziemię gorejąca krokiew, i cały dach, trzeszcząc, rozleciał się i zapadł do środka. W niebo wystrzelił jaśniejący snop ognia, tak jakby z domu wystrzelono pocisk aż na sam księżyc.


Tak zginęło z mapy miasta mieszkanie nr 3. znane w tej dzielnicy pod nazwą *małpi gaj*.


Raptem zgromadzeni gapie usłyszeli nocny tętent kopyt końskich. W blasku pożaru przemknął w wynajętej dorożce inżynier Talmudowski, na którego kolanach leżała cała  w turystycznych nalepkach waliza. Podskakując na siedzeniu, inżynier nachylał się w stronę woźnicy i krzyczał:


- Nogi mojej więcej tu nie ujrzycie przy takim opodatkowaniu zarobków! Jedź, człowieku, szybciej!


I jego tłuste, oświetlone ogniem i pochodniami strażaków plecy migiem zniknęły za zakrętem.




ROZDZIAŁ  22.  DYRYGOWAĆ  PARADĄ  BĘDĘ  JA



- Wiesz pan co? Idzie zdechnąć z nudów! - mówił Ostap. - Gadamy tak już od dwóch godzin, a już mi się pan sprzykrzyłeś tak, jakbym was znał całe życie. Milioner z tak krnąbrnym jak pański charakterem powinien żyć w Ameryce - u nas musi być bardziej  ugodowy.

- Pan jest wariat! - odparł Koriejko.

- Proszę mnie nie obrażać, - łagodnie zauważył Bender. - Jestem synem tureckiego poddanego, a więc również potomkiem janczarów. Nie oszczędzę was, jeśli będziesz mi pan ubliżał. Janczarzy nie znają litości ni w stosunku do kobiet, ni dzieci, ni starców, ni nielegalnych milionerów.

- Proszę wyjść! - zawołał gospodarz głosem herkulesowskiego biurokraty. - Jest już 3:00 w nocy! Ja chcę spać. Rano muszę być w pracy.

- Racja, racja, zapomniałem! Pan nie możesz spóźniać się do biura. Mogą za to zwolnić bez żadnej odprawy. Mimo wszystko dwutygodniowa wypłata - to aż 23 ruble! Przy pańskiej ekonomii wydatków za taki pieniądz można przeżyć i pół roku.

- Nie pańska sprawa. Proszę zostawić mnie w spokoju. Słyszysz pan? Zabierajcie się stąd!

- Ale ta pańska ekonomia pana zgubi. Oczywiście, nie możesz pan ryzykować ujawnienia swoich milionów. Jednak zbytnio się pan napinasz. Myślałeś pan nad tym, co się z panem stanie, kiedy wreszcie będziesz pan mógł szastać swoją kasą na prawo i lewo? Powściąganie dzikich apetytów - to rzecz niebezpieczna! Moja znajoma nauczycielka francuskiego Ernestyna Josifowna Poincare nigdy w swoim życiu nie piła wina. I cóż się okazało? Któregoś razu na wieczorynce poczęstowano ją kieliszeczkiem koniaku. Tak się to jej spodobało, że wytrąbiła całą butelkę i już podczas kolacji zwariowała. I odtąd na świecie mamy o jedną nauczycielkę francuskiego mniej. To samo może spotkać pana.




1931

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Wyjątkowo ciekawy i niezwykle pouczający dialog.
avatar
Przychodzi nocny gość-złodziej do milionera-defraudanta z teczką personalną i złodziejskim dossier gospodarza.

Czym to się skończy??

Obstawiam strzelankę, a Państwo co?
© 2010-2016 by Creative Media