Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2012-02-18 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 2412 |
Rozdział I
Przed wieczorem wyjechali z puszczy i zaraz zobaczyli duży oddział zakonnych. Jechali w długich białych płaszczach. Ci na przedzie i w połowie orszaku zbrojni, zakuci w zbroje, a przy końcu knechci.
Oddział bardzo silny i tak wydawał się Polakom. I oni zobaczyli powóz i zaraz skierowali swe konie w kierunku powozu.
Maćków przez chwilę nie wiedział, co robić.
Najchętniej spiąłby konia i uszedł, bo tak najbezpieczniej by było, ale jaśnie pani z powozu widząc jego zakłopotanie - rzekła.
- Nie bójcie się. Ja poświadczę, że mi z pomocą przybyliście.
Ale Maćków nie bardzo jej ufał. Postanowił dalej jechać za powozem. Tak po prawdzie nie miał wyboru, bo Krzyżacy byli już bardzo blisko.
Krzyżacy ujrzeli herb na drzwiach powozu, a spodziewając się przyjazdu siostry komtura, podjechali zdziwieni. Bo jakże to, trzech Polaków ją tu przywiodło i do tego w słabej dla nich zbroi.
Pierwszy uniósł rękę i powóz stanął. To Dobrawa konie wstrzymała. A Krzyżak podjechał i rzekł.
- Witamy baronowo na ziemi do brata należącej. A cóż to za jedni?
Baronowa chwilę się zastanawiała, aż skóra ścierpła Dobrawie, po czym powiedziała.
- To przyjaciele, oni mi pomogli w chwili dla mnie trudnej.
A zostałam naprawdę sama i wtedy od nich tę pomoc dostałam, a i od tej dziewczyny też. Teraz dopiero Krzyżak się jej przyjrzał.
- Cóż, zatem mam z nimi zrobić pani? - Spytał.
- Nagrodzić - rzekła.
Krzyżak sięgnął do torby i nic nie mówiąc rzucił na ziemię kilka monet oczekując, że ktoś się po nie schyli.
Tymczasem tego nie zobaczył.
- Hardy to naród, a i dalece odważny - pomyślał. -