Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-02-16 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 670 |
No i my się dogadali. Osiem palców ma nasza łapa. Dwa małe, nadają się do otwierania piwa. Przybili my i zaraz potem wsiadali do tramwaju.
Jedziemy. Nosy w szybach, mokre mazy. Ulice jakieś puste, samiuteńka Lola uprawia proceder. Na razie pali papierosa. Czeka. Wiatr ją owiewa.
- Znajdź że mi to słowo na translatorze - powiedziałem do Dżulka.
- Acha. Jakież to romantyczne.
Przesiadka.
Księżyc, co to żeśmy go nieraz okrążali, teraz jakiś taki rozmazany, czerwonawy. Kołysały się drzewa, a ón zza firanki raz to błysnął, potem przez długą chwilę mglisty jak konferencja premiera.
Zdrzemnęlim się. A ostatni przystanek coraz bliżej. Tramwaj pędzi. Odemnknąłem oczy. Oto są. Perfidia nocy. Miasto prowincjonalne. Bloki, bloki, bloki.
- Ja żem tu już chyba kiedyś był - zastanowił się Dżulek.
- Może jakżeśmy wtedy, co to wisz, jak była ta wojna zwana drugą wojną światową, przylecieli, żeby wspierać aliantów?
- Nieee. Tutaj nie było aliantów - Dżulek spojrzał na atlas historyczno - geograficzny. - Tutaj byli ci, co okopywali się, a potem ruszyli do ataku pod niby swoim szyldem, ale tak naprawdę...
- Dosyć. Nie trzeba aż tak dokłądnie, Dżulek. Oni mają taką historię porypaną, ze od tego może rozboleć głowa - pogłaskałem igliwia i napiłęm się herbaty z termosa.
- No, w każdym razie żeśmy ich wspierali.
- Inaczej by nie wygrali wojny?
- Nie inaczej.
- No dobra. Przynajmniej wiemy, że oni nam są coś winni. Tylko czy o tym wiedzą?
- Nie wedzą. Nawet najwięksi magowie.
- Dlaczego im nikt nie powiedział?
- A po co? Niech sobie myślą, że ten świat należy do nich. Tak jest lepiej. Ciekawiej.
- Tak uważasz?
- No bo jakby wiedzieli, to by się chcieli dostać tam, gdzie nam nasze nieba przynależą. A oni są takie cygany, że trzeba uważać na kazdym kroku. A im tu który bardziej uprzejmy, tym bardziej trzeba uważać.
ratings: perfect / excellent
a nareszcie korekcyjne
??
Z lufką czy też z lufą -
Sztamberliczka sączysz,
A Czas bieży rączy...