Go to commentsRozdział. 24 Pogoda sprzyjała tej miłości /7
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2022-01-31
Linguistic correctness
Text quality
Views921

- Pan jest zazdrosny? - chytrze spytała Zosia.

- Mmm... Troszeczkę. I cóż wam pisze ten wstręciuch?

- To wcale nie wstręciuch. To po prostu tylko bardzo nieszczęśliwy i biedny człowiek. Niechże pan siada, Ostapie. Czemu pan wciąż stoi? Serio, wcale go nie kocham. On mnie zaprasza do siebie.

- Dokąd, na Boga? Dokąd? - zawołał Bender. - Gdzie on jest?

- Nie, nie powiem panu. Pan jesteś zazdrośnik. Jeszcze go pan zabije.

- Co też pani, Zosiu! - ostrożnie powiedział komandor. - Po prostu to interesujące: wiedzieć, gdzie u nas w kraju ludzie lepiej niż tu się urządzają.

- O, on jest bardzo daleko! Pisze, że znalazł bardzo wygodną pracę, bo tutaj płacili mu kiepsko. Jest teraz na budowie Magistrali Wschodniej.

-  W jakiej miejscowości?

- Słowo honoru, nazbyt pan już ciekaw! Brzydko być takim Otello!

- Jak Boga kocham, Zosiu, niech mnie pani nie rozśmiesza. Czy ja choć trochę przypominam tego starego głupiego Maura? Normalnie. Chciałem tylko wiedzieć, gdzie na Magistrali Wschodniej można lepiej niż tu zarobić?

- Jeśli chcecie, powiem wam. On pracuje tam jako kontroler w Północnym Miasteczku na tym właśnie odcinku kolei żelaznej, - łagodnie odrzekła panienka. - Ale to tylko taka nazwa. Tak naprawdę tak się nazywa pociąg. Alieksandr Iwanowicz bardzo ciekawie to wszystko opisał mi w liście. Ten jego pociąg jedzie i układa przed sobą szyny. A na jego spotkanie od południa jedzie drugie takie, ale Południowe, Miasteczko, i one już wkrótce się spotkają, a wtedy nastąpi uroczyste zakończenie budowy. I wszystko to dzieje się na całkiem bezludnej pustyni. Wie pan: wielbłądy i te de... Prawda, że to bardzo interesujące?

- Nadzwyczajnie interesujące, - powiedział Wielki Kombinator, nerwowo spacerując wzdłuż szpaleru kolumn. - Wie pani co, Zosiu? Musimy już iść. Jest już naprawdę późno. I zrobiło się zimno. I w ogóle, już chodźmy!


Podając dziewczęciu dłoń, pomógł jej wstać ze schodów, wyprowadził na plac i stanął w niezdecydowaniu.


- Nie odprowadzi mnie pan do domu? - z trwogą spytała panienka.

- Co? A tak... do domu... Widzi pani, ja...

- Super. - sucho ucięła Zosia. -  Do widzenia. I proszę do mnie więcej nie przychodzić. Słyszy pan?


Bender jednak nic już nie słyszał. Dopiero przebiegłszy kilka ulic, zatrzymał się.


- Jaka delikatna i zachwycająca! - wymamrotał.


Z zawrócił w ślad za ukochaną. Już po dwóch minutach pędził pod czarnymi drzewami. Potem jednak znowu stanął, zdjął kapitańską furażerkę i chwilkę przedreptał w miejscu.


- Nie, to jednak nie jest Rio de Janeiro! - w końcu zdecydował.


Wciąż wahając się, uczynił kolejne dwa kroki, znowu zatrzymał się, wreszcie wdział furażerkę i, już się nie namyślając, pognał prosto do oberży.


Jeszcze tej samej nocy z jej bramy, blado świecąc latarniami, wyjechała *Antylopa*. Zaspany Koźlewicz z trudem obracał kierownicą, Bałaganow zdążył już zasnąć w samochodzie w tym czasie, kiedy szybko pakowano manatki, a Panikowskij smutnie przewracał oczkami, dygocąc od nocnego chłodu. Na jego twarzy wciąż widniały resztki świątecznego pudru.


- Karnawał dobiegł końca! - zawołał komandor, gdy *Antylopa* z hałasem pędziła pod wiaduktem kolei żelaznej. - Zaczyna się surowy zwykły dzień.


W pokoju starego szaradzisty przy wielkim bukiecie zeschłych róż płakała delikatna i zachwycająca - Zosia.





1931




  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Mam nadzieję, że budowane odcinki magistrali kolejowej nie miną się w tajdze.
Jak można było szukać miejsca, gdzie w CCCP jest lepiej? Wszędzie było wspaniale!
avatar
Co tam wspaniałości CCCP!

/w apogeum swego rozkwitu było to państwo, zajmujące 1/20 powierzchni c a ł e j Ziemi. Rosja dzisiaj jest o 1/4 mniejsza od niego - o całe 5 milionów km², czyli o obszar, jaki zajmuje Australia bez Tasmanii i wysp satelitarnych/


Dla złodzieja liczy się wyłącznie jedna wspaniałość - Rio de Janeiro.

W Rio de Janeiro do dzisiaj strzela się do bezdomnych, żyjących na fawelach, żebrzących na wszystkich ulicach dzieci. W całej Brazylii wg szacunkowych danych żyje ich ponad 35 m i l i o n ó w
© 2010-2016 by Creative Media