Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-02-25 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 665 |
- Czy wy żeście przylecieli z kosmosu? Bo mi się tak wydaje. Nie widziałem jeszcze stewardów z takimi trąbkami i w takich niezgrabnych skafandrach...
- Tak. Z takiej dzielnicy we kosmosie, co się nazywa Ambda. Tam jest zapotrzebowanie na wielkie odkrycie. Mamy dobre rakety, i nas tutaj poniosło - Ufok odebrał pustą butelkę i zaraz przyniósł nową. Chociaż nie zamawiałem. Owszem, miałem ochotę zamówić, ale przecież nic nie mówiłem. I ze zdziwieniem odkryłem, że żaden protest, czy to w słowie, czy w geście, się nie wydobył ze mnie. Tylko ten bulgot.
- Bardzo dobre bulgotanie - zauważył obcy. - Ze smakiem pan pijesz, to może od razu przyniesę trzecią?
- Nie wiem. Na odwyk se jadę. Nie wypada mi. Ale piwo tu macie dobre. Dajże jeszcze jedną, jakoś sobie poradzę.
No i tak żeśmy sobie posiedzieli. Ufok opowiadał o gwiazdach. O galaktykach, co się jak ten pantofelek poruszają we wszechświatach, o przyśpieszeniach, co nawet projektującemu nowe bolid się nie śniło.
A ja bulgotałem.
Pociąg dojechał. I ja dojechałem wraz z nim. Nie czułem się pijany.